piątek, 14 marca 2014

Czy możemy wrócić do tego co było?


Przyjemnie... Bliskość i ciepło drugiej osoby... Mógłbym każdego dnia tak się budzić!!! Wspaniałe uczucie. Chociaż już dawno się obudziłem nadal leżałem z zamkniętymi oczami. Było wcześnie. Słońce dopiero rozpoczynało swój bieg po błękitnym niebie. Jego promienie delikatnie muskały moją i Jego twarz. On nadal smacznie drzemał, pogrążony w błogiej krainie snu. Obróciłem się w jego stronę i odgarnąłem parę samotnych kosmyków  błąkających się po jego czole. Był przystojny... Nawet bardzo, nie sądziłem, że jakiś FACET może aż tak na mnie działać. Rozsiewał wspaniałą i przyciągającą woń nawet podczas snu. 
Nieźle Ci się trafiło Yuki, no nieźle, tylko się tu nie zakochaj!- zażartowałem w myślach, po czym ziewnąłem, przeciągnęłam się i usiadłem. Postanowiłem wstać, w końcu Pan mógłby się ucieszyć jakbym przyniósł mu śniadanko do łóżka, czy coś w tym stylu. Zwłaszcza po moim wczorajszym, głupim wybryku. Wzdrygnąłem się na samą myśl... Nie mogłem nadal przyswoić tego do swojej wiadomości... 
Zapomnij, zapomnij-powtarzałem w myślach ubierając na siebie bokserki i przydługa koszule mojego Pana. W ten sposób chyba także go uszczęśliwię, w końcu to zbok. 

Nareszcie po długim spacerze w dół schodami dotarłem do kuchni. Wielka i wspaniała, tylko tak mogłem ją opisać. Po niej biegało już pełno kucharek, kucharzy i pokojówek szykujących najpewniej śniadanie dla mnie i Pana. Dokładnie zlustrowałem wszystkich, była też i ona, Misa! Podeszła do mnie ze swoim uśmiechem i podniesioną brwią.
-Czego tutaj szukasz?- zapytała ze swoim szerokim uśmiechem.
-Ach ja, no tego, pomyślałem, że dobrze by było, jakbym, no tego... To ja przyniósł Panu do pokoju śniadanie.- oblałem się rumieńcem i spojrzałem w dół.
-Haha rozumiem.- przybrała swoją surową minę i podeszła do jakieś kucharki. Coś szepnęła jej na ucho i wróciła.- Zaraz będzie twoje zamówienie. A tak w ogóle jak tam, już wszystko gra?- zapytała ściszonym głosem. Już tym przyjemnym i miłym.
-Ach tak jest nieźle.- to była szczera odpowiedź. Nie mogłem narzekać, ani też za bardzo się cieszyć. W sumie już na początku dałem sobie za dużo nadziei na ,,normalne'' życie. W końcu jestem tylko niewolnikiem, zabawką.
-Rozumiem.- wyglądała jakby jej naprawdę ulżyło. Przecież dosyć przejęła się ta całą moją sprawą z gwałtem.- Och spójrz już jest!- wskazała palcem na ogromną tacę, którą niosła jakaś kucharka ze straszliwym wyrazem twarzy. No tak! To do niej coś mówiła Misa. Pewnie chodziło o śniadanie...
-Nareszcie.- uśmiechnąłem się i wziąłem tacę od tej kobiety.- Wielkie dzięki Misa.- krzyknąłem jeszcze do tyłu wychodząc z kuchni i kierując się do sypialni. Miałem szczera nadzieje, że w ten sposób jakoś poprawię humor mojemu Panu. Przecież taka niespodzianka z ranna to miły gest, prawda?

