-Yuki i jak wytrzymasz jeszcze?- wyszeptał mi na ucho
zmysłowym głosem Colin, po czym delikatnie polizał
mój policzek. Jęknąłem na tą
czynność i zaraz dostałem prosto w twarz. Cholera. Przecież miałem nawet nie
pisnąć, a ja jęczę sobie zuchwale. Brawo, sam sobie wykopujesz grób idioto.
-Przepraszam Panie.- Kolejny mocny cios. Tym razem prosto w
brzuch. Zgiąłem się w pół, łańcuchy nade mną zatrzeszczały, a po piwnicy
przeszło echo mojego bolesnego i stłumionego krzyku.
-Jesteś prawdziwym masochistą mój koteczku.- Okrążył mnie
jak drapieżnik ofiarę, po czym obniżył łańcuchy tak, że nie wisiałem już
podciągnięty za ręce, tylko klęczałem przed nim. Muszę też wspomnieć, że przez
cały czas miałem w tyłku wibrator nastawiony na najwyższe obroty.
-Panie błagam, nie mogę.- Wiedziałem czego żądał w chwili,
gdy opuścił mnie idealnie na wysokość swoich spodni, ale ja nie mogłem. Nic
dzisiaj nie jadłem, więc pewnie zwrócił bym jego spermę, za co spotkała by mnie
jeszcze dotkliwsza kara.
-Chcesz dzisiaj zginąć?- wysyczał, podniósł mnie za włosy do
pionu i przyłoży z pięści w śledzionę. Myślałem, że umieram. Ból rozszedł się
po moim ciele i mimowolnie krzyknąłem, za co zostałem nagrodzony potężnym
kopniakiem w brzuch.- Powtarzałem ci, że dzisiaj humoru nie mam, a ty i tak
dajesz mi coraz więcej powodów żebym się na tobie wyżył. Naprawdę jesteś
masochistą.- po tych słowa w ustach poczułem krew. Znowu ucierpiała moja twarz.
W tym stanie nikt mnie nawet za dziwkę nie zechcę.
-Wybacz mi.- Zbliżył się do mnie i ujął mą posiniaczoną
twarz w dłonie, delikatnie musnął moje usta, a następnie odczepił mnie od
łańcuchów, zaciągnął do swojego fotela i rzucił obok niego. Następnie rozsiadł
się wygodnie i rozpiął rozporek.
-Trzeci raz nie powtórzę gówniarzu.- Jak najszybciej
doczołgałem się do niego i oparłem głowę na jego kolanie. Szybko wziąłem kilka
głębszych oddechów i zacząłem robić to co do mnie należy. Piętnaście minut
później było już po wszystkim, a ja z trudem przełykałem jego nasienie, dławiąc
się przy tym co jakiś czas. Błagałem tylko mój żołądek, żeby jakoś to wytrzymał
i na szczęście udało mu się.- Było tak tragicznie? Czasami mnie zadziwiasz,
może naprawdę lubisz ból, co?- zapytał z typowym dla niego uśmieszkiem, po czym
przyciągnął mnie do siebie na kolana i jednym ruchem wyjął ze mnie wibrator.
Jęknąłem żałośnie, a łzy potoczyły się po moich spuchniętych
policzkach. Misa znowu będzie miała przy mnie robotę i ponownie przyjdzie mi
oglądać jej zbolałą minę, która tak mnie denerwuje. Jakby ona nadal wierzyła w
naszą przyjaźń, co za kretynka bez mózgu. Chociaż zapewne naiwny i dawny Ja
naprawdę uważał ją za taką osobę. Która może mu pomóc. Tak na pewno mi teraz
pomoże.
-Chcesz już dojść, prawda mój mały?- mówiąc to złapał mojego
nabrzmiałego członka w dłoń i delikatnie po nim przejechał. Przysunąłem się do
niego i zaplotłem ręce na jego karku. Cały czas nie pozwalał mi dojść przez
pewne urządzenie, które tylko on mógł ze mnie zdjąć. Cudownie, nieprawdaż?
