środa, 25 lutego 2015

Bal wigilijny


Dlaczego? Dlaczego ja zaczynam przypominać kobietę? To przerażające! Gdzie moja buntowniczość, chęć wydostania się stąd, czy chociaż sam fakt nienawidzenia go za to, że nie tylko on i jego druga jaźń mnie pieprzą, kiedy zapragną? O nie. Mój tyłek musi być jeszcze ostro brany przez obrzydliwych biznesmenów i bogaczy, aby mój ukochany pan miał ze mnie jakiś pożytek. Mam tego dość. Colin mnie gwałci, a Shinji wykorzystuje moje uczucia.
No cudownie, to tak jakbym był rozbijany zarówno psychicznie jak i fizycznie w tym samym czasie. A tego nikt nie przerywa. Po prostu sprawia to zbyt duży ból. Długo tak nie pociągnę, ale co mam zrobić? Co ja niby mogę? Jestem bezsilny.
Na dodatek teraz zmierzam na bal wigilijny dla bogaczy prowadzony za rękę przez mojego właściciela, gdzie ostatecznie zostanie przypieczętowany mój los, jako rasowej dziwki. Najważniejsze to dobrze się sprzedać. Kurwa, ja nawet już myślę jak prostytutka!
Przetrwałem bycie branym przez obcego faceta, którego muszę nazywać panem. Bycie gwałconym i tresowanym przez jego psychiczną jaźń oraz ubieranie się jak jakaś panienka. Naprawdę to wytrzymywałem, oczywiście nie licząc tych paru razów, kiedy się załamałem, zacząłem panikować i tracić sens życia. O dziwo szybko z tego wychodziłem, co tylko było gorsze. Starałem się sobie wmówić siłę i zacząłem polegać na ramionach Shinjiego i Misy. Błąd.
Dlatego teraz tak cierpię. Bo myślałem, że może jednak on się we mnie zakocha. Mimo tego, że na początku wydawał się dziwny to dbał o mnie. Myślałem, że jednak wszystko się ułoży. Głupiec ze mnie.
No nic. Weź się w garść Yuki, nie daj się! Bądź silny! Jednak, kiedy stanęliśmy przed tymi ogromnymi, czarnymi drewnianymi drzwiami coś we mnie pękło. Nie chcę. Błagam, wszystko, ale nie to! Moje wewnętrzne krzyki jednak nic nie pomogły. Drzwi powoli uchyliły się.

Najpierw zostałem oślepiony. Instynktownie mocniej ścisnąłem dłoń mojego pana i przysunąłem się bliżej. A przecież to jego najbardziej powinienem się obawiać. On spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Zarumieniłem się i spuściłem wzrok.
- Nie wstydź się. - Szepnął i pociągnął mnie za sobą. Szliśmy teraz w dół ogromnymi schodami. Na dole już trwał bal. Wszyscy tańczyli, rozmawiali, albo coś pili lub jedli. Typowa, nudna impreza dla bogaczy. Jednak na samą myśl o nich mnie mdliło.
W końcu dotarliśmy do końca, a wszyscy zgromadzeni odwrócili zaciekawione oczy w naszą stronę. To mnie jeszcze tylko bardziej spłoszyło, a co najgorsze, niektórzy z nich, a głównie kilku starszych facetów patrzyło na mnie… Ugh chyba zaraz zwymiotuje na tą piękną drewnianą, dębową posadzkę. Aż szkoda by było.

- Witam wszystkich zgromadzonych na czwartym, charytatywnym balu wigilijnym! Mam nadzieję, że będą państwo się dobrze bawić! A teraz już nie przedłużajmy tylko bawmy się do rana! - Przemówił mój pan, a następnie wziął od jednego z kelnerów kieliszek i wypił trochę. Oczywiście mnie też podał. W sumie wziąłem bez marudzenia. Może jak się upije to będzie mi lepiej? Chociaż ciekawy jestem jak zagreguje mój organizm. Nigdy nie piłem, aż do teraz. Co mi szkodzi? Wszyscy oczywiście poszli w ślad za Shinjim, a potem orkiestra zaczęła grać na nowo. Dostojną i klasyczną muzykę. Bach, jeśli się nie mylę.
-Podoba ci się?- Odstawił mój i swój kieliszek na tackę i wyprowadził mnie na środek sali. Chwycił mnie za rękę, a drugą położył na moim boku. Ja zaś wolną delikatnie ułożyłem na jego umięśnionych plecach. Zaczęliśmy miarowo się poruszać. On prowadził. Zdawałem sobie sprawę, że wszystkie oczy skierowane są teraz na nas. I na nasze ciała, które wręcz sunęły po parkiecie. Niezwykłe.
-Tak. - Spojrzałem na bok. Rumieniec obejmował mi już zapewne całą twarz. Na domiar złego nie tylko zawstydzała mnie jego obecność i bliskość, ale i ci ludzie. Czułem się jakby przewiercali mnie z każdej strony na wylot. Przerażające.
- To dobrze - Uśmiechnął się przyjaźnie i lekko zaśmiał. Nadal tańczyliśmy mając dla siebie całą przestrzeń. Kolejne pary wchodziły na parkiet, więc nie czułem już wzroku tych zboczeńców. Już rozluźniony?- Szepnął mi.
-Mhm.., - No to teraz jestem zapewne zarumieniony po same uszy! Zadowolony?
-No nie wstydź się skarbie.- Ugryzł niezauważalnie moją małżowinę i zaśmiał się.
-Przestań, jesteśmy w miejscu publicznym jakbyś nie zauważył! - Co za idiota. Czy on nawet w miejscu publicznym i przy tylu ludziach musi się do mnie dobierać? Litości. Do tego dziś zrobi ze mnie dziwkę, więc niech, chociaż mi trochę odpuści.
-Wyluzuj trochę. Mamy się przecież dobrze bawić, czyż nie?- Chwilka on zaraz. Właśnie tutaj. Mnie… Pocałuje? Odepchnąłem go szybko od siebie i powędrowałem szybkim krokiem w stronę bufetu. Ten idiota. Zboczeniec i popapraniec, chory na umyśle i wiecznie napalony kretyn! Mam dość! Co z nim jest nie tak? I dobrze, że sobie tam teraz stoi jak ten kołek i wszyscy się z niego naśmiewają.

-Dobrze mu tak. - Mruknąłem do siebie, po czym wziąłem talerzyk i zacząłem sobie nakładać trochę smakołyków. Uwielbiam słodycze.
-Jesteś okrutny.- Spiąłem się i szybko obróciłem na pięcie. Skąd ja znam ten głos?- Przecież by tego nie zrobił, a raczej tak myślę.
-Pan Kazumi!- A ten, co tutaj robi? W sumie może przyjechał z jakimś interesem. Albo po mnie… Nie, na pewno nie. To tylko moje wyobraźnia robi swoje. Muszę wziąć się w garść.
-We własnej osobie słodziaku. Jak widzę Shinji się obraził? - Pokierowałem oczy na parkiet, a tam, co widzę? Shinji tańczy z jakąś kobietą, która cała się o niego ociera! Puszczalski drań! Jak tak lubi kobiety, a szczególnie tą, to niech sobie ją weźmie i da mi w końcu spokój.
-Jest dzieckiem, to się obraża.- Fuknąłem i wróciłem do nakładania sobie ciasta. Tak naprawdę to myślałem, że przylezie mnie przeprosić. Ale jeśli woli się zabawiać z tą napaloną laską, to proszę bardzo.
-Dobrze powiedziane, ale czy nie jesteś po prostu zazdrosny?- Parsknąłem. O tego zboczeńca?Nigdy w życiu. No może czasami.
-Nie.
-No dobra już dobra. Nie rozmawiajmy o tym - zaśmiał się i starł łzę. Czy dzisiaj wszyscy mają taki dobry humor oprócz mnie? I to do tego w święta. No gorzej być nie może.- Usiądziemy gdzieś?
-Jasne.- Obecnie i tak chciałem znaleźć miejsce by napchać się moim zgromadzonym żarełkiem. Chociaż tym się pocieszę. Poszedłem, więc razem z nim do małego stoliczka na uboczu i usiadłem. Po czym zabrałem się za duży kawałek z truskawkowym kremem. Pycha!
-Widzę, że uwielbiasz słodycze. - Uśmiechnął się tajemniczo i usadowił naprzeciw mnie.
-Jak widać.- Znowu się śmieje. To zaczyna być wkurzające.
-No już. Coś ty taki nie w humorku, co? Shinji za mocno się zabawił?- Omal się nie zachłysnąłem takim dobrym łakociem. Co on właśnie powiedział? I to w taki osobisty sposób.
-Nie, znaczy nie. To nie tak!- Znowu zrobiłem się cały czerwony.
-Spokojnie, przecież tylko żartowałem.- No, dla mnie i mojego tyłka to nie był dobry dowcip!
-Ta jasne.- Zażenowany odwróciłem głowę w bok, cały czas żując ciasto. Kompletnie nie rozumiem tego kolesia. Bogacze są nieźle pokręceni, nie ma, co.
-Wiesz, naprawdę głupek z ciebie. Ty naprawdę wierzyłeś, że jesteś ważny dla Shinjiego. Widziałem to w twoich oczach. - Przestań! - Tą złudną nadzieję. Żałosne. - Zamknij się w końcu!- Ale widzę, że teraz już jest inaczej, co nie? W końcu masz dzisiaj kogoś obsłużyć, czyż nie?- Skąd on o tym…- No nic na mnie już czas.- Uśmiechnął się jeszcze, po czym lekko skłonił i odszedł zostawiając mnie w totalnym szoku.

Ten skurwysyn! Nie daruje mu! Ale to prawda. I to jest najgorsze. Otarłem niechciane łzy i zwinąłem dłonie w pięści. Zaraz łzy? Dlaczego? Przecież to prawda. No właśnie, jestem nikim. Tylko niewolnikiem, więc czemu te słowa tak zabolały? A co najważniejsze… Skąd on to wszystko wiedział? Shinji mu przekazał? Nawet, jeślito, po co dziś ze mną rozmawiał? Jaki masz w tym cel, Kazumi?
-Już wyżaliłeś się Kazumiemu?- Oziębły głos mojego pana zabrzmiał koło mojego ucha. Pisnąłem cicho zaskoczony.
-Nie skradaj się tak. Zwariowałeś, chcesz, żebym zawału dostał?- O już przestał się migdalić z tą kobietą? Jaka szkoda. Czy on nie może sobie gdzieś pójść? Nie mam ochoty z nim być.
-A ty jak się zachowujesz, co?- Usiadł naprzeciw mnie i zaczął nachalnie się we mnie wpatrywać.- Ładnie to tak uciekać mi z parkietu, a potem filtrować z tym typem? - Był zły, ale to przecież nie moja wina! I jakie romansowanie? Może mówił o sobie.
-Masz na myśli siebie panie?
-Co to ma znaczyć? - Mruknął zdenerwowany, po czym zabrał mi z talerzyka kawałek placka z jagodami i zjadł.
-Ej to moje!
-Nie ma. A teraz mów. O czym tak namiętnie rozmawiałeś z Kazumim? - Co on taki ciekawski? Nie mogę powiedzieć mu prawdy. To zbyt żałosne.
-O niczym. Musiałem się czymś zająć, kiedy ty przymilałeś się do tej plastikowej laluni.- Na te słowa zaśmiał się tylko. Tak, tak. Bardzo zabawne.
-Więc byłeś zazdrosny? - Na te jego głupie słowa tylko się zarumieniłem.
-Chyba w twoich snach!- Znowu jego idiotyczny uśmieszek i ten śmiech.
-No, w sumie często mi się śnisz.- Chwilka, co on przed chwilą powiedział? I dlaczego moje serce zabiło mocniej?- A teraz powinniśmy już iść. Ja muszę z paroma ludźmi porozmawiać, a ty masz zadanie do spełnienia nie?- Znowu mnie zemdliło. W sumie nawet jakbym mu powiedział, że jest mi niedobrze to już za późno. Ale ja tak bardzo nie chcę.
-Musimy? Nie możemy jeszcze trochę posiedzieć?- Błagam niech to okażę się koszmarem, tylko złym snem!
-Nie uciekniesz już od tego.- Wstał i delikatnie poczochrał mnie po włosach - Musisz to zaakceptować, ale przecież to jeszcze nie koniec świata. - Może dla ciebie. Ty nie będziesz dziwką na zawołanie…
-Wiem. Ja tylko… - Tak bardzo tego nie chcę. Nie chcę się kochać z kimś innym niż ty. – Nie, już nic. – Dlaczego jestem takim tchórzem? Dlaczego nie umiem mu tego powiedzieć?

