niedziela, 22 czerwca 2014

Prawda


-Yuki.- Szepnął.- Jesteś dla mnie tylko niewolnikiem.- Zamurował mnie? Tylko na sekundę. Właściwie czego ja się spodziewałem? Że mój Pan tak po prostu wyzna mi, co? Hej! Halo co ja niby chciałem aby mi wyznał? Znowu miesza mi się w głowie.
Przynajmniej wiem już teraz, że jestem dla niego tym kim byłem od początku, nikim, zwykłą zabawką i tyle.
Dlaczego, więc powiedział, że jestem wyjątkowy?!
-Aha, rozumiem.- Nie byłem zawiedziony, tak naprawdę poczułem wielką ulgę. No, bo co bym zrobił gdyby wyznał mi miłość?! Ja przecież już zaakceptowałem swoje położenie i to nawet dość szybko, z różnych powodów.
-Jesteś rozczarowany?- Zapytał ciekawie i zakołysał wolno biodrami. Pisnąłem cichutka, a moją twarz pokrył rumieniec. No niby jak miałbym zakochać się w tak zboczonym kolesiu, mowy nie ma!
-Nie, Panie.- Odpowiedziałem grzecznie.- Właściwie to ulżyło mi.- Spojrzałem gdzieś w bok.
-To dobrze.- Uśmiechnął się do mnie i skierował mój podbródek, tak, że patrzyłem mu prosto w oczy. To fakt był przystojny i potrafił być czarujący, ale nie czułem tego do niego. Całe szczęście.
-Dlaczego dobrze, Panie?- Może by mu to przeszkadzało, ale było denerwujące?
-To oznaka, że jeszcze nie rozpieściłem Cię za bardzo, bo uwierz mi.- Szepnął mi na ucho tym swoim seksownym głosem. Mój rumieniec, jeśli to możliwe znowu stał się większy.- Jak już zaczniemy twoją tresurę, znienawidzisz mnie.- Polizał mój policzek i zaśmiał się dość przerażająco.

Znienawidzę?! Ale, żeby aż tak?! Już go nienawidziłem po tym gwałcie, znaczy tak mi się wydawało, ale mu przebaczyłem. W takim razie, co ona zamierza ze mną takiego robić?!
Przestraszyłem się teraz nie na żarty.
-Tresura.- Wyszeptałem powoli. Podniósł do góry lewą brew. Cholerny, zboczony drań! Wiedział dokładnie o co chcę zapytać, ale chciał żeby sam to powiedział.- O co chodzi z tą całą tresurą?!- Wykrzyknąłem wprost na jednym wdechu i zamknąłem oczy.
Śmiech? On się śmieje i to jak!
Spojrzałem na niego spod przymrużonych oczu.
-Chcesz wiedzieć.- Uspokoił się trochę i zmierzwił mi włosy, nadal mają na twarzy ten charakterystyczny, łobuzerski uśmiech. Kiwnąłem głową na tak.-  Po prostu wytresuje Cię na grzecznego chłopca, który bez żadnych zarzutów będzie robił co tylko zapragnę, nie bacząc jak poniżające i wstydliwe będą to rzeczy.- Patrzyłem na niego z niedowierzaniem. Hee!? Będę tresowany? Tak dosłownie, jak pies.
Zarumieniłem się mocno. To żart tak? Przełknąłem głośno ślinę i zacząłem  histerycznie się śmiać.
-Panie, to nie jest śmieszne.- Mówiłem nerwowym głosem. Spojrzałem na niego. Był poważny.- Ale ja przecież...- Zacząłem się jąkać, a on nadal patrzył na mnie z tą swoją kamienną miną.- Ja wykonuje twoje polecenia!- No właśnie. Zawsze byłem posłuszny, no dobra prawie zawsze, ale nawet jeśli to czemu ma zacząć mnie tresować!?
-Nie.- Miał oschły ton i nadal patrzył na mnie ze srogą miną.- Musisz robić wszystko bez żadnego ,,ale'' i bez chwili zawahania. Muszę też nauczyć Cię paru rzeczy którzy inni mogą do ciebie wymagać.- Czerwona lampka. Jacy inni? On zamierza mnie sprzedać?! Spojrzałem na niego szklistymi oczami. Błagam, nie! Nie chcę trafić do jakiegoś obleśnego typa. Nie ma mowy!
-Panie, czy ty chcesz...- Głos mi się załamał. On natomiast spojrzał na mnie z czułością. Podniósł mnie do siadu i przytulił mocno. Chociaż wiedziałem, że nie ma w tym najmniejszych uczuć, on chce po prostu mnie uspokoić. Czy robiłem sobie nadzieję? Jeszcze tego zabrakło!
-Nie głuptasie.- Odsunął mnie lekko od siebie i spojrzał mi w oczy.- Nie zamierzam Cię sprzedać, po prostu.- Zawahał się. No mów wreszcie!- Powiem wprost moja firma się rozwija. Będę zawierał wiele ważnych umów, a do nich potrzebny jest ktoś kto pomoże mi umilić klientów podczas negocjacji. No chyba się domyślisz w jaki sposób, nie?-  Spojrzał na mnie z błyskiem o oczach. Trawiłem informacje. He? He? Heeee?! Zarumieniłem się i spojrzałem na niego z niedowierzaniem.