-Tak Panie. Pozwolisz mi?- Przygryzłem dolną wargę i zatrzepotałem
lekko rzęsami, tak jak mnie nauczył , a następnie wyszeptałem mu swoją idealnie
wykutą pieśń błagalną do ucha, zmysłowym i seksownym głosikiem.
-Tak szybko się uczysz mój mały.- Przeniósł swoją dłoń z
mojego członka, na jądra i mocno je ścisnął. Kolejny głuchy jęk przedarł się
przez ciszę panującą w pomieszczeniu.- Ale co jeśli na twojego klienta to nie
zadziała?- W jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk, a ja głośno
wciągnąłem powietrze. Tego jeszcze przecież nie omawialiśmy! Myśl Yuki, myśl.
Jeśli nie miły i seksowny, to może go pokusić?
Zsunąłem się, więc szybko z jego kolan i ponownie
wylądowałem na podłodze. Ukląkłem przed nim, a następnie wziąłem jego penisa do
ust i mocno zassałem. Spojrzał na mnie zaskoczony i rozsiadł się wygodnie, aby
w następnej chwili nachylić się i z całej siły przyłożyć mi w twarz.
Wylądowałem na zimnej posadce. Miałem ochotę kolejny raz dzisiaj jęknąć z bólu,
ale nie dałem mu tej satysfakcji, tylko zająłem poprzednią pozycję i skłoniłem
się delikatnie.
-Panie w jaki sposób, więc zadowolić mam takiego klienta?-
Nie odpowiedział. Machnął tylko ręką w moim kierunku, a ja wstałem i powolnym
krokiem, na drżących nogach podszedłem do niego.
-Musisz użyć trochę więcej wyobraźni.- Przyciągnął mnie do
siebie i znowu znalazłem się bardzo blisko niego.- Na przykład podać mu w tym
momencie jakiś przedmiot do ukarania ciebie, albo zaproponuj mu jakbyś pragnął
zostać ukarany.- Kary. No tak, ci obrzydliwi mężczyźni uwielbiają mieć kontrolę
nad innymi. Przecież to takie oczywiste.
-Przepraszam Panie, nie wziąłem tego pod uwagę.- Na te słowa
tylko pogłaskał mnie delikatnie po policzku.
-Czasami szybo się uczysz, a momentami idzie tak opornie.
Nie rozumiem was masochistów.- Pokiwał zawiedzony głową, a następnie wstał ze
mną na rękach i ruszył do drzwi. Na szczęście wcześniej usunął swoją ukochaną
zabawkę i pozwolił mi w końcu dojść.- Na dziś koniec lekcji, bo zdenerwujesz
mnie mocniej, a twoja twarzyczka nie będzie się już nawet nadawała do
obciągania.
Natychmiast wzdrygnąłem się na te słowa, ale także
odetchnąłem z wdzięcznością. W końcu na dzisiaj koniec tej tresury. A ostatnio
nie dość, że trwa coraz dłużej to jeszcze jest gorzej. Bardziej brutalnie i
nachalnie, co wcale nie jest dobrym znakiem. Skoro przyspieszył tak gwałtownie
ze szkoleniem mnie, to zapewne niedługo dostanę klientów.
Szliśmy już dobrze znaną mi drogą do mojego pokoju. Panowała
cisza, a na korytarzu nie było nikogo oprócz nas. Zdziwiony spojrzałem na
zegarek wiszący na ścianie i zdumiony stwierdziłem, że jest dopiero ósma rano.
Tylko trzy godzinny trwała dzisiejsza lekcja, mi zaś wydawała się ciągnąć nieskończonymi
godzinami. Nie dziwne, więc że nikogo jeszcze nie było. Służba zaczyna pracę
około dziewiątej jeśli się nie mylę. Wyrwałem się jednak z zamyślenia o mało
istotnych sprawach, kiedy Pan stanął w miejscu.
