Siedzieliśmy w kompletnej ciszy. Obaj patrzyliśmy się w dal.
Za oknem płatki śniegu znowu nabrały tempa i z zapałem oblepiały białą smugą
cały świat. Nie wiedziałem, czy koło mnie siedzi już Shinji, czy może nadal
jest to Colin. Chociaż zdecydowanie wolałbym w obecnej chwili mieć do czynienia
z tym pierwszym osobnikiem i to nie dlatego, że się boję… Znaczy to też wchodzi
w grę, ale po prostu teraz cały czas jawi mi się przed oczami ten jego zbolały,
pełen żalu i rozpaczy wzrok, którym prosił mnie o pomoc?
Przegnałem szybko te myśli ze swojej głowy i ponownie
zacząłem przypominać sobie dzisiejszy wieczór i to co się wydarzyło. Szczerze
powiedziawszy czułem się podle. Poniżony i obdarty z resztek własnej godności.
Mimo to nie o tym chciałem porozmyślać. Nie chciałem już dłużej użalać się nad
swoim marnym losem. Bardziej interesowała mnie w tej chwili rozmowa Colina i
Novah dotycząca tej całej grupy Chang i firmy tego mężczyzny zwanego Hatorim Toranosuke.
Pewnie ten ktoś nieźle zalazł mojemu Panu za skórę. Chociaż to w sumie mnie nie
dotyczy, to prywatne sprawy Pana, a ja jestem tylko pomocą w dotarciu
Shinjiego/Colina do celu jakim jest obalenie tronu tego całego faceta. Chociaż
przyznać muszę, że ciekawski to ja byłem po prostu ze zwykłej, ludzkiej natury.
Fakt to kompletnie nie moja liga i nie moja sprawa co się
dzieję teraz w półświatku tokijskim, bo chyba tak mogę nazywać ,,świat’’ do
którego od niedawna należę. Jednak jeśli to ma coś wspólnego z moim tyłkiem i
to w sposób niezwykle dosłowny, to wypadałoby co nieco wiedzieć o tej całej
sytuacji. Na razie wiem jedno, Pan szuka sojuszników w walce z firmą tego
całego Toranosuke i Chang i najwyraźniej
znalazł już Novah’a (nie wiem czy tak to się odmienia ;-;). Nie będę oczywiście
się w to całe gówno wtrącał, tylko zbadam dyskretnie sprawę i może akurat
znajdę jakąś szansę wśród tej dziwacznej sytuacji i odzyskam swoją wolność?
Jakąś nadzieja we mnie jeszcze na to pozostała i od
dzisiejszej rozmowy zapłonęła na nowo wewnątrz mnie i nie, ona wcale nie jest
naiwna. Nadal oczywiście będę posłuszną i wierną mojemu Panu dziwką, ale dobra
prostytutka potrafi także często być niezłym szpiegiem. Może niektórzy z moich
klientów, na tą myśl zebrało mi się na wymioty, ale szybko to przełknął. Może
oni coś będą wiedzieć, więcej o tym ogromny i jakże obcym dla mnie świecie…
Spróbować zawszę mogę.
Skoro już wylądowałem w tej chorej sytuacji mogą ją jakoś
wykorzystać na swoją korzyść. No cóż… Życie często uczy nas radzenia sobie z
takimi rzeczami, w sumie nie mam zbyt wielkiego wyboru, bo do grobu się jeszcze
nie wybieram. Teraz na samą myśl, co kiedyś chciałem zrobić przyprawia mnie o
zawroty głowy, a no i to jak byłem naiwny także. Naprawdę sądziłem, że znaczę
dla niego coś więcej, jakże głupi byłem.
-Nad czym tak ciągle rozmyślasz.- Czyli to nadal Colin? Momentalnie
ponownie ujrzałem tą scenę sprzed
hotelu. Cholera nie może mi być żal skurwiela, który traktuje mnie jak zwykłą
rzecz i własność prywatną!
- O niczym ważnym, Panie. Jestem zmęczony, odpoczywam.- skłamałem gładko, po czym delikatnie przymknąłem oczy i odwróciłem się w jego stronę. Otworzyłem powoli oczy i napotkałem się z jego pełnym obojętności i idealnie maskującym wszystkie ludzkie uczucia spojrzeniem, pod wpływem którego zadrżałem.
- O niczym ważnym, Panie. Jestem zmęczony, odpoczywam.- skłamałem gładko, po czym delikatnie przymknąłem oczy i odwróciłem się w jego stronę. Otworzyłem powoli oczy i napotkałem się z jego pełnym obojętności i idealnie maskującym wszystkie ludzkie uczucia spojrzeniem, pod wpływem którego zadrżałem.
-Novah aż tak cię wykończył?- zaśmiał się cicho, po czym
uśmiechnął sztucznie, więc ja też wyszczerzyłem do niego w ten sposób ząbki.-
Aż tak ci wesoło, to może ja też skorzystam z twojego dobrego humorku.-
Przysunął się do mnie nieznacznie, a ja nadal mając przysłowiowego banana na twarzy
także przylgnąłem do niego. Co ja do cholery wyprawiam? Czy to na pewno mądre,
aż tak z nim igrać? Z Colinem?
-Czemu miałbym być smutny Panie, przecież dobrze ci się
przysłużyłem.- Co do drugiej części jego wypowiedzi, nawet nie zamierzałem o
tym wspomnieć, ani o tym dlaczego się do niego przymilał, jakbym grzecznie
prosił się o dodatkową dawkę adrenaliny… Po prostu sprawdzam na ile mogę się
przysunąć w tej całej grze, będąc od początku na straconej pozycji.
-Wiesz ostatnio bardzo się przejmowałem tym, że będzie cię
pieprzył ktoś inny niż ja. Nawet mi się wtedy postawiłeś, co jak sam przyznasz
do najrozsądniejszego posunięcia nie
należało. Teraz jesteś taki potulny, a jednak nie boisz się tak bawić?- mruknął
mi na ucho i skubnął je dziwnie delikatnie jak na niego. Po czym zaczął błądzić
ręką po moim torsie, wcześniej dostając się pod mój garnitur i koszulę i
jeszcze płaszcz. Kiedy ja to ominąłem?! Może kiedy on zaczął mnie tak
przyjemnie i czule całować? Chwilka, jak?!
Jęknąłem cichutko w jego usta i odwzajemniłem pocałunek.
Było mi naprawdę dobrze, więc nie zamierzałem się tego pozbywać. Nawet jeśli to
gnój, teraz sprawia mi niebywałą przyjemność,
a ktoś taki jak ja powinien się cieszyć kiedy ktoś traktuję go chociaż odrobinę
ludzko prawda? W końcu odczepił się ode mnie i usiadł z powrotem na swoim
miejscu, zmierzwił mi włosy i uśmiechnął nieznacznie.
-Podobało ci się? Tylko się nie przyzwyczajaj.- prychnąłem
cicho na tą wypowiedź i szybko doprowadziłem się do jako, takiego porządku przy
okazji uspokajając swój oddech.
-Nie martw się, już nie żyje w krainie marzeń.- Naprawdę
kiedyś byłem głupi wierząc, że będąc w niewoli może mnie spotkać coś dobrego.
Na początku wmawiałem sobie, że mam przecież Misę, która mnie wesprze, teraz
jest tylko denerwującą osobą przewijającą się w mojej rzeczywistości. Tak samo
uwierzyłem, że ten dom, może bym MOIM domem, podarowany ogród, MOIM ogrodem.
Naiwnie.
-Poza tym wracając, teraz już mi się nie postawisz prawda?
-Czasami muszę Panie, inaczej znudziłbym cię.- Uśmiechnąłem
się znacząco, na co mu też zalśniły oczy w ten drapieżny sposób, który swoją
drogą w jakiś naprawdę chory sposób mi się podobał.- Ale nie jestem już głupi,
będę ci posłuszny.- mówiąc cały czas patrzyłem mu w oczy. Wiedziałem, że lubi
mieć kontakt wzrokowy ze swoim rozmówcą. Dzięki temu potrafi speszyć innych, a
na dodatek przejrzeć ich myśli i właśnie dopiero teraz uświadomiłem sobie,
dlaczego zawsze chciał żebym na niego patrzył. W końcu jest nawet takie
powiedzenie, że oczy to zwierciadła duszy, czy coś podobnego.
Jednak patrząc prostą w tą zieleń znowu ten nieznośny obraz
jego zmęczonych oczu, pojawił się w mojej głowie. Wypad!
-Lepiej dla ciebie Yuki. Nie będziesz musiał przechodzić
przez dodatkowe, zbędne kary.- Po tych słowach odwrócił się w stronę okna, więc
i ja zrobiłem to samo. Na tym zakończyliśmy naszą konwersację i do końca
podróży żaden z nas nie wypowiedział już ani słowa więcej.
W końcu dojechaliśmy do tego miejsca, którego kiedyś
nazywałem SWOIM domem. Jeszcze całkiem niedawno tak czyniłem, co w tym momencie
wydawało się naprawdę przerażające.
Wysiedliśmy, a śnieg wokoło nas zatańczył chwilę i uspokoił
się odrobinkę, teraz wolno i spokojnie opadając na ziemię, gdzie zmieniał się w
wodę, która wyparowywała. Jakże irracjonalne, że te płatki wirujące wszędzie
wydawały się być tak teraz bliskie memu sercu. Takie kruche i delikatne, mogą
zostać unicestwione przez jedną trywialną rzecz. Właśnie tak się czułem
obecnie, byłem naprawdę słaby i nic nie mogłem na to poradzić. Dosłownie nic.
To było najbardziej frustrujące.
Pan wziął mnie pod rękę i szliśmy do drzwi wejściowych ramię
w ramię. Jego oddech był nadzwyczaj spokojny, a mi przed oczami ponownie mignął
obraz sprzed hotelu, szybko się go jednak pozbyłem i przykleiłem na twarz
sztuczny uśmiech.
W holu rozebraliśmy się i jak najszybciej udaliśmy do
łazienki. Colin nic nie musiał mówić, bez skrępowania… No dobra, byłem
cholernie zawstydzona, ale udawałem perfekcyjnego niewolnika, który nie wstydzi
się swego ciała przed własnym Panem. A, więc rozebrałem się, cały czas patrząc
mu prosto w oczy, a następnie zanurzyłem się powoli w gorącej wodzie. Zamruczałem
cicho, po zetknięciu się z tą falą ogarniającego moje zmęczone ciało ciepła.
Niezmienne pozostało, że nadal uwielbiałem długie, relaksujące kąpiele. Colin
nie wypowiedział ani słowa, ani też nie powstrzymywał mnie, więc najwyraźniej
wszystko zrobiłem jak należy.
-Patrz.- powiedział tylko i sam zaczął zdejmować z siebie
wszystkie warstwy ubrań odsłaniając się przede mną całkowicie. Jego oczy cały czas
błyszczały niebezpiecznie, a on sam uśmiechał się w idealny dla siebie, kpiący
ze mnie sposób. Ja natomiast siedziałem w wannie i rumieniłem się jak idiota.
Następnie on jakby nigdy nic machnął na mnie ręką i usiadł tuż za mną,
odchylając się do tyłu. Spiąłem się i siedziałem teraz jak na igłach, obawiając
się co on takiego kombinuje.
Na moje wielkie szczęście mój właściciel już niczego
niezwykłego dla mnie nie planował. Po prostu powoli, wręcz leniwie mył całe
moje ciało, a mi powiem szczerze był dosyć przyjemnie. Oczywiście próbowałem
się w pełni wyluzować, ale nie pomagał fakt, że za mną siedział nie kto inny
jak facet który zgwałcił mnie. Dwukrotnie! Całość odbyła się bez choćby jednego
słowa, ale chyba obaj czuliśmy, że jest to pożądane. Ta cisza była wręcz jak
ukojenie dla mojej duszy.
Kiedy skończyliśmy Colin osuszył mnie ręcznikiem i kazał iść
do siebie. Grzecznie, więc wyszedłem z łazienki i rzuciłem się na łóżko
zmęczony całym dzisiejszym wieczorem. Od natłoku informacji, domysłów i przeżyć
oraz przypieczętowania losu jako dziwka, rozbolała mnie głowa, więc
przewróciłem się na plecy i cicho westchnąłem.
-Zmęczony?- Nadal Colin. Chwała Bogu. Nie mam teraz ochoty
na rozgadanego i rozweselonego Shinjiego. Wolę Colina. Tak, przyznaję momentami
naprawdę odpowiadało mi bardziej towarzystwo osoby która mnie skrzywdziła, niż
tej która ukrywała przede mną rzeczywistość i ostatecznie oszukała. Może Colin
był naprawdę skurwysynem i w ogóle nie potrafiłem go zrozumieć, ale
przynajmniej był całkowicie szczery co do mojej pozycji w tym wszystkim.
Natomiast Shinji na początku, on namieszał.
Bardzo. Od tych nie przyjemnych myśli aż mnie
bardziej głowa zabolała.
-Trochę boli mnie głowa Panie, ale to nic takiego. Dziś tyle
się wydarzyło…- mruknąłem zgodnie z prawdą i odwróciłem się w jego stronę.
Wycierał właśnie włosy ręcznikiem. Stał tam tylko w spodniach od piżamy, a ja
pomyślałem, że naprawdę jest przystojny. Za co momentalnie strzeliłem sobie
mentalnego policzka.
-Zrozumiałe, po tym wszystkim.- Położył ręcznik na grzejniku
i powędrował do mnie, wsunął się pod kołdrę i poklepał miejsce obok siebie.
-Spisz dzisiaj ze mną Panie?- zapytałem szczerze zdziwiony.
Miałem nadzieję, że weźmiemy razem tylko kąpiel, a potem pójdzie sobie spać do
siebie. Przecież przy nim nie czuję się bezpieczny, więc na pewno nie zasnę, a
jestem naprawdę zmęczony. Wydaje mi się, czy on robi to specjalnie?
-A co zabronisz mi?- Chytry uśmieszek ponownie wpełzł na
jego twarz, a on ponaglająco pomachał do mnie ręką. Dźwignąłem się i usiadłem w
nogach łóżka, dopiero teraz orientując się, że mam na sobie nadal tylko
przewiązany na biodrach ręcznik. Spaliłem buraka i szybko pobiegłem do
łazienki. Tam ubrałem się i wróciłem, na co mój Pan parsknął cicho.- Wiesz
mogłeś się już nie fatygować.- powiedział zawadiacko i ziewnął.- Idziesz w
końcu?- Podniósł jedną brew do góry i przymknął oczy.
Szybki krokiem podszedłem do łóżka po drodze gasząc też
światło, po czym położyłem się w końcu obok tego psychopaty. Moje serce
momentalnie zaczęło bić mocniej ze strachu. Odwróciłem się, więc plecami do
niego i zamknąłem oczy. Zapanowała cisza. Mogło już tak błogo zostać, a ja
zapewne padł bym nawet w jego obecności z wycieńczenia, ale…
-Panie, spotkam się jeszcze z Novah prawda?- Tak mnie nurtowało
to pytanie, że zapewne i tak bym nie usnął bez odpowiedzi. Wolałem znać dalsze
plany co do mojego losu.
-Aż tak ci zawrócił w głowie.- prychnął cicho niezadowolony.
Na te słowa lekko się zarumieniłem i odwróciłem w jego stronę. Jakby dalej
mówił do niego odwrócony plecami, to pewnie nieźle by mi się dostało. Pieprzony
maniak zasad.- Ale jeśli tak to twoje szczęście, bo będzie on twoim stałym
klientem.- Mimo, że nic nie widziałem, to miałem świadomość, że teraz zapewne
chamsko uśmiechał się w moją stronę. Aż miałem ochotę mu odpyskować, ale
teraźniejszy ja za bardzo się bał.
-Nie było z nim źle i był delikatny, Panie.- Mój rumieniec
pogłębił się co wyraźnie odczułem, na szczęście jednak noc doskonale zakrywa
zawstydzenie i chwała jej za to.
-Skoro tak to się ciesz. To wszystko, czy jeszcze coś cię
męczy?- Był lekko zdenerwowany, co mogłem bez problemu wyczuć w jego
ociekającym sarkazmie głosie.
-Dlaczego to właśnie on będzie moim stałym klientem?- Tak to
też musiałem wiedzieć. Nie wiem dlaczego, ale coś czułem, że jeśli pociągnę go
teraz za język, kiedy jest śpiący i zmęczony, to czegoś się w końcu o nim
dowiem! Chodzi o konkrety, a nie domysły o jego życiu prywatnym.
-Ja i Novah znamy się od szkolnych lat. Teraz przejmuje
firmę po ojcu, więc zwiąże ją z moją i w końcu wypierdolimy z rynku tego
staruszka i Chang.- zamruczał zadowolony i delikatnie zaczął pieścić mój bok.
Nawet nie zauważyłem kiedy zbliżył się do mnie. Robiło się niebezpiecznie. Ostrożnie, więc odsunąłem się od
niego, ale zostałem mało delikatny sposób z powrotem przysunięty bliżej niego.
Przełknąłem głośno ślinę, teraz to ja na pewno nie zasnę.
-A czemu tak bardzo chcesz ich zniszczyć Panie?- Za późno
ugryzłem się w język. Brawo Yuki, ale go podszedłeś bystrzaku. Ja jednak muszę
być jakimś popierdolonym masochistą bez mózgu. Sam sobie właśnie przyszykowałem
karę.
-Ciekawość chyba nigdy cię nie opuści, prawda?- Był tak
blisko, że mówiąc owiał ciepłym oddechem moją twarz. Sapnąłem zaskoczony,
jednak przybliżyłem się. Może dzięki temu zapomni o moim jakże idiotycznym
tonie głosu, gdy wypowiadałem pytanie.- Mógłbym ci w sumie to powiedzieć, ale
doprawdy nie mam pojęcia po co ci ta wiedza.- Pocałował mnie krótko, gryząc
moją dolną wargę do krwi. Jęknąłem cicho zaskoczony, ale nadal leżałem dokładnie
w tym samym miejscu.
Miał całkowitą rację, moja chora ciekawość wzięła górę nad
rozsądkiem, który aż krzyczał, żeby wiać jak najdalej od Colina.
-Chcę wiedzieć, bo to jednak też mnie jakoś dotyczy Panie.-
Jakże marne wytłumaczenie, ale naprawdę innego nie znalazłem, no i było
najbliższe prawdy.
-Nawet się nie postarałeś.- W jego głosie słyszałem pewnego
rodzaju zawód.- Ale nie szkodzi trochę ci wyjaśnię, ponieważ dobrze się dziś
spisałeś.- Właśnie w tej chwili pomyślałem, że bycie dobrą dziwką popłaca.
Ponownie, więc mentalnie przyłożyłem sobie w twarz z całej siły. Potem skupiłem
się już tylko na słuchaniu.- Sprawa jest
prosta, dziadek Toranosuke i chińska mafia zwana Chang od ponad czterech lat
kontrolują rynek tokijski i mają wszystkie duże korporacje w garści. Wszyscy są
praktycznie ich niewolnikami. Chociaż spełniając inna role niż ty.- W tym
momencie zrobił wymowną przerwę.- Ja jednak nie zamierzam do nich należeć kiedy
już wejdę na sam szczyt, nie będę się jeszcze pod kimś płaszczyć. To ja będę
rządził Tokio, a nie te żałosne robaki.- Uśmiechnął się w naprawdę przerażający
sposób i spojrzał na mnie w dziwny sposób. Znaczy dziwniejszy niż zwykle.
-To wszystko Panie?- Nie mogłem uwierzyć. Musiało się kryć
za tym coś jeszcze, bo zawsze kiedy wymawiał imię tego Toranosuke to tak jakby
je wypluwał z obrzydzeniem ze swoich ust, jak coś naprawdę niesmacznego, wprost
napawającego odrazą.
- No i jeszcze można dodać, że Hatori, to bydlak, który
zniszczył wszystko w moim życiu.- Uśmiechnął się w wymuszony sposób, a mnie
zabrakło odwagi by coś powiedzieć. Cisza między nami trwała i trwała, nalegając
i gęstniejąc atmosferę. Pan natomiast patrzył bezwiednie w przestrzeń, skupiony
i zamyślony jak nigdy wcześniej. Jego oczy
ponownie nabrały podobnego wyrazu jak przed hotelem.
-Panie, czy wszystko
w porządku?- Odważyłem w końcu otworzyć usta i sprawić by te słowa z nich
wypłynęły. Cisza natychmiast się zakończył. Oczy mojego właściciela spojrzały
na mnie i znowu znajdował się w nich jedynie chłód i obojętność.
-Cholera, kolejny raz…- Popatrzył na mnie, a ja tylko
uśmiechnąłem się delikatnie, no bo co innego mogłem zrobić?- Trochę się
zamyśliłem, zapomniałem, że jesteś obok.- zaśmiał się w sztuczny sposób i lekko
zmierzwił mi włosy.- Dziwne nieprawdaż?- A coś u ciebie nie jest dziwne?
Chciałem kąśliwie zapytać, ale na szczęście nowy zmysł idealnego niewolnika powstrzymał
mnie w ostatniej chwili.- Powiedziałem odrobinkę za wiele, zapomnij…- mruknął,
przytulił mnie do swojej szerokiej piersi i zasnął momentalnie.
Dopiero wtedy zobaczyłem, że lekko się trząsł. Tylko przez
chwilkę, ale i tak udało mi się to wychwycić. On naprawdę mocno to przeżywał.
Kim był ten Hatori Toranosuke i czym tak mocno podpadł mojemu Panu, że ten miał
ochotę zamordować go gołymi rękami?! Tego naprawdę byłem cholernie ciekawy.
Pierwszy raz widziałem Colina/Shinjiego w takim stanie. Nie byłem już nawet
pewny który z nich potem ukazał się moim oczom. Czy ten człowiek patrzący, tym
zbolałym wzrokiem w przestrzeń mogłem nazwać Colinem? A może to był już Shinji
i właśnie to on mnie przed chwilą przytulił?
Jedno jednak
wiedziałem teraz na pewno. To wszystko jest niebezpieczne i definitywnie chodzi
tu o zemstę za dawne krzywdy wyrządzone mojemu Panu. Ciekawe, czy to przez nie
Colin ma taki wzrok… Ujrzałem te sceny. Obie naraz. Jego wzrok. Niemą prośbę o
pomoc. Wołanie bez wypowiadania słów. Momentalnie złapałem się za klatkę
piersiową. Moje serce tak boleśnie się ścisnęło, że z kącików oczy poleciały mi
łzy.
Po chwili wszystko minęło. Wytarłem łzy, niechętnie, a
jednak potrzebując ludzkiego ciepła wtuliłem się w osobę leżącą przede mną i po
prostu odpłynąłem do krainy Morfeusza mając nadzieję, że nigdy więcej nie będę
współczuł Colinowi/Shinjiemu, ponieważ to oznacza, że uczucie sprzed balu
wigilijnego nadal częściowo we mnie pozostały. Jeśli tak, to naprawdę jestem
masochistą.
Ten rozdział nie jest betowany ze względu na problemy techniczne.
Dlatego za wszystkie błędy z góry przepraszam, nie jestem po prostu mistrzem ortografii...
No nic komentujcie, bo ostatnio jakoś mniej tego jest co mnie smuci i czekajcie na kolejne rozdział!
Do następnego
Nana ^^
Ha pierwsza! Długo czekałam na ten rozdział. Całkiem fajny. Jednak gubie się już kiedy jest Colin czy Shinji. Dobry pomysł z wprowadzeniem Panu jakiś "uczuć" chyba dobrych. Jak najwięcej weny.
OdpowiedzUsuńNeko
Fajny rozdział no i ciekawe rzeczy wychodzą z kąta czekam na rozwój sytuacji:-)
OdpowiedzUsuńYaho!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział taki uczuciowy czekam na więcej takich :)
Pozdrawiam i weny życzę :D
O Boże!!!! Kocham to opowiadanie! Więcej i częściej!! Są błędy i niedociągnięcia, nie da się nie zauważyć, ale całokształt - genialny. Baardzo cieszę się, że Colin jest jednak uczlowieczony, że Yuki coś do niego czuje (i nie, nie piniadz ;))
OdpowiedzUsuńOgólnie rozwój akcji - suuuuper.
Więcej rozdziałów szybciej dwa w miesiącu plzplzplz ja nie mam co robić :")♡
OdpowiedzUsuńPopieram komentarz wyżej. Daj kolejny rozdział. :) Mnie nadal nie zadawala jak się tak po prostu mu poddał, to jest chore moim zdaniem. Niech Shinji/Colin kiedyś poczuje zalążek zazdrości, o ile kiedykolwiek coś takiego poczuł.
OdpowiedzUsuńPonawiam prośbę o rozdział z perspektywy pana. Onegai.
OdpowiedzUsuńPOPIERAM!
UsuńChociaż trudno mi to sobie wyobrazić :P
Potwierdzam pewną teorię.... Tak Yuki jesteś pozbawionym mózgu masochistą, ale sądzą że to nic dziwnego skoro tyle czasu spedzasz z Shinji\Colinem.
OdpowiedzUsuńZauważyłam też że Yuki chyba za bardzo powoli odnajduje "pozytywne" strony swojego Pana. Przyznaję się bez bicia ją bym tak nie umiała, no ale ja jestem pesymistka, a on raczej optymista....
Ogółem rozdział jak zawsze zajekurwibisty, nic dodac, nic ująć. Jestem chorobliwie ciekawa co się stało, że Shinji\Colin się otworzył przed naszym małym przyjacielem.
Mnóstwa weny, tysiąc pięćset sto dziewięćset pomysłów na sekundę i multum czasu.
Z poważaniem Kaiko :)
Uwielbiam Twój blog! Potrafię wchodzić codziennie sprawdzając czy nic nowego sie nie pojawiło.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego roku, weny i motywacji do dalszego pisania!
Mam wrażenie, że opowiadanie utknęło w martwym punkcie. Czekam aż się coś wydarzy, niekoniecznie w TYM znaczeniu, póki co ziewam (niestety).
OdpowiedzUsuńOpowiadanie GENIALNE! W życiu nie pomyślałabym, że fabuła relacji niewolnik-pan mnie tak w ciągnie :) w jeden dzień przeczytałam wszystko, kończę czytać ten rozdział, chcę czytać następny a tu się nie chce załadować, wchodzę na spis rozdziałów i patrzę, że więcej nie ma.... Moja reakcja to: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! Ja chcę więcejjjjjjj!!!
OdpowiedzUsuńWięc życzę weny by nowy rozdział pojawił się szybko (zdaję sobię sprawę, że to zależy nie tylko od weny ale i wolnego czasu) Dziękuję za umilenie mojego dnia :-*
Podejrzewam iz ten tamten zgwałcił kiedys Colina...muahahahahahha...ja i moje domysly...
OdpowiedzUsuńBoski rozdzial x3 czekamy na więcej!
Myślimy podobnie :3
UsuńPrzyłączam się do tego myślenia. To pierwsze co mi przyszło do głowy.
UsuńL.
Nie jesteście jedyne, naprawdę.
UsuńNie mam pojęcia czemu, ale w mojej głowie Colin cały czas funkcjonuje jako blondyn, nie ważne ile razy nie przypominałabym sobie, że jest brunetem. Przy czym nie mam najmniejszego problemu z wizualizowaniem sobie Shinjiego jako bruneta. ^^"
OdpowiedzUsuńOstatnia scena przesłodka. X3
Coraz bardziej podoba mi się w jaką stronę zmierza to opowiadanie. Fajnie, że fabuła się rozwija, a postać Colina nabiera głębi. ^^ Btw, wolę jego od Shinjiego.
Świetny rozdział :) Z wielkim zainteresowaniem czytałam słowa Colina. To naprawdę ciekawy wątek z tym Toranosuke i ciekawe jest też to, co on zrobił Colinowi. Dlaczego tamten aż tak bardzo go nienawidzi?
OdpowiedzUsuńFajnie też, że Yuki poznaje trochę swojego pana, chociaż współczucie mu po tym co zrobił biednemu chłopakowi, nie mieści mi się w głowie. Ale jestem strasznie ciekawa dokąd to zajdzie :) No i czy Novah faktycznie jeszcze będzie męczył Yukiego.
Pozdrawiam i życzę weny!
Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńChcemy dalej! Plis kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńJesteś genialna *o* To najlepsze opowiadanie jakie czytałam. Czekam na kolejny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńWięcej! D:
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział, prosze :3
OdpowiedzUsuńProszę nie męcz. Daj że rozdział. :)
OdpowiedzUsuńIle jeszcze można czekać na rozdział? :d
OdpowiedzUsuńPopieram; czekam na rozdział.
UsuńRozdział!!!!!!!! Plissssss!!! ;___;
OdpowiedzUsuńGenialne, genialne i jeszcze raz genialne ^^ błagam o więcej rozdziałów, prooooooooooszę
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Chcemy następny!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch trochę się dowiedział o swoim panu, Collin był taki delikatny czy to już był Shinji?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dużo się wydarzyło w rozdziale
OdpowiedzUsuń