-Czyli będę dziwką?- To było takie logiczne. Nie w cale, że nie! Myślałem, że będę tylko jego, a tak. Będzie posuwał mnie każdy prezes wielkiej korporacji?! Jeszce czego!!!
-Nie, Yuki to nie tak. Ale fakt czasami będę potrzebował Cie przy negocjacjach, ale nadal.- Wpił się w moje usta.- Będziesz tylko MÓJ.- Szepnął mi na uszko i jeszcze raz wpił się w moje usta, a kiedy nieświadomie rozchyliłem wargi zaczął penetrować ich wnętrze.
-Czyli o to chodziło, kiedy mówiłeś, że jestem wyjątkowy.- Mruknąłem, kiedy w końcu oderwał się od moich ust.
-Tak odkładnie.- Oblizał swoje usta lubieżnie.- Jesteś słodki, masz świetne ciało i jesteś dobry w łóżku.- Odebrało mi mowę, a on znowu perfidnie zaśmiał mi się w twarz.
No tak czego ja mogłem się spodziewać. Będzie ciężko co? Czuję, że przede mną szykują się nieciekawe czasy, ale mam wybór? Spuściłem głowę w dół. Dziwka co? W sumie już teraz czułem się jak jedna z nich, ale fakt, że będę posuwany przez wielu facetów dobijał mnie mocno do powierzchni ziemi.
-Naprawdę muszę, Panie.- Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem. Nie chcę być prostytutką, która rozkłada nogi przed każdym, żeby jego Panu dobrze się wiodło w pracy. Nie tak, nie w ten sposób miałem żyć! Dlaczego, ja? Jeszcze robiąc to tylko z nim, dobra jakoś to przyjąłem, a teraz okazuje się, że będzie mnie miał każdy kto się liczy? To nie sprawiedliwe!
-Och kotek.- Przyciągnął mnie z powrotem do siebie.- Będzie dobrze, jak Cię ładnie wytresuje, a i ty będziesz ze mną współpracował to wszystko nie będzie takie złe. Zobaczysz dasz radę.- Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. Jakoś nie specjalnie to widzę.

-Dlaczego, ja?- Wyszeptałem i wtuliłem się w niego.- Czemu to musiałem być Ja?!- Dławiłem się własnymi łzami. Nienawidzę płakać, ale musiałem to z siebie wyrzucić. Ten cały smutek, ból i przerażenie na to co nieuniknione.
-Spokojnie.- Przytulił mnie mocno do siebie. Potrzebowałem tego. Nie ważne kto. Musiałem poczuć czyjąś bliskość i ciepło drugiej osoby.- Będzie dobrze, przejdziesz przez to, ok?- Odsunął mnie do siebie i kciukiem starł łzy z mojej twarzy. Pokiwałem twierdząco głowa. Przecież i tak nie miałem nic do powiedzenia w tej sprawie, byłem całkowicie zdany na jego łaskę. W końcu zaczynałem czuć się jak prawdziwy niewolnik.- A teraz.- Wstał i rozciągnął się.- Co powiesz an to, żebyśmy zaczęli tresurę od przyszłego tygodnia.- Wgapiłem się w niego. Trochę się bałem, ale chciałem mieć to już po prostu za sobą.
-Dobrze, Panie.- Zacisnąłem mocno ręce na pościeli i schyliłem głowę. Już nie ma odwrotu.
-Cieszę się.- Podszedł jeszcze do mnie i delikatnie pocałował w czoło.- A teraz muszę iść.- Podniosłem na niego wzrok. Już? W sumie bałem się go, w ogóle wzbudzał we mnie wiele dziwnych emocji, ale lubiłem spędzać z nim czas. Bez niego było nudno, mogłem porozmawiać z Misą, ale to nie to samo.
-Już?- Kiedy miał odejść chwyciłem ręka jego koszuli. Popatrzył na mnie zdziwiony.
-Niestety praca wzywa, ale od następnego tygodnia będę z tobą tyle czasu, że aż będziesz miał dość.- Znowu się zarumieniłem. On lubi ze mną pogrywać czy jak? Ja mu dam!
-A idź sobie!- Wrzasnąłem i schowałem się cały pod kołdrą. Shinji zaśmiał się tylko głośno i wyszedł z pokoju. Znowu zostałem sam.
Niech on sobie nie myśli. Phi uważa, że jest nie wiadomo kim? Jeszcze czego. Od przyszłego tygodnia co?
Dam radę? Wytrzymam to?

-Wchodzę Yuki.- Na te słowa i ten znajomy już dobrze głos wynurzyłem się spod pierzyny i usiadłem.
-Jasne wchodź, jestem sam.- Lepiej ją wcześniej powiadomić, bo może się wstydziła, czy coś takiego. W sumie ja się tam jej nie dziwię. Nigdy nie wiadomo co ten zbok mógł akurat robić. Własnie! Jestem cały czas w jego sypialni. A, więc, on ma jeszcze jeden gabinet, albo wyjechał do firmy. Dobra, koniec myśli o nim.
-Witaj.- Misa jak zwykle w swoim uniformie i z wielkim uśmiechem na twarzy wynurzyła się zza drzwi z tacą pełną pyszności w jednej ręce.
-Hejka. Chyba czytasz mi w myślach.- Zaśmiałem się. Kurcze przy niej czułem się tak luźno. Jedno z tego wszystkiego było dobre, w końcu zdobyłem przyjaciółkę której mogłem powiedzieć wszystko. Ciekawe czy gdybym tutaj nie był i poznalibyśmy się wcześniej dogadywaliśmy się tak samo. Na pewno tak! Przecież w ogóle nie gadamy o nim i tej całej sytuacji. No dobra może czasami, ale bardzo rzadko. Najczęściej naszym temat są hobby i inne pierdoły z życia.
-Czemu to, niby posiadam taki dar?- Postawiła tacę na stoliku nocnym i usiadła obok mnie na łóżku.
-Bo właśnie rozważałem jak to dobrze byłoby przekąsić coś smacznego z twojej kuchni.- Wyszczerzyłem ząbki po czym od razu zabrałem się do pałaszowania jedzonka.- Pycha! Gotujesz jak anioł.- Mówiłem z wypchanymi po brzegi ustami.
-Przesadzasz.- Delikatnie się zarumieniła i dała mi kuksańca w bok. Przez to omal się nie zakrztusiłem i obaj zaczęliśmy się głośno śmiać.- Ale cieszę, że Ci smakuję.- Uśmiechnęła się do mnie słodko.

W końcu skończyłem jeść. Opadłem na łóżko zadowolony, zapominając całkowicie o wcześniejszej rozmowie z moim Panem.
-Ech naprawdę pyszne, dzięki.- Odezwałem się po chwili i uśmiechnąłem się.
-Nie ma za co.- Ona również się uśmiechnęła, po czym wstała i przysunęła sobie krzesło, tak, że teraz siedziała na przeciw łóżka. Ja również uniosłem się do siadu.- Ale przyszłam nie tylko po to.- Powiedziała nietypowym dla niej, tajemniczym tonem. Przybliżyłem się. Teraz to mnie zaciekawiła! Nigdy jej takiej nie widziałem.
-A po co?- Przełknęła głośno ślinę i obróciła się w koło nerwowo. Jakby bała się, że ktoś nas podsłuchuje.
Kiedy już była pewna, że wszystko jest ok, zobaczyłem jej błyszczące oczy.
-Nie uwierzysz czego się dowiedziałam.- Uśmiechnęła się i z dumą podniosła głowę do góry. No już niech powie, ale o co w ogóle chodziło?
-Ale w jakiej sprawie?- Czemu ona tak to przeciągnęła? Lubiła kogoś trzymać w niepewności? Cokolwiek jednak to było, miało wielką wartość. Był to po niej widać. A ja jestem strasznie ciekawski i chcę wiedzieć, teraz, już!

-Odnośnie naszego Pana.- Teraz to ja już myślałem, że eksploduje. Chciałem krzyczeć, żeby natychmiast mi powiedziała, ale ona przybrała w tej chwili poważną minę i to bardzo.- Słuchaj.- Przysunęła się bliżej mnie.- To co zamierzam Ci powiedzieć jest jego największą tajemnicą. Mówiąc Ci o tym ryzykuje bardzo wiele, ale wiem, że mogę Ci ufać.- Przełknąłem głośno ślinę. To nie jakaś błahostka! To poważna sprawa i to bardzo!
-Co to za sekret?- Spojrzała na mnie. Wiedzieliśmy obaj, że to poważne.- Możesz mi ufać.- Chwyciłem ją za ramię.
-Przyrzekasz?- Rozumiałem ją, ja też bym się bał i miał wątpliwości, a  przeczuwałem, że to naprawdę coś niezwykłego.
-Tak.- Odetchnęła i przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej. Czułem jej oddech na swojej twarzy.
- Dowiedziałam się tego całkiem przypadkiem, ale przez tydzień zbierałam o tym informacje i teraz wiem już wszytko.- Znowu zrobiła postój. Panowała cisza, jakby cały świat stanął w miejscu i czekał  na to co ma do powiedzenia.- Największym sekretem naszego Pana jest to, że...









































Tak znowu kończę w takim momencie ^^ Wiem jestem okrutna, sama nie cierpię jak autorzy tak robią, ale to chyba się sprawdza.
To i szantaż, ale jestem w szoku. Żeby w dwa dni 10 komentarzy, jak chcecie to potraficie ludziki.
Dobrze by było gdybyście już zawsze tak robili, czekam na to i liczę na was!
Rozdział obiecany jest, więc życzę miłego czytania i czekam na komentarze!
Do następnego!
Nana^^
PS: Z okazji tego, że to już 20 rozdział mam dla was to:

piątek, 20 czerwca 2014

Kim dla ciebie jestem?


Siedziałem nadal w jadalni i czekałem na mojego Pana. Tresura i ten bogacz Kazumi Kengo... O co tutaj chodziło? Kim jest Misaki? Czy będę miał z nim coś wspólnego? Jak ważny i bogaty jest mój właściciel, że zna takie osoby? A co najważniejsze, pod jakim względem jestem dla niego wyjątkowy?
Wszystkie te pytania, na które nie znałem odpowiedzi kłębiły mi się w głowie.
Odchyliłem się delikatnie na krześle do tyłu.
Kim ja dla ciebie jestem Panie?

Nagle moją frustracje przerwał dźwięk zamykanych, głównych drzwi. Poderwałem się i już po chwili ujrzałem mojego Pana który szedł wolno w moją stronę ze spuszczoną głową. Dość niespotykany widok.
Chyba nie za bardzo udały mu się te całe negocjacje. Pewnie jest trochę zdenerwowany. Głośno przełknąłem ślinę kiedy znalazł się tuż przy mnie. Czułem jego oddech na twarzy. W końcu zniżył się nieco i spojrzał mi w oczy.
-Boisz się mnie?- Szepnął mi na ucho i lekko je polizał. Wzdrygnąłem się.
-Tak, Panie.- To była prawda. Ten koleś cholernie na mnie działał pod każdym możliwym względem.
-To dobrze.- Odrzekł i oparł głowę na moim ramieniu. Zadrżałem i ponownie przełknąłem głośno ślinę.
-Dlaczego, nie rozumiem Panie.- Zależało mu na tym, a jeśli tak, to dlaczego?
-Oznacza to, że nie rozpieściłem Cię aż tak bardzo.- Mruknął i zrobił krok do tyłu.- Jestem zmęczony.- Ziewnął.- Idę się położyć, idziesz?- Powiedział już odwracając się i odchodząc.
-Tak!- Dogoniłem go i szliśmy dalej razem w milczeniu. No, bo o czym mieliśmy rozmawiać?

W końcu stanęliśmy przed drzwiami do jego sypialni. Zarumieniłem się i wbiłem wzrok w podłogę. Dlaczego? Dlaczego dałem się tutaj zaprowadzić?! Zwiewaj Yuki i to szybko!
-Wchodzisz?- Nachylił się nade mną i podniósł mój podbródek, zmuszając mnie bym na niego spojrzał. Jego wzrok był taki obojętny i chłodny. Zazwyczaj jego żarzące oczy, dziś były takie oziębłe. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Nie czułem od niego tego gorąca jak zwykle kiedy byliśmy tak blisko.
-A muszę.- Skierowałem wzrok w bok.
-Nie, to twoja decyzja.- Nadal na niego nie spojrzałem.
-A, czy będziesz robić coś...- Nie potrafiłem tego powiedzieć na głos.
-Coś?- Zamruczał mi do ucha i chwycił w tali przyciągając bliżej siebie.
-Coś nieodpowiedniego, Panie.- Powiedziałem drżącym ze strachu i lekkiego podniecenia głosem.
-Nie, dzisiaj nie zamierzam.- Odwróciłem gwałtownie głowę i od razu napotkałem te jego zielone, piękne oczy. Spoglądał na mnie z uniesioną lewą brwią i lekkim uśmiechem.- To jak?
-Dobrze.- To się źle skończy! Bardzo źle. Mimo tego, że nasze relacje są teraz dość dobre, to nie mogłem wymazać jednego słowa z mojej głowy. Tresura. Co to znaczy? Kiedy nadejdzie? Co się miedzę nami zmieni kiedy ona nastanie?- Panie o co...- Zamknąłem nagle usta i odwróciłem się do niego plecami.
-Hmmm?- Zaciekawił się i chwycił mnie za rękę.- O co chciałeś zapytać, kotku?- Ostatnie słowo wymówił tym swoim seksownym głosem, aż mi się w głowie zakręciło.
-O nic, naprawdę, Panie.- Czemu mój głos aż tak drżał! Nie mogłem się go o to zapytać. Za bardzo, bałem się odpowiedzi.
-No cóż. Tak, czy siak wchodzisz?- Otworzył drzwi i już znalazł się w środku, a ja odwróciłem się i wszedłem tuż za nim. Zawsze był taki dociekliwy. Musiał wiedzieć wszystko, a teraz? Tak po prostu odpuścił? Coś tu jest nie tak. Zatrzymałem się  i spojrzałem na niego podejrzliwie.
-Co jest?- Zapytałem dość hardo.- Zwykle się tak nie zachowujesz Panie.- Odwrócił się do mnie i roześmiał.
-Przepraszam, to przez to, że jestem wykończony.- Zmierzwił sobie włosy.- Jeszcze dzisiaj to nie dość udane spotkanie. Rozumiesz prawda?- No tak jasne, pewnie o to chodziło. Jak mogłem pomyśleć, że...
No właśnie co? Co chciałem myśleć?!
-Tak rozumiem.- Uspokój się, miesza Ci się w głowie Yuki!- Przepraszam Panie.
-Nie szkodzi.- Posłał mi jeszcze słodki uśmiech, po czym rozebrał się przy mnie bez żadnego skrępowania i położył w samych bokserkach na łóżko, zakrywając się kołdrą, a następnie poklepał miejsce obok.

Powoli z wielkim rumieńcem pokrywającym moją twarz ściągnąłem z siebie kolejne warstwy ubrania, aż w końcu pozostałem tylko w tej koronkowej bieliźnie. Oczywiście, ani na chwilę Shinji nie spuścił ze mnie oczu. Perfidnie się we mnie wgapiał, ja natomiast ani na sekundę nie spuściłem oka z tej przepięknej drewnianej podłogi. Jak ona była ładna... Niestety w końcu musiałem podnieść wzrok na mojego właściciela, który odchylił lekko kołdrę w bok i poklepał miejsce przy sobie.
Obiecał nic nie zrobić, obiecał! Jest zmęczony, spokojnie, tylko spokojnie! Powtarzałem sobie w myślach niezliczoną ilość razy kiedy mozolnym krokiem podszedłem do łoża.
Kiedy tylko znalazłem się wystarczająco blisko, Pan w jednej chwili chwycił mnie za rękę i przyciągnął do swojego wyrzeźbionego torsu.
Zamrugałem kilka razy zdezorientowany. Blisko i ciepło. Pan nakrył nas obu miękką pierzyną i przytulił mnie mocno do siebie. W następnej chwili mogłem już usłyszeć jego spokojny oddech. Spał.
Delikatnie się od niego oddaliłem i spojrzałem na niego. Parę włosów spłynęło na jego twarz, więc ostrożnie je odgarnąłem. Naprawdę przystojny.

Ale nawet jeśli to mężczyzna. Mój Pan, właściciel. Jestem dla niego zabawką, niewolnikiem, zwierzaczkiem, więc dlaczego? Dlaczego powiedział, że jestem wyjątkowy?! O co w ogóle mu chodziło kiedy to mówił?
Pod jakim kontekstem miał na myśli moją ,,wyjątkowość''? Czemu nie zaczął jeszcze tej całej tresury? Bo przecież powinien! Tak przynajmniej wnioskowałem z jego rozmowy z Kengo.
Czemu traktował mnie w tak delikatny sposób? Czemu? W sumie zgwałcił mnie, ale pomimo tego poukładało się miedzy nami. Właśnie dlaczego tak wcześnie, czy to niezbyt szybko? Tak szybko mu wybaczyłem to co mi zrobił, a i on przeprosił, choć mówił, że teraz wszystko się zmieni. Czyżby chciał w tedy zacząć tą całą tresurę? Więc czemu zmienił zadnie?
Chwyciłem się obiema rękami za głowę.
Kim dla ciebie jestem? Tak naprawdę. Muszę to usłyszeć, inaczej wyobrażę sobie za dużo.
Ból,  tak bardzo przeszywający. Złapałem się gwałtownie za klatkę piersiową. To niemożliwe... A nawet jeśli to nie chcę. Jestem tylko niewolnikiem, już znam swoje miejsce, dlatego, jeśli teraz...
Ja już to zaakceptowałem, że jestem dla ciebie nikim. Ale dlaczego tak wcześnie? Czemu nie próbowałem się bronić, bałem się? Tak, ale nawet jeśli to czemu czasami przyjmuję rożne rzeczy tak spokojnie, a innych się boję? Czemu twoja osoba przysparza mnie o tyle dziwnych i sprzecznych uczuć?!
Aż tak się zmieniłem? Czy potrafiłbym żyć, tak jak wcześniej?
Zmieniłeś mnie tak bardzo. Upokorzyłeś mnie, zgwałciłeś, a mimo to, ja...
Zacząłem płakać. Podczas tej długiej nocy, zastanawiałem się kiedy się pogubiłem na drodze życia.

Rano obudziło mnie poranne słońce, które nieśmiało zaglądało przez okna. Już rano? Jeszcze chwilkę...
Pomyślałem i nakryłem się cały kołdra.
-Wstawaj kotek.- Hmmm? Kto to?
-Jeszcze chwileczkę.- W ogóle nie zdawałem sobie sprawy do kogo mówię, ani gdzie jestem. Zawsze tak miałem po nieprzespanej nocy. Całą noc zadawałem sobie pytania, na które i tak nie znałem odpowiedzi, tak to cały ja. I na co mi to?
-Niestety nie ma chwilki.- Zaśmiał się i zabrał mi całą kołdrę, tym samym zrzucając mnie z łóżka prosto na podłogę.
-Ała!- Za co to niby było!? Po chwili powróciłem w końcu do rzeczywistości.- Pan?
-Haha nasza śpiąca królewna w końcu wstała.- Podał mi rękę i pomógł wstać.- Wyglądasz nieźle.- Powiedział i oblizał się lubieżnie. W każdą stronę stały moje nieposłuszne kudły, twarz miałem nadal jakbym spał, jeszcze mocny snem, do tego byłem w samych koronkowych bokserkach. Jeszcze zapomniałem tylko powiesić sobie tabliczki z napisem: ,, Bierz mnie''.
Odwróciłem się szybko na pięcie i z rumieńcem na twarzy pobiegłem do łazienki. Zamknąłem drzwi, a za sobą jeszcze słyszałem donośny śmiech mojego Pana. Cóż przynajmniej miał dziś lepszy humor.
Spojrzałem na szafkę obok umywalki. Uff leżał tam już komplet czystych ubrań, niestety było też to koronkowe coś. Chyba to się już nie zmieni. No nic.
Odkręciłem kurek z ciepłą wodą na ful i wlałem do wanny jakiegoś różanego olejku. Miałem dziś ochotę na długą i przyjemną kąpiel ,bez żadnego gościa jak poprzednio.
Do tego od jakiegoś czasu żaden ,,incydent'' nie miał miejsca i lepiej nie kusić tego zboczeńca.
Kiedy wody było już wystarczająco dużo zakręciłem ją, po czym zdjąłem z siebie bokserki i wszedłem do wanny zanurzając się w gorącej wodzie do łopatek.
Odchyliłem głowę do tyłu i przymknąłem oczy. Jejku jak przyjemnie.

W końcu jednak wziąłem się do szorowania swojego ciała, kiedy już to uczyniłem nałożyłem na rękę trochę szamponu, po czym zacząłem staranie wcierać go w swoje włosy. Następnie spłukałem je porządnie i wyszedłem, kiedy poczułem, że woda zrobiła się już dosyć zimna.
Owinąłem się szczelnie puchowym, białym ręcznikiem. Spojrzałem w lustro. Uroczy, przepiękny. Mój Pan ciągle mi to powtarzał, ale teraz, kiedy przyjrzałem się sobie uważnie w cale tak nie myślałem. Zwyczajna twarzy, zwyczajne ciało. Nie rozumiem co ci wszyscy zboczeńcy we mnie widzieli. A w sumie, czy to ważne?
Po chwili zacząłem się staranie wycierać, a następnie założyłem na siebie świeże ubranie. Błękitny golfik i czarne, przylegające spodnie. Spojrzałem jeszcze raz w lustro i westchnąłem. Czemu muszę wyglądać jak dziewczyna? Z tą fatalną myślą wyszedłem z łazienki do pokoju.
Rozejrzałem się w około aż mój wzrok spoczął na wylegującego się mojego Pana, który z zamkniętymi oczami leżał na łóżku.
Co ja z nim mam. Przemknęło mi tylko przez myśl.

Powolutku zbliżyłem się do niego, po czym wdrapałem się na łóżko i zawisłem na nim.
W jednej chwili znalazłem się pod nim. Pan przytulił się do mnie mocno i ułożył głowę na moim ramieniu.
-Zostań tak.- Szepnął jeszcze.
Serio, co ja z nim mam? Zachichotałem w myślach. Teraz jestem poduszką, tak?
-Będziesz spał, Panie?- Zapytałem ciekawy. W sumie nie jestem już śpiący, ani nic z tych rzeczy, więc nie za bardzo mnie nęciło na zostanie jego poduszka na jakiś czas.
-Nie, po prostu mam ochotę poleżeć.- Odpowiedział spokojnie i przejechał dłonią po mojej łopatce.
-Rozumie.-Będzie źle.Czemu tak spokojnie leże sobie z nim? Coś się szykuję.
Ale teraz najmniej szczerze powiedziawszy mnie to obchodziło. Zapytać go?
Chyba tak ,muszę to usłyszeć, znaczy tak myślę, inaczej całkowicie się pogubię.
-Co tak zmilkłeś?- Podniósł się i usadowił na moich bioderkach. Przełknąłem ślinę.- No co?- Był już chyba lekko rozdrażniony.- Czego chcesz się dowiedzieć?- Przejrzał mnie? No nic zaryzykuję!
-Panie...- Zacząłem trochę nieśmiało.- Kim ja dla ciebie tak naprawdę jestem!?- Wypaliłem na jednym wdechu po czym zakryłem czerwoną twarz rękoma.
-Yuki.- Szepnął.- Dla mnie jesteś...




























Powracam! Dość szybko co nie? No, ale przecież obiecałam, więc jestem. Teraz jednak mam dla was mały szantażyk, a co? XD Jeśli nie zobaczę 8 komentarzyków pod tym rozdział nie będzie kolejnych. Dokładnie tak! Słyszałam już, że nie powinnam tego robić, ale mi się zdaję, że coś ostatnio za mało komentujecie.
Pamiętajcie jedna osoba, jeden komentarz się liczy.
To wszystko, jeśli chcecie szybko rozdział to postarajcie się tak dla mnie ^^
Wasza przemiła (jak zwykle) Nana~~ 

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Kolacja


-Panie Kengo. Panie Kengo?
-Hmm o co chodzi?- Spojrzałem na mojego asystenta siedzącego po drugiej stronie.
-Niedługo będziemy  na miejscu.- Odpowiedział i zaczął grzebać w papierach.
-Ach tak.- Mruknąłem sennym głosem i usadowiłem się wygodnie, ponownie wlepiając wzrok w okno.
Trzeba w końcu odwiedzić starego przyjaciela. Choć miało to wyglądać jak spotkanie dwóch przyjaciół, którzy nie widzieli się od dawana, obaj wiedzieliśmy, że tak naprawdę chodziło o interesy. Jego malutka firma szybko się rozrosła i na pewno chciałby wprowadzić ją teraz na rynek światowy. To może być ciekawe. No, ale o to będziemy się martwić później, teraz bardziej interesował mnie jego nowy pupilek.
-Już jesteśmy.- Głos szofera wyrwał mnie z moich rozmyślań. Zapowiadał się udany wieczór.

Siedzieliśmy w kompletnej ciszy i czekaliśmy. Byłem tak bardzo ciekawy, żeby dowiedzieć się kim jest nasz gość, ale ważniejsze było to, żeby poznać imię mojego Pana. Nie mogłem tak po prostu zapytać, bałem się.
Nie wiem do końca czego, ale po prostu czułem, że to nie byłby dobry pomysł.
W końcu to oczekiwanie przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę.- Powiedział dość głośno mój Pan i wstał. Ja oczywiście wstałem zaraz po nim.
-Och. Widzę, że gust ci się nie zmienił Shinji.- Było słychać mocny, męski głos, który odbijał się echem po pomieszczeniu. Shinji tak? Ładne imię, choć nie bardzo do niego pasowało.
-Ty też się nie zmieniłeś Kazumi.- Zaśmiał się delikatnie.
W końcu z mroku wyłonił się mężczyzna około trzydziestki. Miał krucze, czarne włosy i piwne oczy oraz idealnie wyrzeźbione ciało, które podkreślał dopasowany granatowy garnitur.
Był po prostu mężczyzną doskonałym w każdym calu.

-Też się cieszę, że cię widzę.- Podszedł bliżej, aż w końcu minął mnie i uścisnął dłoń Shinjiemu. Potem szepnął mu coś na ucho i usiał na swoim miejscu, które znajdowało się na przeciw Pana.
My też zasiedliśmy do stołu i wszyscy trzej zaczęliśmy nakładać sobie jedzenie na talerze. Od razu rozpoznałem tę kuchnię. Było czuć wyrafinowany smak Misy. Cóż za pyszności.
Jedliśmy w całkowitej ciszy, aż w końcu kiedy przeszliśmy do deseru Pan w końcu zabrał głos.
-Wiesz dlaczego cię sprowadziłem prawda?- Zapytał i uniósł delikatnie lewą brew.
-Hmm niech pomyślę.- Wyglądał jakby zastanawiał się przez chwilę, a potem klasną w dłonie.- Chyba po to, żeby wspominać stare, dobre czasy, nie?
Mój Pan zrobił srogą minę.-Nie, stanowczo, nie.
-Ach jaka szkoda, a miałem taka cichą nadzieję, że jednak się za mną stęskniłeś.- Powiedział z perfidnym uśmieszkiem na twarzy, po czym zrobił sztuczną, smutną minkę.- Jaka szkoda.- Cmokną dwa razy i przybrał surowy wyraz twarzy, taki sam jaki mój Pan utrzymywał od początku jego przybycia.- Wiem, wiem chodzi o twoją firmę.
-Dokładnie, a dokładnie o jej rozrost i wprowadzenie jej na rynek światowy. Wiem, że dla ciebie to nic trudnego Kazumi Kengo.- Cały czas miał poważny minę, która z jednej strony miała wzbudzić podziw, a z drugiej w strach. Niezła technika i zaraz, że kto? Kazumi Kengo?! Prezes korporacji Lyon?! Tej ogromnej, która dominuje na światowym rynku?! Oderwałem się od pucharku lodów i z otwartymi ustami spojrzałem na naszego gościa. Ale przecież on tak się wygłupiał i w ogóle. To niemożliwe! Skąd taką ważną osobistość, zna mój Pan!
-Hmm no tak, ale ważniejsze jest czemu miałbym ci pomóc? Lubię cię, ale bez urazy nie jesteśmy ze sobą aż tak blisko, Shinji. Skoro mnie tu sprowadziłeś i od razu przechodzisz do takich spraw musisz mieć czym mnie przekupić, albo zdobyć.- W tej chwili spojrzał na mnie i oblizał się łakomie. Hę? Że co? O nie! Nie ma mowy, że będę jakąś kartą przetargową! Ze strachem w oczach odwróciłam powoli wzrok na mojego Pana i co? Nie mogłem nic wyczytać z tej jego kamiennej miny. Błagam ratunku!
-Zostaniemy wspólnikami, dam ci 35% firmy, a ty za to pomożesz mi, nie raczej nam wybić się na świecie, co ty na to?- Zapytał mój Pan spokojnie, cały czas wgapiając się w Kazumiego.
-Och. Cóż za interesująca propozycja.- Odetchnąłem z ulgą. Jednak nie chodzi o mnie. Cóż za szczęście. Dopiero przyzwyczaiłem się do życia tutaj. Mój Pan nie był w cale taki zły i to może dlatego tak szybko przestało mi przeszkadzać to, że jestem tylko niewolnikiem. Do tego miałem też Misę, która zawsze się o mnie troszczyła. Zawsze byłem sam. Pozbawiony rodziców i reszty rodziny, z rówieśnikami nie potrafiłem się dogadać. Niechciane dziecko. Tutaj mimo tego, że jestem tylko zwykłym zwierzakiem mam dom. Kogoś kto się mną opiekuję. Może to tylko taka iluzja, ale mi to wystarczy, bo wcześniej nie miałem nawet tego.

-To nie wystarczy.- Co takiego? Spojrzałem ma niego.
-Przecież to spory procent firmy, więcej nie dam.- Warknął już trochę rozgniewany mój Pan.
-Wiem o tym. Przyjmę te warunki z największą chęcią, ale...- Uśmiechnął się nieprzyjemnie, miałem złe przeczucia.
-Ale?- Spojrzał zaciekawiony mój Pan.
-Chcę go.- Wskazał na mnie i lubieżnie się oblizał. Słucham?! W szoku zakrztusiłem się lodami i spojrzałem przerażony na mojego Pana.
-Niestety on nie jest na sprzedaż, poza tym nawet go jeszcze nie szkoliłem, a ty tylko takich chcesz.- Jak zawsze spokojny, mówiąc to wziął łyk wina i uśmiechnął się słodko.
-Niemożliwe!- Wykrzyknął tamten.- Masz go już prawie trzy miesiące i nadal go nie szkoliłeś?- Spojrzał zdziwiony i zbity z tropu to na mnie, to na niego. Szkolenie? O co chodziło? Z nerwów zacząłem miętolić kawałek materiału z mojego rękawa. Co ja tu robię?! Zamknąłem oczy i pochyliłem głowę.
-A właśnie, że tak jest.- Odrzekł spokojnie i uśmiechnął się, pokazując światu swoje perliste ząbki.
Co się tu wyrabiało? Patrzyłem z przerażaniem to na jednego, to na drugiego. Czy ktoś by był tak łaskawy i wyjaśnił co się tu dzieję?
-Haha to mnie zaskoczyłeś.- Chyba się już trochę opanował. Na całe szczęście. Ten facet jest przerażający, są z moim panem siebie warci.- Zawsze już miałeś wyszkolone zwierzaczki, albo chociaż zaczynałeś. To mnie zaskoczyłeś Shinji i to bardzo. Teraz ten twój pupilek jeszcze bardziej mnie interesuje.- Spojrzał na mnie i uniósł do góry lewą brew.
-Hmm powiedzmy, że dopiero zamierzam go szkolić i możesz mieć rację on jest wyjątkowy.- Wszystko to powiedział swoim miękkim głosem, po czym puścił mi oczko. Zarumieniłem się mocno. Wyjątkowy, ciekawe o co mu chodziło...
-Czyli go nie oddasz co? Jaka szkoda.- Znowu cmoknął.
-Niestety tak jak już mówiłem nie jest na sprzedaż.- Wziął kolejny łyk wina i oblizał delikatnie usta, cały czas patrząc na mnie głodnym wzrokiem. Przełknąłem głośno ślinę i zarumieniłem się mocno. Niech on przestanie! Przecież tak przy kimś, jejku, to takie krępujące...
-Ech jaka szkoda, ale mam inny układ. Pomożesz mi przekonać Misakiego, żeby wytrenował mi mojego pupilka i zgodzę się na zawarcie z tobą kontraktu.- Uśmiechnął się słodko. Uf bezpieczny, jak dobrze. Wróciłem do deseru, cały czas jednak bacznie ich obserwując. Ciekawe kim jest Misaki, ale bardziej interesujące było o co chodziło, z tym treningiem i tresurą. Czyżby chodziło o seks?! Potrząsnąłem mocno głowo. Spokojnie Yuki! To ciebie nie dotyczy. W cale!
-Hmm masz kogoś wyjątkowego na oku?- Zapytał mój Pan z nutką zaciekawienie w głosie.
-Tak jakby.- Kolejny łyk wina.- Skoro ty możesz mieć swojego, mi chyba też się należy, a na aukcjach ostatnio nic nie mogłem znaleźć, dlatego szukałem poza, ale teraz...- Westchnął.- Potrzebuje tresera.- Czyli on naprawdę jest jak mój Pan. Halo, to nienormalne! Czy wszyscy bogaci faceci jako hobby uprawiają seks z nieletnimi chłopcami?! ( Nie, nie wszyscy, takie rzeczy to tylko w Japonii XD Sorki nie mogłam się powstrzymać.) Cóż za przerażająca, ale jak dotąd sprawdzająca się wizja.

-To może być trudne.- Zamyśli się.- Od jakiegoś czasu nie mam z nim kontaktu, ale myślę, że podołam temu zadaniu, a tak właściwie.- Spojrzał na niego dziwnym wzrokiem.- To skoro masz już kogoś interesującego, czemu chciałeś go.- Skinął na mnie i skierował wzrok na Kazumiego.
Ja także oderwałem się ponownie od pucharka lodów, który był już prawie pusty i spojrzałem na niego.
-Upatrzyłem sobie dość drapieżną zabawkę.- Spojrzał na mnie i oparł się wygodniej o krzesło odchylając do tyłu.- Ty jednak wolisz słodziaków, a ujrzawszy tak piękny okaz miałem ochotę się pokusić. To wszystko. Czekają mnie tu jeszcze jakieś przesłuchania?- Zapytał z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Nie to wszystko.- Odrzekł chłodno i wrócił do swojego deseru.

Znów zapanował ta złowroga cisza. Puk, puk.
-Proszę.- Odpowiedział mój Pan, a ja w tej chwili skończyłem w końcu pałaszować swoją porcję lodów i westchnąłem zadowolony.
-Panie Kengo.- W drzwiach stał młody chłopak, który miał około osiemnastu lat, czekoladowe oczy, a na głowię ,,burzę'' blond loków.- Musimy już iść.
-Ta jest Martin.- Odparł mężczyzna i podniósł się z krzesła.- Było mi miło, mam nadzieję, że dotrzymasz obietnicy, czekam na telefon.- Powiedział jeszcze mężczyzna, po czym skłonił się i udał się w stronę drzwi.
Shinji natychmiast za nim podążył, a ja usiadłem na swoje miejsce.
Byłem bardzo, ale to bardzo ciekawy jakie jeszcze tajemnice skrywa mój właściciel. Ilu ważnych ludzi znał?
O jakiej tresurze gadał ten cały Kazumi?!
Coś czuję, że czekać mnie będę ciężkie czasy, kiedy ona nastąpi, a myśląc o tym nie wiedziałem jeszcze jak szybko się o tym przekonam...


















Ohayou miśki!!!
Tęskniliście? Przepraszam was bardzo za tak długą nieobecność. To wszystko przez ten projekt i koniec roku. Ale teraz zaczynają się luzy, więc będę miała dla was sporo czasu. Kto się cieszy?!
No, ale wracając rozdział krótki, bo jutro wyjeżdżam na trzy dniową wycieczką, ale jak wrócę biorę się ostro do pisania. Wasze komentarze motywują mnie jak nie wiem co i za to dziękuje. Szczególne podziękowania dla Shadoweed. Dziękuje ci bardzo z całego serduszka skarbie, bo wzięłaś się naprawdę poważnie za mojego bloga.
Co do sugestii planuje dość długie to opowiadani, także postaram się już powoli rozkręcać akcję. Na razie pragnęłam ukazać tą relacje pomiędzy panem i Yukim.
Natomiast jeśli chodzi o charaktery bohaterów, też zamierzam się za to zabrać za niedługo. Mam dla was przygotowanych parę ciekawych i nietypowych niespodzianek, także myślę, że mi wybaczycie to małe zaniedbanie. Do następnego!
                                                                       Nana^^