-Poproszę Misę do ciebie, a ty w tym czasie idź się
porządnie umyć. Przyjdę po obiedzie, albo wieczorem, a jutro tresura jak zwykle
od piątej.- powiedział, po czym postawił mnie nagiego przed wejście do mojego
pokoju i odszedł. Byłem dzisiaj wyjątkowo zmęczony i marzyłem tylko o ciepłym prysznicu.
Od razu poszedłem, więc do łazienki i zakluczyłem się w niej. Spojrzałem w
lustro i miałem ochotę zapłakać. Moja twarz wyglądała dużo gorzej niż się
spodziewałem, a do tego całe ciało miałem obolałe. Ostatnio niby robię postępy,
a przynajmniej Colin tak twierdzi, ale też coraz częściej kończę poobijany. Tylko,
że nie zostawia mi blizn. No tak nie może zepsuć zabaweczki, bo nie jestem dla
niego na wyłączność. Czasami zapominam o tym, gdyż od pierwszego klienta minął
już jakiś czas. Chodź dokładnie nie mogę stwierdzić ile było tego czasu, od momentu
mojej zmiany, przestałem zwracać uwagę na dni tygodnia, czy nawet miesiące.
Nagle podskoczyłem, gdy ktoś głośno trzasnął drzwiami do
mojej sypialni. Czy ta bezmózga dziewucha nie potrafiła nawet cicho wejść do
czyjegoś pokoju? Może ludzie są wykończeni, albo boli ich odrobinkę głowa?
Dlaczego ona jest taką idiotką i czemu nadal muszę ją znosić. Ach no tak, bo
kiedyś ją lubiłem i Shinji przydzielił mi ją do opieki. Cudownie.
-Poczekaj zaraz wyjdę.- krzyknąłem, żeby przebić swój głos
przez szum wody, a następnie pospiesznie zakręciłem kurek i wyszedłem spod
prysznica. Szybko wytarłem się do sucha i zakładając sobie ręcznik na biodrach
wszedłem do pokoju. W jednej chwili znieruchomiałem i cicho zakląłem.
-Cześć słodziaku.- Nie kto inny jak jebany Kazumi Kengo
siedział sobie na moim łóżku i bez skrępowania pożerał moje ciało wzrokiem.-
Nie w humorze? Czy może nie przychodzę w porę?- Podniósł jedną brew i
uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko.
-Czego tutaj chcesz?- Od tamtego czasu kiedy zawarłem z nim
ten chory układ minęły dwa tygodnie, a on nawet na sekundę się tutaj nie
pojawił. Teraz wpada bez zapowiedzi i jeszcze się rządzi. Bogate dupki naprawdę
mają tupet.
-Chyba mogę Cię odwiedzić, prawda?- Po tych słowach, już był przy mnie, a w następnej sekundzie
wpił się wręcz brutalnie w moje usta i zdusił moje przekleństwa, które posypałyby
się w jego kierunku. Dałem się całować, a kiedy ręcznik spadł na ziemię
przylgnąłem do niego i zacząłem oddawać pocałunek.- Jaki drapieżny kotek.-
powiedział, kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie.
-Stęskniłeś się? Co twoje dziweczki już nie potrafią zaspokoić twoich rządzy?-
Czy ja właśnie droczyłem się z jednym z najpotężniejszych ludzi w Japonii?
Prosiłem się o śmierć? Oczywiście, że tak, ale w jakiś sposób brałem to za
kolejną lekcję. Dam radę go zadowolić, czy może zawiodę i dostanę karę? To w
pewnym sensie naprawdę podniecające i cholernie ciekawe.
-Sam się prosisz o lanie Yuki.- Rzucił mnie na łóżko i
przygwoździł całym ciałem. Ułożyłem ręce nad głową i rozchyliłem nogi dając mu
do siebie łatwy dostęp. Wszystko tak jak nauczył mnie mój Pan. Jednak tresura
naprawdę się przydaję. Wiem, jak mogą zareagować i co powinienem zrobić w danej
chwili by zadowolić klienta. Chcesz mnie wykorzystać Kengo? Tylko, że ja też to
zrobię, w dwojaki sposób.- Chociaż widzę, że nasz drogi Colin nie próżnuje i
już od rana się tobą zajął.- Pogłaskał mnie po policzku, a ja syknąłem. Bolało
coraz bardziej, chociaż w tym momencie dziękowałem bogu, że Misa się spóźnia.