Po cichu wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Pan nadal smacznie spał. Aż się uśmiechnąłem. To troszku dla niego nietypowe, zawsze to on wstawał pierwszy i już go przy mnie nie było jak ja się budziłem. A teraz co? Śpi sobie i nic go nie obchodzi. Hah. Dziwny koleś.
Wracając podszedłem na palcach do stolika znajdującego się obok łóżka i odłożyłem nasze jedzenie. Następnie z delikatnym rumieńcem na twarzy wdrapałem się na łóżko i nachyliłem nad moim Panem.
-Czas wstawać, panie.- wymruczałem mu cichutko do ucha. I co? Zero odzewu. Już powoli się odsuwałem, gdy nagle zostałem złapany i w jednej chwili znalazłem się pod nim.- Eee?!
-Witaj kotku.- zamruczał i pocałował mnie mocno, od razu zaczął penetrować wnętrze moich ust. Byłem w szoku, ten drań udawał. Mimo tego grzecznie dałem się całować.- Niezły początek dnia.- zaśmiał się arogancko i zawisł nade mną. Popatrzył na tacę i uśmiechnął się, po czym pogłaskał mnie po włosach.- Grzeczny chłopiec
.-Phi nie ma za co.- może tak powiedziałem, ale szczerze strasznie się cieszyłem. W końcu chciałem tutaj mieć jak najlepiej.
-Hmmm...- zamyślił się i usadowił na moich biodrach, zaczął nimi powoli ruszać. W przód i w tył.- Jakby Cię tutaj nagrodzić.- oblizał się łapczywie.
-Panie, ja...- jęknąłem i cały poczerwieniałem na twarzy.
-No czego chcesz, Yuki.- wypowiadał słowa tym swoim słodkim głosem. Aż dreszcze miałem.
-Ja, ja... - i w tej chwili cały nastrój szlag trafił przez mój burczący brzuch. Jedyne co zrobiłem to zarumieniłem się mocno i schowałem pod kołdrę. Pan natomiast zaczął się głośno śmiać. 
-To może najpierw coś zjemy co?- cały czas powstrzymywał śmiech.- Ej, ale musisz wyjść.- szarpnął kołdrę i znaleźliśmy się teraz twarzą w twarz. Zapewne miałem niezły ,,bałagan'' na głowie. Znów zaczął się śmiać.   
-Z czego się śmiejesz?!- byłem zły. Nie wiem na co... Po prostu nie chciałem tego, to było bardzo krępujące.
-Haha jesteś naprawdę słodki.- zaczął układać moje włosy, aż w końcu uznał, że nie da się tu nic poradzić bez grzebienia i podał się. Usiadł wygodnie na łóżku i wziął tacę z jedzeniem na kolana. Ja także usiadłem.
-No to jak nasza księżniczka będzie jeść.- był miły, bardzo. Pomyślałem, że musiałem nieźle się sprawić, że tak dobrze mnie traktuje.
 -Tak.- powiedziałem już grzecznie i lekko się zarumieniłem. Podał mi jedną kanapkę z tacy i sam zrobił to samo. Obaj zaczęliśmy się zajadać tymi pysznościami. Kiedy w końcu skończyliśmy, Pan odłożył tacę, spojrzał na mnie i ponownie się uśmiechnął. 


- Ślicznie wyglądasz w mojej koszuli, wiesz?- dopiero teraz przypomniałem sobie, że nadal mam ją na sobie. Zrobiłem się cały czerwony i spojrzałem z zażenowaniem w dół.
-Dziękuje panie.- wyszeptałem, a następnie zrobiłem coś nierozsądnego.- Wie Pan, mógłby Pan się częściej uśmiechać, z uśmiechem jest Panu bardzo dobrze.- spojrzałem na niego. Był zszokowany. Chwile patrzył na mnie, a potem zaczął się śmiać. Głośno i donośnie, nawet lekko przerażająco. Zdenerwowałem się i zacząłem miętolić koszule.- Ja znaczy... - brakowało mi słów.
-Jesteś niesamowity wiesz?- przeczesał ręką włosy a drugą przyciągnął mnie do siebie i posadził na kolanach. Sam zaś oparł się o ramę łóżka. Mój rumieniec jeszcze bardziej się powiększył.- Szczery i przy tym niesamowicie słodki.- pocałował mnie delikatnie w usta, kiedy byłem w niemałym szoku na jego reakcję.
-Ja znaczy, ale o co Panu chodzi?- wydukałem w końcu jąkając się przy tym parę razy. Nie miałem pojęcia o czym ten gościu myśli. Niemożliwe, czy on chciałby wrócić do naszych dobrych relacji sprzed tego gwałtu?! W tedy naprawdę się rozumieliśmy i on wyglądał na szczęśliwego. Tak przynajmniej mi się wydawało. Teraz znowu się uśmiechał, więc ja miałem cichutką nadziei, że znów wszystko się jakoś ułoży. Ale czy może? Ma prawo? Po tym wszystkim? 
-Hah po prostu jesteś szczery, a przy mnie zazwyczaj wszyscy kłamią.- uśmiechnął się troszku smutno i ponownie mnie pocałował. 
-Dlaczego?- jęknąłem tylko kiedy on zaczął się powoli do mnie dobierać. Chciałem dowiedzieć się o nim więcej, dużo więcej. Nie wiem czemu. Może tak po prostu, chciałem wiedzieć, więcej o osobie z którą sypiam? Tak to chyba było to! 
-A co? Chcesz  o mnie więcej wiedzieć, kotek.- wyszeptał mi na ucho i podgryzł jego płatek Czy on do cholery czyta mi w myślach? 
-Nie ja znaczy się...- wyjąkałem i wyślizgnąłem się na co on mruknął niezadowolony.- Czy my musimy ciągle to robić?- spojrzałem na niego z wyrzutem i zacząłem poprawiać koszule. Westchnął.
-Nie, oczywiście, że nie.- pogłaskał mnie po włosach i przyciągnął z powrotem do siebie.- Nie chciałem się z tobą dzisiaj kochać, ale troszku podroczyć. Ale skoro tak, to nie będę Cię zmuszał. - był miły, aż za bardzo. Może on faktycznie chce odbudować moje zaufanie do niego? 
-Hmmm...-ułożyłem się z powrotem na jego kolanach.- Jeśli tak to niech będzie.- wyglądał na zadowolonego, ja natomiast już któryś raz z rzędu ostro się zarumieniłem. 
-Jesteś za słodki, ach nie wytrzymam!- w jednej chwili przewrócił mnie i znalazłem się pod nim. Następnie zaczął się o mnie sugestywnie ocierać. 
-Ech, ale...-spojrzałem na niego błagalnie i cichutko jęknąłem. Zakryłem usta dłonią.
-Nie.- podniósł moje ręce nad głowę.- Chcę słyszeć. Każdy dźwięk, każde słowo, wszystko.- zamruczał i polizał moje ucho. Wzdrygnąłem się. Najgorsze było to, że w moich bokserkach robiło się już coraz ciaśniej, a ja nadal jęczałem, tym razem już głośno. 
-Proszę dość.- łzy zaczęły płynąć mi po policzkach. Nie z bólu, ale z nadmiaru przyjemności. Natychmiast przerwał. 
-Przepraszam.- wyglądał na zmartwionego.- Mam przestać. Teraz?- przejechał ręką po materiale moich bokserek i uśmiechnął się troszku arogancko. 
-Nie, proszę... Panie.- przełknąłem głośno ślinę i zamknąłem oczy. Skupiłem się na odczuwaniu. Pan zniżył się do mojej bielizny i sprawnie ją ze mnie zsunął. Najpierw pobudzał mnie oddechem, a następnie wziął mnie do ust i zaczął powoli ssać główkę. Myślałem, że oszaleje z przyjemności. Robił to tak wspaniale!! 
Jęczałem z przypływem następnych fal przyjemności, aż w końcu doszedłem w jego ustach obficie. 

Leżałem sobie wygodnie na łóżku. Pan po naszych zabawach chciał mnie gdzieś zabrać, ale przyszła jakaś pokojówka i powiedziała, że ktoś z jego firmy dzwoni. No cóż przynajmniej wiedziałem już, na pewno, że jest biznesmenem i prowadzi swoją, albo swoje firmy. Mogłem się tego spodziewać typowe, bogacz nie ma co robić z kasą i kupuje sobie ,,zabawki''. Jedni wolą samochody, drudzy domy, ale nie! On woli młodych chłopców! Ale w sumie uratował mnie. Gdyby nie on trafiłbym do tego obrzydliwego typa. Ten to w ogóle był przerażający. Ech... Przewróciłem się na prawy bok, twarzą do drzwi i czekałem. Byłem strasznie ciekawy co takie Pan chce mi pokazać. Już nie mogę się doczekać... 























Witajcie nieźle spóźniony rozdział, ale jest. Wybaczcie mi, ale mam taki ***** w szkole i w domu, że to jakiś horror jest! Jestem zdziwiona, że wreszcie udało mi się napisać ten rozdział.
Teraz postaram się, ale nie obiecuje wstawiać rozdziały częściej, no ale się zobaczy.
Na razie to tyle!
                                          Wasza zapracowana Nana ^^