-No to idziemy, bo moi goście się trochę niecierpliwą.- Podał mi rękę i ruszyliśmy żwawym krokiem do głównego stołu.- Witajcie wszyscy, przepraszam za moją nieobecność.
-No w końcu Shinji.- Wysoki blondyn o zielonych oczach i jasnej karnacji ubrany w czarny, elegancki garnitur uśmiechnął się do nas.
-Tak już jestem, jeszcze raz przepraszam za spóźnienie Paulo.- Zaraz. Ja chyba się przesłyszałem prawda? To on… Tak to właśnie on…
-Nie ma sprawy. Prawda?- Uśmiechnął się ciepło w stronę reszty roześmianego towarzystwa biznesmenów, a oni tylko delikatnie mu przytaknęli. Wydaję się być w porządku. Ale to mogą być tylko pozory. Przecież podobnie można powiedzieć o moim panu, a to aniołek nie jest.
-No to, co siadasz z nami, czy idziesz potańczyć panie gospodarzu? - Odezwała się kobieta, z którą tulił się na parkiecie. Dlaczego tak bardzo jej nie lubiłem? A już wiem. Bo Shinji jest tylko mój! Zaraz mój? Co ja znowu myślę?
-Chyba potańczę.-Co? Ja będę dawać temu kolesiowi dupy, a on się będzie bawił?
-No dobra. Ty potańczysz, a co z twoim uroczym towarzyszem? – Znów czułem na sobie ten nieprzyjemny wzrok wszystkich przy stolę. No zrób coś panie…
-Żartuje, przecież mamy parę spraw do ustalenia. Chodźmy do mnie do biura Paulo. A wam życzę udanej zabawy. Wrócę niedługo.- Pociągnął mnie za sobą, a zaraz dogonił nas także uśmiechnięty blondyn.
-Już nas zostawiasz? Tylko na pewno wróć gospodarzu!- Krzyknęła jeszcze wymalowana lalunia. Boże, ciekawe jak wiele botoksu dostało się jej do mózgu.
-Cieszę się, że mnie stamtąd uwolniłeś Shinji. Te grube ryby już zaczęły mnie wypytywać, po co tutaj przyjechałem. - Pogodny, miły. Może nie będzie tak źle. W sumie był w wieku mojego pana. Przystojny i wysoki, z poczuciem humoru. Może to tylko maska? Może to jakiś psychol?
-Nie ma sprawy. Sam nie mam ochoty tam wracać. Będą ciągle mnie wypytywać o firmę i jej rozwój. Zazdrosne hieny.- Czyli te bankiety to nie taka przyjemna sprawa, co? No, chociaż fakt tego, że mój drogi Shinji nie będzie mieć lekko, jakoś podbudowują mnie na duchu.
-No to jesteśmy tacy sami, gospodarzu.- Ostatnie słowo przeciągnął, po czym głośno się zaśmiał - A właśnie my tu gadu gadu, a ty mi jeszcze tego ptysia nie przedstawiłeś.- Puścił mi oczko, po czym znowu się zaśmiał - Czy naprawdę wszyscy dzisiaj się świetnie bawią oprócz mnie?
-No tak, całkiem zapomniałem. To jest Yuki.- Zatrzymaliśmy się przy jednym z bocznych wyjść, a Paulo wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Witaj, Yuki-chan! Mogę tak mówić, nie? To brzmi tak słodko. - Nie jestem słodki ani nic z tych rzeczy! Nie jestem żadnym ptysiem, skarbem, czy koteczkiem! Do cholery jasnej, co jest z nimi nie tak? Banda zboczeńców.

-Dzień dobry.- Mruknąłem cicho i uścisnąłem jego dłoń. Nie będę udawał jakoś wielce szczęśliwego z powodu naszego spotkania. Bo wiem gdzie ono prowadzi. Prosto do sypialni!
-No skoro już się znacie to idziemy omówić interesy!- Powolnym krokiem zaczęliśmy iść dalej. Już teraz swobodnie rozmawiając, gdyż gwar balu pozostał za nami.- No dobrze, to my pójdziemy z panem Paulem do gabinetu, a ty poczekaj u siebie. - Szepnął mi na ucho tuż przy drzwiach swojego pokoju i uśmiechnął się porozumiewawczo do Paula.
-Tak panie. - Odwróciłem się na pięcie i już bez słowa odszedłem w stronę mojego pokoju. Oni zaś weszli do środka.


Zaraz. Już za chwilę zostanę prostytutką. Nie chcę, błagam, niech ktoś… Ktokolwiek mi pomoże. Czy może być coś gorszego? Gwałt Colina, zabawa moimi uczuciami Shinjiego, próba samobójstwa... To wszystko teraz wydaję się takie błahe. Ponieważ, to było jednorazowe. Ale to, co za chwilę się stanie już takie nie będzie. Zostanę naznaczony. I to będzie się powtarzać…
-Wróciłem Yuki-chan.- Po usłyszeniu tych słów zdrętwiałem. Ciało i umysł odmówiły mi posłuszeństwa. Mogłem nadal tylko bezczynnie siedzieć na łóżku, tak jak przez poprzednią godzinę. Tylko tyle…- No to, co?- On też był zdezorientowany? Nie, szczerze wątpię.- Co o tym wszystkim sądzisz?- Co on miał na myśli? O co mu w ogóle chodziło?
- O czym proszę pana?- Mój głos się załamał, a ogromna gula nie pozwalała mówić. Cudem powstrzymywałem moje ciało od próby ucieczki z tego pokoju. Czemu on wydaje się być taki mały?
-Bal. Jak ci się podoba?- Chcę mnie rozluźnić. Szkoda czasu.
-To trochę nie w moim stylu.- Ale już wolałbym być tam, niż tutaj.
-W sumie ja też ich nie cierpię. Strasznie nudne.- Zaśmiał się i usiadł obok mnie na łóżku. Spanikowałem i szybko odsunąłem się jak daleko tylko mogłem.
-Co pan…- Nie zdążyłem nic zrobić, kiedy tylko odwróciłem się w jego stronę on wpił się brutalnie w moje usta i zaczął penetrować ich wnętrze. Ja za to siedziałem skołowany i nadal powstrzymywałem swoje ciało od ucieczki z tego pokoju.
-Już dobrze, spokojnie Yuki-chan. - Szepnął mi na ucho, kiedy w końcu oderwał się od moich lekko opuchniętych ust. Będzie dobrze. - Nie będzie. Ale moje słowa już nic nie znaczą.

Zaczął powoli mnie rozbierać, tym samym kładąc mnie na łóżko. Powoli pozbawił mnie całej mojej garderoby oprócz bokserek. A następnie zaczął językiem i dłońmi błądzić po całym moim ciele. Na początku mnie to przerażało. Było jakoś inaczej. Było wręcz obrzydliwie. Lecz tak delikatny dotyk był przyjemny. Przymknąłem oczy, czułem się tak jakby to był Shinji. Każdy ruch był przemyślany i dawał mi coraz to więcej przyjemności. Wiłem się i jęczałem, słysząc, co jakiś czas jego komplementy i przyjemny śmiech. To było dobre. Chociaż to nie był on, to było mi dobrze.
-Teraz będzie ci jeszcze lepiej.- Nagle wstał i zaczął powoli się rozbierać. Najpierw odpiął guziki koszuli i zsunął ją na ziemię. Krawatu i marynarki pozbył się już wcześniej, kiedy tylko wszedł do mojego pokoju. Następnie zdjął buty i skarpetki, a potem odpiął pasek od spodni i zsunął je razem z bokserkami by zaprezentować mi swoją męskość w pełnym wzwodzie. Przełknąłem ślinę. Może to w cale nie będzie takie złe? Przecież do tej pory było tak przyjemnie. Tak błogo…
Ale to nie jest on. To nie mój pan. On zaraz… Ja, po prostu…

-Ja, nie mogę. - Wyszeptałem i spuściłem wzrok.
-Co?- Nagle jego oczy zapłonęły wściekłością.
- Przepraszam. Ja nie dam rady. - To, co innego. Ja nie chcę, nie chcę być dziwką! Nie ma mowy. Wybacz panie, zawiodę cię, ale pragnę tylko ciebie. - Musi mi pan wybaczyć. Mogę pana zadowolić, ale nie jestem w stanie uprawiać z panem seksu. –Zapewne jest zły, ale ja nic nie mogę na to poradzić. Moje ciało tego nie chce, mimo, że dał mi taką przyjemność.

- Ty nic nie wart psie!- Podszedł do mnie i zwalił na podłogę, po czym mocno kopnął w brzuch. Zawyłem z bólu. Więc taki jest, co? I już po jego roześmianej i miłej ,,masce’’.- Jak śmiałeś mi odmówić? Taki był układ! Jesteś mój na całą noc! Miałeś się nie sprzeciwiać! Ty niewychowany psie, jak śmiesz mi odmawiać? - Krzycząc to z chęcią mordu w oczach cały czas mnie kopał.

Powoli traciłem przytomność. Myślałem, że pobije mnie na śmierć. Ale to dopiero początek. Co Shinji, a raczej Colin ze mną zrobi? Jestem idiotą, ale i tak... Moja ciało mogę oddać tylko jemu.




















































































Przepraszam, że z takim opóźnieniem >< Wzięło mnie lenistwo i nie chciało do was puścić, ale w końcu je przezwyciężyłam!
I teraz informacje!!!
Bardzo ważne, więc nie omijajcie ich ><
Zapewne już słyszeliście o zmianie w polityce Bloggera. A jeśli nie to czytajcie:
,,W ciągu najbliższych tygodni wprowadzimy zakaz zamieszczania na blogach zdjęć i filmów erotycznych lub pokazujących nagość. Dopuszczalna będzie jedynie nagość przedstawiona w kontekście artystycznym, edukacyjnym, dokumentalnym lub naukowym, a także treści, których pozostawienie niesie za sobą istotne korzyści społeczne.
Nowa polityka zacznie obowiązywać 23 marca 2015 roku. Po jej wejściu w życie Google ograniczy dostęp do blogów naruszających nową politykę treści. Nie usuniemy żadnych materiałów, ale treści, które oznaczymy jako prywatne, będą widoczne tylko dla autorów blogów i osób, którym dany blog został udostępniony.''
Mam nadzieję, że mi czegoś takiego nie zrobią. Znaczy nie odznaczą mój blog jako prywatny i trzeba będzie mieć zaproszenie, żeby go czytać, ale w razie co podajcie tutaj swoje emalie, żebym mogła was zaprosić do czytania, jeśli oczywiście chcecie! ~~
A jeśli nie tutaj w komentarzu, to napiszcie do mnie bezpośrednio- juliakozera33@gmail.com
Wiecie lepiej się zabezpieczyć :)
No, a teraz życzę wam miłego czytania i będzie szantażyk, bo mało komentujecie ><
Jeśli zobaczę tutaj 15 komentarzy, to do końca lutego łapiecie jeszcze jeden rozdział. A jak nie to dopiero w marcu będą dwa :3
Jedna osoba, jeden komentarz!
Liczę na was :3
A i betował dla nas Damian <3 Dzięki bardzo :3
Do następnego i mam nadzieje szybkiego zobaczyska!
Nana ^^