Gdyby zastała mnie w takiej sytuacji. Nie mam pojęcia co zrobiłby ze mną
Colin/Shinji, gdyby ona mu o tym powiedziała.
-Trochę, ale dzięki temu zadowolę cię lepiej niż ostatnio.
Chociaż może nie powinienem? Może to ty powinieneś zostać ukarany za
zaniedbanie naszej umowy?- Uśmiechnąłem się zwycięsko i mocno otarłem o niego.
-Ja? Zaniedbałem ciebie?- W tym momencie mocno zassał mojego
sutka, a ja wygiąłem się w łuk i ponętnie opadłem na łóżko.- Przecież to ja
ustalam reguły, a ty nie próbuj tu rządzić gówniarzu, bo przestanę być miły.-
Potem mocno ścisnął mojego penisa i zdecydowanym ruchem ręki przejechał po nim.-
Ja tu rządzę Yuki.- wyszeptał mi do ucha.
-Nie bądź taki pewny siebie.- Szybkim ruchem przewróciłem go
na plecy i usiadłem na jego biodrach.- Nie jestem już naiwniaczkiem, to po
pierwsze. Po drugie rządzi ten kto daje, a nie kto dostaje.- Po tych słowach
zakołysałem biodrami i przygryzłem jego dolną wargę.
-Bystry jesteś.- Ponownie znalazłem się pod nim, tym razem
mocno trzymany przez jego silne ramiona.- Ale ja daję ci informacje, a twoje
ciało jest mało warte. Jesteś kurwą, więc mogę cię mieć kiedy chcę, ale wolę
jak ofiara sama mi się oddaje. Znaj, więc moją łaskę.- Zaczął wodzić językiem
po moim cały ciele, a ja tylko mruczałem z zachwytu. Oczywiście to też było
wyuczone. Ostatnio przestawałem czuć przyjemność. Skupiałem się na jej dawaniu,
a swoje reakcje miałem po prostu udawałem, żeby kliencie myśleli, że ich
techniki są tak genialne. Niewolnictwo łączy się z aktorstwem, a ja coraz
lepiej potrafiłem odgrywać swoje role. Wszystko było wielką rolą, a moje dotychczasowe
życie ogromną sceną. Drzwiami do ucieczki z tego okropnego i chorego
przedstawienia jest wolność, która kryje się za zapoznaniem wroga, czyli mojego
Pana. Następnie omamieniem jakiegoś klienta i sprawieniem, że zwariuję na moim
punkcie. Nada się nawet Kazumi, który już w chwili obecnej jest mną
zafascynowany. Chociaż z nim będzie ciężko, to inteligentny facet. Ale na pewno
znajdzie się jakiś kretyn. Bogaty i z wpływami. Zabije dla mnie Shinjiego/
Colina i weźmie do siebie. Idiotę który mi zaufa i będzie skakał wkoło mnie jak
piesek na smyczy łatwo będzie otruć, a potem będę wolny. Wydostanę się z tego
widowiska! Chociażbym miał stąpać po trupach osiągnę wolność. Może trochę
zwariowałem, ale myślałem o tym od chwili gdy Shinji/Colin złamał mnie całkowicie.
Wtedy poprzysiągłem zemstę.
Tylko czasami jak myślę o chwili śmierci tego śmiecia boli
mnie serce. Ale to niemożliwe by te uczucia wciąż się we mnie tliły, a nawet
jeśli tak jest to zduszę je w sobie i ostatecznie zdobędę wymarzoną wolność.
Bez względu na to, jak będę musiał się stoczyć i co robić.
-Wiem Kengo, ale nie uważasz, że też powinieneś mnie
słuchać? Co jeśli powiem Panu, jak to zły Kazumi Kengo mnie zgwałcił i groził
śmiercią jak mu o tym powiem?- mówiąc to udawałem dziecinny głos, a na koniec
mocno i teatralnie zachichotałem.
-Jeden punkt dla ciebie Yuki.- Przygryzł płatek mojego ucha i
zaczął schodzić pocałunkami w dół mojego ciała. Oczywiście przez cały ten czas
udawałem jak to mi dobrze, w myślach czując jedynie obrzydzenie.- Jesteś dziś
inny niż zazwyczaj, co on z tobą zrobił
przez te dwa tygodnie. Normalnie Cię nie poznaję.- Cicho się zaśmiał i zaczął
mi obciągać.
-Pan dobrze mnie trenuje.- Robi też ze mnie dobrego aktora,
który owinie sobie ciebie dookoła małego paluszka, drogi Kazumi. Co prawda
mocno się zmieniłem, ale jak już wspominałem ostatnio tresury są coraz bardziej
wymagające. Już nie wystarczy granie posłusznego i oddanego niewolnika. Trzeba
też udać niewinnego, kuszącego i kochającego kary, masochistę. Muszę być jak
mały kameleon i dopasowywać się do humoru Pana. Inaczej Colin już dawno by mnie
wyrzucił.
-Colin przechodzi samego siebie. Ile masz kotku twarzy?-
Obaj uśmiechnęliśmy się i już miałem się odgryźć, a następnie zadawać pytania
które powinienem zadawać od początku trwania tej szopki, ale niestety właśnie w
tym momencie- kiedy ja leżałem nago, a na mnie był Kengo rozebrany do połowy, do
pokoju weszła Misa z apteczką. W jednej chwili spłonęła czerwienią i wybiegła z
pokoju. Przekląłem i miałem ochotę wybiec za nią żeby wszystko wyjaśnić, ale
Kazumi powstrzymał mnie.- Nie ruszaj się stąd nawet na milimetr, ja z nią
wszystko wyjaśnię, a ty doprowadź siebie i to miejsce do porządku.- Pospiesznie
się ubrał i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
Jeśli Misa powie o tym co widziała Colinowi/Shinjiemu to
jestem prawdziwym trupem i wtedy już żadna maska aktorska mi nie pomoże.
Ten rozdział jest za luty.
Mam już dla was kolejny za marzec i jutro napiszę sobie na zapas. Ostatnio tak jestem w tyle ze względu na kochaną szkołę. Chcę już skończyć tą historię, gdyż jak mówiłam, wyszła przypadkiem i tak się to potoczyło. Nie zostawię was jednak, ale byłabym wdzięczna gdybyście i wy o mnie pamiętali!
Nie zostawiajcie mnie i piszcie komentarze, bo to również mnie mocno motywuje, a ostatnio jest ich mniej. Wiem, że to zapewne moja winna, ale jestem tylko człowiekiem.
Do następnego, czyli za dzień, dwa.
A no i potrzebuje pilnie bety, która ma czas, chęci i cierpliwość. Zgłaszać się w komentarzach!
A no i potrzebuje pilnie bety, która ma czas, chęci i cierpliwość. Zgłaszać się w komentarzach!
Betowała: Sunno Makani
Nana
Super fajnie, ale kiedy będzie ten za marzec bo się już miesiąc kończy a skończyłaś w bardzo ciekawym momencie:-)
OdpowiedzUsuńOmg jak misa powie colinowi auu będzie ciekawie. Chociaż kazumi ma.z nią porozmawiać ciekawe ciekawe jak.to.dalej wyjdzie. Jak.zwykle nas nana zaskakujesz w pozytywny sposób.
OdpowiedzUsuńSzkoda ze Colin nie umie czytać w myślach. Marny był by los yukiego
Hehe :))
Aa spóźnionych wesołych świąt i smacznego jajka :))
Ayami
http://www.ekorekta24.pl/aktualnosci-jezykowe/16-opracowanie-tekstu/122-myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac - to tak a propos zapisu myślników. I w dialogach myślniki po obu stornach oddzielamy od tekstu spacjami.
OdpowiedzUsuńPoza tym, tak jeszcze do poprzedniego rozdziału: trochę to nielogiczne, że pokój Yukiego można zamknąć od środka. Nie zmienia to jednak faktu, że wątek z Kengo uważam za genialny. Już nie wiem czy shipuję Yukiego bardziej z nim czy jednak z Colinem (do tej pory to on był moim faworytem).
Yuki nabrał fajnego charakterku, bardzo mi się teraz podoba - taki kalkulujący na zimno. No i ten plan - namówić Kengo, aby zabił Shinjiego, a potem samemu otruć Kengo - super, nawet jeśli ten plan nigdy nie wejdzie w życie.
Cała ta sensacyjna otoczka opowiadania też zaczyna nabierać barw, a akcja się rozkręca.
No i zakończenie tego rozdziału jest genialne. Misa wcześniej trochę nieporadnie została zepchnięta na trzeci (już nawet nie drugi) plan, ale generalnie to jak zmieniło się podejście Yukiego do niej całkiem mi się podobało. Moim zdaniem historii wyszło to raczej na dobre, ale teraz jej powrót do głównego wątku uważam za świetny. Strasznie mnie ciekawi, jak rozwiniesz tę sytuację, bo ja już sobie imaginuję, jak Yuki sam pozbywa się jej dla swojego bezpieczeństwa.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam.
No to tak osoby które w ciekawych momentach kończą,mają fajny zwrot a więc : Ty Polsacie!!
OdpowiedzUsuńAle ogółem to świetny rozdział
Ciekawi mnie jak rozwiniesz to.
A no i życzę duuużo weny.
Pozdrawiam.
Aj, rozdział jak zwykle super, jednakże sporo błędów. Aż się zdziwiłam przeczytawszy o poszukiwaniach bety, przez cały okres czytania miałam ochotę poprosić Cię o możliwość poprawiania :') Zgłaszam się zatem na ochotnika!
OdpowiedzUsuńYuki i jego teorie spiskowe Xd
OdpowiedzUsuńJa na jego miejscu po owinieciu sobie wokół palca jakiegoś idioty, oraz po zdobyciu sobie jego zaufania sama zaczelabym trenować, po to, by mógł poczuć ulega mnie kosztowało dotarcie do miejsca w którym jestem :')
No ale cóż ja nie pisze, więc nie będę filozofowac, ale to może się też tyczy tego, że jestem urodzoną sadystką. Nie wiem, nie wnikam.
Misa chyba nie ma długiego języka...prawda? Bo jeśli się wygasa, to osobiście jej ten język skróce. I to napewno nie delikatnie.
No, to chyba na tyle od mnie :)
Życzę mnóstwa weny, multum czasu i tysiac pięćset sto dziewiecset pomysłów na sekundę.
Z poważaniem Kaiko
P.S: Wybacz za błędy ortograficzne, bo pisze z telefonu z włączoną autokorektą.
Poprawki :')
Usuń*trenowac-tresowac
*ulega- ile bólu
*wygasa- wygada
A ja juz wizje mialam ze Shinji i Yuki beda razem ze bedzie mega love. A tu zonk.... Fajny rozdzial buziaki pozdrawiam
OdpowiedzUsuńColin to szuja, potwór. Szkoda mi Yukiego. Mam nadzieję, że kiedyś wyswobodzi się z tego bagna.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńprzez cały czas myślałam, że jest to test Yuukiego, jak się zachowa, co będzie robił, i wciąż tak myślę, trochę udało mu się dowiedzieć o swoim panu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńColin tresuje Yukiego, ciekawi mnie jedna rzecz Kazuna, Colin znika, a ten się pojawia, może Colin o nim wie, ach i musiała pojawić akurat w takim momencie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia