niedziela, 27 marca 2016

Aktor


-Yuki i jak wytrzymasz jeszcze?- wyszeptał mi na ucho zmysłowym głosem Colin, po czym delikatnie polizał 
mój policzek. Jęknąłem na tą czynność i zaraz dostałem prosto w twarz. Cholera. Przecież miałem nawet nie pisnąć, a ja jęczę sobie zuchwale. Brawo, sam sobie wykopujesz grób idioto.
-Przepraszam Panie.- Kolejny mocny cios. Tym razem prosto w brzuch. Zgiąłem się w pół, łańcuchy nade mną zatrzeszczały, a po piwnicy przeszło echo mojego bolesnego i stłumionego krzyku.
-Jesteś prawdziwym masochistą mój koteczku.- Okrążył mnie jak drapieżnik ofiarę, po czym obniżył łańcuchy tak, że nie wisiałem już podciągnięty za ręce, tylko klęczałem przed nim. Muszę też wspomnieć, że przez cały czas miałem w tyłku wibrator nastawiony na najwyższe obroty.
-Panie błagam, nie mogę.- Wiedziałem czego żądał w chwili, gdy opuścił mnie idealnie na wysokość swoich spodni, ale ja nie mogłem. Nic dzisiaj nie jadłem, więc pewnie zwrócił bym jego spermę, za co spotkała by mnie jeszcze dotkliwsza kara.

-Chcesz dzisiaj zginąć?- wysyczał, podniósł mnie za włosy do pionu i przyłoży z pięści w śledzionę. Myślałem, że umieram. Ból rozszedł się po moim ciele i mimowolnie krzyknąłem, za co zostałem nagrodzony potężnym kopniakiem w brzuch.- Powtarzałem ci, że dzisiaj humoru nie mam, a ty i tak dajesz mi coraz więcej powodów żebym się na tobie wyżył. Naprawdę jesteś masochistą.- po tych słowa w ustach poczułem krew. Znowu ucierpiała moja twarz. W tym stanie nikt mnie nawet za dziwkę nie zechcę.
-Wybacz mi.- Zbliżył się do mnie i ujął mą posiniaczoną twarz w dłonie, delikatnie musnął moje usta, a następnie odczepił mnie od łańcuchów, zaciągnął do swojego fotela i rzucił obok niego. Następnie rozsiadł się wygodnie  i rozpiął rozporek.

-Trzeci raz nie powtórzę gówniarzu.- Jak najszybciej doczołgałem się do niego i oparłem głowę na jego kolanie. Szybko wziąłem kilka głębszych oddechów i zacząłem robić to co do mnie należy. Piętnaście minut później było już po wszystkim, a ja z trudem przełykałem jego nasienie, dławiąc się przy tym co jakiś czas. Błagałem tylko mój żołądek, żeby jakoś to wytrzymał i na szczęście udało mu się.- Było tak tragicznie? Czasami mnie zadziwiasz, może naprawdę lubisz ból, co?- zapytał z typowym dla niego uśmieszkiem, po czym przyciągnął mnie do siebie na kolana i jednym ruchem wyjął ze mnie wibrator.
Jęknąłem żałośnie, a łzy potoczyły się po moich spuchniętych policzkach. Misa znowu będzie miała przy mnie robotę i ponownie przyjdzie mi oglądać jej zbolałą minę, która tak mnie denerwuje. Jakby ona nadal wierzyła w naszą przyjaźń, co za kretynka bez mózgu. Chociaż zapewne naiwny i dawny Ja naprawdę uważał ją za taką osobę. Która może mu pomóc. Tak na pewno mi teraz pomoże.
-Chcesz już dojść, prawda mój mały?- mówiąc to złapał mojego nabrzmiałego członka w dłoń i delikatnie po nim przejechał. Przysunąłem się do niego i zaplotłem ręce na jego karku. Cały czas nie pozwalał mi dojść przez pewne urządzenie, które tylko on mógł ze mnie zdjąć. Cudownie, nieprawdaż?
-Tak Panie. Pozwolisz mi?- Przygryzłem dolną wargę i zatrzepotałem lekko rzęsami, tak jak mnie nauczył , a następnie wyszeptałem mu swoją idealnie wykutą pieśń błagalną do ucha, zmysłowym i seksownym głosikiem.

-Tak szybko się uczysz mój mały.- Przeniósł swoją dłoń z mojego członka, na jądra i mocno je ścisnął. Kolejny głuchy jęk przedarł się przez ciszę panującą w pomieszczeniu.- Ale co jeśli na twojego klienta to nie zadziała?- W jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk, a ja głośno wciągnąłem powietrze. Tego jeszcze przecież nie omawialiśmy! Myśl Yuki, myśl. Jeśli nie miły i seksowny, to może go pokusić?
Zsunąłem się, więc szybko z jego kolan i ponownie wylądowałem na podłodze. Ukląkłem przed nim, a następnie wziąłem jego penisa do ust i mocno zassałem. Spojrzał na mnie zaskoczony i rozsiadł się wygodnie, aby w następnej chwili nachylić się i z całej siły przyłożyć mi w twarz. Wylądowałem na zimnej posadce. Miałem ochotę kolejny raz dzisiaj jęknąć z bólu, ale nie dałem mu tej satysfakcji, tylko zająłem poprzednią pozycję i skłoniłem się delikatnie.
-Panie w jaki sposób, więc zadowolić mam takiego klienta?- Nie odpowiedział. Machnął tylko ręką w moim kierunku, a ja wstałem i powolnym krokiem, na drżących nogach podszedłem do niego.
-Musisz użyć trochę więcej wyobraźni.- Przyciągnął mnie do siebie i znowu znalazłem się bardzo blisko niego.- Na przykład podać mu w tym momencie jakiś przedmiot do ukarania ciebie, albo zaproponuj mu jakbyś pragnął zostać ukarany.- Kary. No tak, ci obrzydliwi mężczyźni uwielbiają mieć kontrolę nad innymi. Przecież to takie oczywiste.
-Przepraszam Panie, nie wziąłem tego pod uwagę.- Na te słowa tylko pogłaskał mnie delikatnie po policzku.
-Czasami szybo się uczysz, a momentami idzie tak opornie. Nie rozumiem was masochistów.- Pokiwał zawiedzony głową, a następnie wstał ze mną na rękach i ruszył do drzwi. Na szczęście wcześniej usunął swoją ukochaną zabawkę i pozwolił mi w końcu dojść.- Na dziś koniec lekcji, bo zdenerwujesz mnie mocniej, a twoja twarzyczka nie będzie się już nawet nadawała do obciągania.

Natychmiast wzdrygnąłem się na te słowa, ale także odetchnąłem z wdzięcznością. W końcu na dzisiaj koniec tej tresury. A ostatnio nie dość, że trwa coraz dłużej to jeszcze jest gorzej. Bardziej brutalnie i nachalnie, co wcale nie jest dobrym znakiem. Skoro przyspieszył tak gwałtownie ze szkoleniem mnie, to zapewne niedługo dostanę klientów.
Szliśmy już dobrze znaną mi drogą do mojego pokoju. Panowała cisza, a na korytarzu nie było nikogo oprócz nas. Zdziwiony spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie i zdumiony stwierdziłem, że jest dopiero ósma rano. Tylko trzy godzinny trwała dzisiejsza lekcja, mi zaś wydawała się ciągnąć nieskończonymi godzinami. Nie dziwne, więc że nikogo jeszcze nie było. Służba zaczyna pracę około dziewiątej jeśli się nie mylę. Wyrwałem się jednak z zamyślenia o mało istotnych sprawach, kiedy Pan stanął w miejscu.
-Poproszę Misę do ciebie, a ty w tym czasie idź się porządnie umyć. Przyjdę po obiedzie, albo wieczorem, a jutro tresura jak zwykle od piątej.- powiedział, po czym postawił mnie nagiego przed wejście do mojego pokoju i odszedł. Byłem dzisiaj wyjątkowo zmęczony i marzyłem tylko o ciepłym prysznicu. Od razu poszedłem, więc do łazienki i zakluczyłem się w niej. Spojrzałem w lustro i miałem ochotę zapłakać. Moja twarz wyglądała dużo gorzej niż się spodziewałem, a do tego całe ciało miałem obolałe. Ostatnio niby robię postępy, a przynajmniej Colin tak twierdzi, ale też coraz częściej kończę poobijany. Tylko, że nie zostawia mi blizn. No tak nie może zepsuć zabaweczki, bo nie jestem dla niego na wyłączność. Czasami zapominam o tym, gdyż od pierwszego klienta minął już jakiś czas. Chodź dokładnie nie mogę stwierdzić ile było tego czasu, od momentu mojej zmiany, przestałem zwracać uwagę na dni tygodnia, czy nawet miesiące.
Nagle podskoczyłem, gdy ktoś głośno trzasnął drzwiami do mojej sypialni. Czy ta bezmózga dziewucha nie potrafiła nawet cicho wejść do czyjegoś pokoju? Może ludzie są wykończeni, albo boli ich odrobinkę głowa? Dlaczego ona jest taką idiotką i czemu nadal muszę ją znosić. Ach no tak, bo kiedyś ją lubiłem i Shinji przydzielił mi ją do opieki. Cudownie.

-Poczekaj zaraz wyjdę.- krzyknąłem, żeby przebić swój głos przez szum wody, a następnie pospiesznie zakręciłem kurek i wyszedłem spod prysznica. Szybko wytarłem się do sucha i zakładając sobie ręcznik na biodrach wszedłem do pokoju. W jednej chwili znieruchomiałem i cicho zakląłem.
-Cześć słodziaku.- Nie kto inny jak jebany Kazumi Kengo siedział sobie na moim łóżku i bez skrępowania pożerał moje ciało wzrokiem.- Nie w humorze? Czy może nie przychodzę w porę?- Podniósł jedną brew i uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko.
-Czego tutaj chcesz?- Od tamtego czasu kiedy zawarłem z nim ten chory układ minęły dwa tygodnie, a on nawet na sekundę się tutaj nie pojawił. Teraz wpada bez zapowiedzi i jeszcze się rządzi. Bogate dupki naprawdę mają tupet.
-Chyba mogę Cię odwiedzić, prawda?- Po tych słowach,  już był przy mnie, a w następnej sekundzie wpił się wręcz brutalnie w moje usta i zdusił moje przekleństwa, które posypałyby się w jego kierunku. Dałem się całować, a kiedy ręcznik spadł na ziemię przylgnąłem do niego i zacząłem oddawać pocałunek.- Jaki drapieżny kotek.- powiedział, kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie.

-Stęskniłeś się? Co twoje dziweczki  już nie potrafią zaspokoić twoich rządzy?- Czy ja właśnie droczyłem się z jednym z najpotężniejszych ludzi w Japonii? Prosiłem się o śmierć? Oczywiście, że tak, ale w jakiś sposób brałem to za kolejną lekcję. Dam radę go zadowolić, czy może zawiodę i dostanę karę? To w pewnym sensie naprawdę podniecające i cholernie ciekawe.
-Sam się prosisz o lanie Yuki.- Rzucił mnie na łóżko i przygwoździł całym ciałem. Ułożyłem ręce nad głową i rozchyliłem nogi dając mu do siebie łatwy dostęp. Wszystko tak jak nauczył mnie mój Pan. Jednak tresura naprawdę się przydaję. Wiem, jak mogą zareagować i co powinienem zrobić w danej chwili by zadowolić klienta. Chcesz mnie wykorzystać Kengo? Tylko, że ja też to zrobię, w dwojaki sposób.- Chociaż widzę, że nasz drogi Colin nie próżnuje i już od rana się tobą zajął.- Pogłaskał mnie po policzku, a ja syknąłem. Bolało coraz bardziej, chociaż w tym momencie dziękowałem bogu, że Misa się spóźnia. Gdyby zastała mnie w takiej sytuacji. Nie mam pojęcia co zrobiłby ze mną Colin/Shinji, gdyby ona mu o tym powiedziała.

-Trochę, ale dzięki temu zadowolę cię lepiej niż ostatnio. Chociaż może nie powinienem? Może to ty powinieneś zostać ukarany za zaniedbanie naszej umowy?- Uśmiechnąłem się zwycięsko i mocno otarłem o niego.
-Ja? Zaniedbałem ciebie?- W tym momencie mocno zassał mojego sutka, a ja wygiąłem się w łuk i ponętnie opadłem na łóżko.- Przecież to ja ustalam reguły, a ty nie próbuj tu rządzić gówniarzu, bo przestanę być miły.- Potem mocno ścisnął mojego penisa i zdecydowanym ruchem ręki przejechał po nim.- Ja tu rządzę Yuki.- wyszeptał mi do ucha.
-Nie bądź taki pewny siebie.- Szybkim ruchem przewróciłem go na plecy i usiadłem na jego biodrach.- Nie jestem już naiwniaczkiem, to po pierwsze. Po drugie rządzi ten kto daje, a nie kto dostaje.- Po tych słowach zakołysałem biodrami i przygryzłem jego dolną wargę.
-Bystry jesteś.- Ponownie znalazłem się pod nim, tym razem mocno trzymany przez jego silne ramiona.- Ale ja daję ci informacje, a twoje ciało jest mało warte. Jesteś kurwą, więc mogę cię mieć kiedy chcę, ale wolę jak ofiara sama mi się oddaje. Znaj, więc moją łaskę.- Zaczął wodzić językiem po moim cały ciele, a ja tylko mruczałem z zachwytu. Oczywiście to też było wyuczone. Ostatnio przestawałem czuć przyjemność. Skupiałem się na jej dawaniu, a swoje reakcje miałem po prostu udawałem, żeby kliencie myśleli, że ich techniki są tak genialne. Niewolnictwo łączy się z aktorstwem, a ja coraz lepiej potrafiłem odgrywać swoje role. Wszystko było wielką rolą, a moje dotychczasowe życie ogromną sceną. Drzwiami do ucieczki z tego okropnego i chorego przedstawienia jest wolność, która kryje się za zapoznaniem wroga, czyli mojego Pana. Następnie omamieniem jakiegoś klienta i sprawieniem, że zwariuję na moim punkcie. Nada się nawet Kazumi, który już w chwili obecnej jest mną zafascynowany. Chociaż z nim będzie ciężko, to inteligentny facet. Ale na pewno znajdzie się jakiś kretyn. Bogaty i z wpływami. Zabije dla mnie Shinjiego/ Colina i weźmie do siebie. Idiotę który mi zaufa i będzie skakał wkoło mnie jak piesek na smyczy łatwo będzie otruć, a potem będę wolny. Wydostanę się z tego widowiska! Chociażbym miał stąpać po trupach osiągnę wolność. Może trochę zwariowałem, ale myślałem o tym od chwili gdy Shinji/Colin złamał mnie całkowicie. Wtedy poprzysiągłem zemstę.

Tylko czasami jak myślę o chwili śmierci tego śmiecia boli mnie serce. Ale to niemożliwe by te uczucia wciąż się we mnie tliły, a nawet jeśli tak jest to zduszę je w sobie i ostatecznie zdobędę wymarzoną wolność. Bez względu na to, jak będę musiał się stoczyć i co robić.
-Wiem Kengo, ale nie uważasz, że też powinieneś mnie słuchać? Co jeśli powiem Panu, jak to zły Kazumi Kengo mnie zgwałcił i groził śmiercią jak mu o tym powiem?- mówiąc to udawałem dziecinny głos, a na koniec mocno i teatralnie zachichotałem.
-Jeden punkt dla ciebie Yuki.- Przygryzł płatek mojego ucha i zaczął schodzić pocałunkami w dół mojego ciała. Oczywiście przez cały ten czas udawałem jak to mi dobrze, w myślach czując jedynie obrzydzenie.- Jesteś dziś inny niż  zazwyczaj, co on z tobą zrobił przez te dwa tygodnie. Normalnie Cię nie poznaję.- Cicho się zaśmiał i zaczął mi obciągać.
-Pan dobrze mnie trenuje.- Robi też ze mnie dobrego aktora, który owinie sobie ciebie dookoła małego paluszka, drogi Kazumi. Co prawda mocno się zmieniłem, ale jak już wspominałem ostatnio tresury są coraz bardziej wymagające. Już nie wystarczy granie posłusznego i oddanego niewolnika. Trzeba też udać niewinnego, kuszącego i kochającego kary, masochistę. Muszę być jak mały kameleon i dopasowywać się do humoru Pana. Inaczej Colin już dawno by mnie wyrzucił.

-Colin przechodzi samego siebie. Ile masz kotku twarzy?- Obaj uśmiechnęliśmy się i już miałem się odgryźć, a następnie zadawać pytania które powinienem zadawać od początku trwania tej szopki, ale niestety właśnie w tym momencie- kiedy ja leżałem nago, a na mnie był Kengo rozebrany do połowy, do pokoju weszła Misa z apteczką. W jednej chwili spłonęła czerwienią i wybiegła z pokoju. Przekląłem i miałem ochotę wybiec za nią żeby wszystko wyjaśnić, ale Kazumi powstrzymał mnie.- Nie ruszaj się stąd nawet na milimetr, ja z nią wszystko wyjaśnię, a ty doprowadź siebie i to miejsce do porządku.- Pospiesznie się ubrał i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

Jeśli Misa powie o tym co widziała Colinowi/Shinjiemu to jestem prawdziwym trupem i wtedy już żadna maska aktorska mi nie pomoże.


























Ten rozdział jest za luty. 
Mam już dla was kolejny za marzec i jutro napiszę sobie na zapas. Ostatnio tak jestem w tyle ze względu na kochaną szkołę. Chcę już skończyć tą historię, gdyż jak mówiłam, wyszła przypadkiem i tak się to potoczyło. Nie zostawię was jednak, ale byłabym wdzięczna gdybyście i wy o mnie pamiętali!
Nie zostawiajcie mnie i piszcie komentarze, bo to również mnie mocno motywuje, a ostatnio jest ich mniej. Wiem, że to zapewne moja winna, ale jestem tylko człowiekiem.
Do następnego, czyli za dzień, dwa.
A no i potrzebuje pilnie bety, która ma czas, chęci i cierpliwość. Zgłaszać się w komentarzach! 
Betowała: Sunno Makani
Nana


11 komentarzy:

  1. Super fajnie, ale kiedy będzie ten za marzec bo się już miesiąc kończy a skończyłaś w bardzo ciekawym momencie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg jak misa powie colinowi auu będzie ciekawie. Chociaż kazumi ma.z nią porozmawiać ciekawe ciekawe jak.to.dalej wyjdzie. Jak.zwykle nas nana zaskakujesz w pozytywny sposób.
    Szkoda ze Colin nie umie czytać w myślach. Marny był by los yukiego
    Hehe :))
    Aa spóźnionych wesołych świąt i smacznego jajka :))
    Ayami

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.ekorekta24.pl/aktualnosci-jezykowe/16-opracowanie-tekstu/122-myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac - to tak a propos zapisu myślników. I w dialogach myślniki po obu stornach oddzielamy od tekstu spacjami.
    Poza tym, tak jeszcze do poprzedniego rozdziału: trochę to nielogiczne, że pokój Yukiego można zamknąć od środka. Nie zmienia to jednak faktu, że wątek z Kengo uważam za genialny. Już nie wiem czy shipuję Yukiego bardziej z nim czy jednak z Colinem (do tej pory to on był moim faworytem).
    Yuki nabrał fajnego charakterku, bardzo mi się teraz podoba - taki kalkulujący na zimno. No i ten plan - namówić Kengo, aby zabił Shinjiego, a potem samemu otruć Kengo - super, nawet jeśli ten plan nigdy nie wejdzie w życie.
    Cała ta sensacyjna otoczka opowiadania też zaczyna nabierać barw, a akcja się rozkręca.
    No i zakończenie tego rozdziału jest genialne. Misa wcześniej trochę nieporadnie została zepchnięta na trzeci (już nawet nie drugi) plan, ale generalnie to jak zmieniło się podejście Yukiego do niej całkiem mi się podobało. Moim zdaniem historii wyszło to raczej na dobre, ale teraz jej powrót do głównego wątku uważam za świetny. Strasznie mnie ciekawi, jak rozwiniesz tę sytuację, bo ja już sobie imaginuję, jak Yuki sam pozbywa się jej dla swojego bezpieczeństwa.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to tak osoby które w ciekawych momentach kończą,mają fajny zwrot a więc : Ty Polsacie!!
    Ale ogółem to świetny rozdział
    Ciekawi mnie jak rozwiniesz to.
    A no i życzę duuużo weny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aj, rozdział jak zwykle super, jednakże sporo błędów. Aż się zdziwiłam przeczytawszy o poszukiwaniach bety, przez cały okres czytania miałam ochotę poprosić Cię o możliwość poprawiania :') Zgłaszam się zatem na ochotnika!

    OdpowiedzUsuń
  6. Yuki i jego teorie spiskowe Xd
    Ja na jego miejscu po owinieciu sobie wokół palca jakiegoś idioty, oraz po zdobyciu sobie jego zaufania sama zaczelabym trenować, po to, by mógł poczuć ulega mnie kosztowało dotarcie do miejsca w którym jestem :')
    No ale cóż ja nie pisze, więc nie będę filozofowac, ale to może się też tyczy tego, że jestem urodzoną sadystką. Nie wiem, nie wnikam.
    Misa chyba nie ma długiego języka...prawda? Bo jeśli się wygasa, to osobiście jej ten język skróce. I to napewno nie delikatnie.
    No, to chyba na tyle od mnie :)
    Życzę mnóstwa weny, multum czasu i tysiac pięćset sto dziewiecset pomysłów na sekundę.
    Z poważaniem Kaiko
    P.S: Wybacz za błędy ortograficzne, bo pisze z telefonu z włączoną autokorektą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawki :')
      *trenowac-tresowac
      *ulega- ile bólu
      *wygasa- wygada

      Usuń
  7. A ja juz wizje mialam ze Shinji i Yuki beda razem ze bedzie mega love. A tu zonk.... Fajny rozdzial buziaki pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Colin to szuja, potwór. Szkoda mi Yukiego. Mam nadzieję, że kiedyś wyswobodzi się z tego bagna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    przez cały czas myślałam, że jest to test Yuukiego, jak się zachowa, co będzie robił, i wciąż tak myślę, trochę udało mu się dowiedzieć o swoim panu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    Colin tresuje Yukiego, ciekawi mnie jedna rzecz Kazuna, Colin znika, a ten się pojawia, może Colin o nim wie, ach i musiała pojawić akurat w takim momencie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń