Minęła godzinna. Na pewno Misa zdążyła już powiedzieć Panu i
ten teraz obmyśla w jaki sposób mnie ukarać. Mam jednak nadzieję, że do tego
nie doszło. Może Kengo zdołał jakoś przekonać Misę, albo nastraszył ją?
Cokolwiek zrobił oby to przyniosło wymagany rezultat. Inaczej w nieciekawych
barwach widzę swoją przyszłość, a może nawet jej brak.
- Wyglądasz jakbyś zaraz miał dostać zawału. - Jego niski i
ciepły głos wprawił mnie w osłupienie. Powoli podniosłem wzrok i ujrzałem w
drzwiach Kazumiego, a obok stała Misa z apteczką. Zamrugałem zaskoczony trzy
razy i dopiero teraz zorientowałem się jak mocno zaciskam ręce w pięści oraz,
że wstrzymuje oddech.
- Jak? - wyszeptałem. Kengo podszedł do mnie i usiadł obok
na łóżku. Misa zaś zamknęła, a następnie zakluczyła drzwi i powolnym krokiem
się do mnie zbliżyła. Uklękła przed mną i otworzyła apteczkę. Cisza, która
panowała, gdy mnie opatrywała była tak przerażająca, że bałem się chociażby
głośniej oddychać.
- Skończyłam. - Wstała, zamknęła apteczkę i położyła na
komodzie obok łóżka dwie tabletki. - To leki, gdyby nagle coś zaczęło Cię
boleć. Jesteś mocno potłuczony, dlatego lepiej połóż się i prześpij. Wtedy
organizm najszybciej się zregeneruje. - Jej głos lekko drżał, ale mimo to nie
zdradzał on jakiś konkretnych emocji, przez co naprawdę nie miałem pojęcia co
się mogło wydarzyć między nią, a Kazumim.
Gdy wyszła, a w pokoju zapanowała niczym niezmącona cisza. Powoli
mój oddech wrócił do normy, a ja zacząłem zastanawiać się jak rozpocząć rozmowę.
Nie mam pojęcia jak on przekonał Misę do milczenia. Ryzykowała, a to oznacza,
że będę jej dłużnikiem. Nie wróży to nic dobrego. W tym świecie teatru bycie
zadłużonym u kogoś, jest naprawdę niebezpieczne pod wieloma względami.
- Długo jeszcze zamierasz tak siedzieć z tą idiotyczną miną?
- Jego głos przeciął napięcie i gęstniejącą atmosferę. Odzyskałem w końcu rezon
i uśmiechnąłem się do niego w wyuczony sposób.
- Możesz mi wyjaśnić jak ją namówiłeś? - Odwrócił się do
mnie i posłał rozbrajający uśmieszek, a w jego oczach błysnęło coś szczególnie
niebezpiecznego. Przełknąłem głośno ślinę i przyjąłem rzucone wyzwanie. Także
zacząłem się w niego chamsko wpatrywać i przykleiłem sobie na twarz słodziutki
uśmieszek.
- To nie było takie trudne. Masz w niej większego sojusznika
niż myślisz. - Wstał i przeciągnął się, wodząc wzrokiem po całym pokoju. -
Powinieneś czasami bardziej ją szanować. - mruknął i zaczął przechadzać się
nieskrępowany po mojej sypialni oglądając wszystko dokładnie. Czyżby zbierał o
mnie informacje przez obserwację? Całkiem prawdopodobne. Rzeczywiście ciekawy z
niego przeciwnik. Tak go właśnie postrzegam, nie jako sprzymierzeńca, bo wtedy
nadal śmiało mogłem nazywać siebie naiwniakiem. To mój kolejny wróg. Nikt
więcej, ani nikt mniej.
- Sojusznika? W niej? Podziękuje. - prychnąłem i położyłem
się na łóżku. Przymknąłem oczy udając, że nie zwracam na niego uwagi, tak
naprawdę wyczulając mocno pozostałe zmysły. Pozostawałem czujny, tak dla
własnego bezpieczeństwa. Przy takich osobach jak on zawsze trzeba być
ostrożnym.
- Właśnie w niej, mój ty niewdzięczny gówniarzu. -
odpowiedział przesłodzonym głosem, a ja tylko zacisnąłem mocno usta. Nie będę
się z nim bawił, bo zobaczy jak łatwo mnie sprowokować, a tego nie wolno mi
przed nim ukazać.
- Jestem wdzięczny, za jej pomoc. - Ostatnie słowo prawie
wyplułem akcentując, jak bardzo ona się dla mnie liczyła. - Wydaje mi się
jednakże, że o wiele więcej jest tu twojej zasługi szanowny panie Kengo. -
Przewróciłem się bokiem do niego i podparłem na prawym łokciu.
- Sam na to wpadłeś bystrzaku? - Już wcześniej denerwowały
mnie te jego zdrobnienia, ale to jego lukrowane ,,bystrzaku’’ i ,,słodziaku’’
zaraz naprawdę doprowadzą mnie do szału i wyryję mu na twarzy jakim to jestem
małym ptysiem. Mimo swoich myśli, nie zdradziłem jednak ani odrobinki
zdenerwowania takim traktowaniem mojej osoby.
- Na szczęście daje jakoś radę myśleć samodzielnie -
odpyskowałem zgrabnie, a następnie stwierdziłem, że koniec tych podchodów. -
Powiesz mi jednak teraz jak ją przekonałeś? Albo jak dobre kłamstwo wcisnąłeś
do jej malutkiej główeczki? – Usiadłem i przybrałem poważny wyraz twarzy.
- Nie oszukałem jej. Wyjaśniłem mniej więcej sytuacje i
przybliżyłem konsekwencje jakie mogły cię spotkać po tym wypadku. Szybko
zgodziła się zapomnieć, o tym co jej piękne oczy ujrzały. - Klasnął w dłonie i
zaśmiał się w mało przyjemny sposób. - Czyż nie masz cudownej przyjaciółeczki. -
Cudnie. Jestem winny ogromną przysługę tej idiotce. Nie mam pojęcia co zażąda,
ale jeśli znowu będę musiał ją traktować jak przed zmianą, to moje aktorstwo
będzie musiało wskoczyć na wyższy poziom.
- Jak wielki dług u niej mam? - zapytałem, a on tylko się do
mnie uśmiechnął.
- Ogromny, nawet życia. - Po kręgosłupie przebiegł mi
nieprzyjemny dreszcz, a kiedy spojrzałem mu w oczy zrozumiałem jak wielki błąd
popełniłam zawierając z nim ten swoisty pakt. Jakbym własną krwią podpisał
cyrograf z szatanem. W filmach zawsze się to źle kończyło. No chociaż w nich
osoba podpisująca go nie jest niewolnikiem niewyżytego sadysty. W moim
przypadku, było to zaprawdę zło konieczne.
- Wprost cudownie - westchnąłem i zacząłem się przebierać w
piżamę.- A do tego wszystkiego niczego
się dziś nie dowiedziałem. Wykorzystałeś mnie, a ja nie mam z tego żadnego
pożytku. - Na te słowa uśmiechnął się tajemniczo. Podszedł do mnie i zmierzwił
mi włosy, a następnie wstał i zbliżył się do wyjścia.
- Następnym razem Ci to wynagrodzę. - Nie zdążyłem nawet
słowa wypowiedzieć, a on już był za drzwiami mojego pokoju. Usłyszałem kroki, a
jakieś piętnaście minut później pisk opon kiedy odjeżdżał swoją limuzyną z
podjazdu mojego Pana.
Miałem ochotę poukładać sobie wydarzenia sprzed ostatnich
dwóch godzin w jedną, spójną całość. Jednakże naprawdę byłem niewyspany, a
każdy mięsień błagał o chwilę odpoczynku i oddaniu się w ręce Morfeusza.
Wślizgnąłem się, więc pod ciepłą kołdrę i momentalnie odpłynąłem.
- Yuki czas wstać - cichy głos próbował wyrwać mnie z jakże
przyjemnego letargu, dlatego przykryłem się mocniej i odwróciłem na drugi bok.-
Musisz coś zjeść, już piętnasta.- Pięć godzin, na pewno tyle nie spałem. A
nawet jeśli, to po obiedzie miał przyjść Pan, nie ta natrętna dziewucha.
- Nie kłam - wymamrotałem i przykryłem się cały.
- Nie kłamię Yuki, pora wstawać! - wydarła mi się wprost do
ucha, a ja niechętnie otworzyłem oczy. Usiadłem i parę razy przeciągnąłem się w
prawo i lewo, a następnie powolnym krokiem ruszyłem w stronę łazienki. Ona zaś
krzątała się i przygotowywała wszystko do obiadu.
Wróciłem po dziesięciu minutach i od razu wziąłem się za
jedzenie. Jednego nie mogłem jej odmówić. Kucharką była znakomitą, to był fakt
wprost niezaprzeczalny. Rozkoszowałem się, więc pysznym posiłkiem, a ona stała
obok z nieodgadniętą dla mnie miną. Cisza ponownie tego dnia przytłoczyła mnie
i sprawiła, że czas zwolnił niewyobrażalnie.
- Dziękuje - powiedziałem, kiedy przełknąłem ostatni kawałek
i odłożyłem sztućce na bok. Odetchnąłem głośno. - Dzięki też za to wcześniej. -
Powoli przeniosłem na nią wzrok, a ona nie poruszyła się nawet o milimetr.
Tylko stała tam z naiwnym i głupim uśmiechem.
- Nie ma za co. Ja zawsze Ci pomogę Yuki. - Miałem wielką
ochotę wykrzyczeć jej, jak wielkim łgarstwem są jej słowa. Mogła mi pomóc.
Mogła podać truciznę temu skurwysynowi, albo chociaż pomóc mi się stąd
wydostać. Jednak ona nic nie zrobiła. Była przyjaciółką, wsparciem? Po co mi
ktoś tak zbyteczny? Teraz jednak nie mogę wygarnąć jej tego wszystkiego, chodź
tak wiele słów ciśnie mi się na usta. Muszę to w sobie stłamsić i być dla niej
miły, albo chociaż akceptować jej towarzystwo. Mam dług.
- Wiem, dziękuje. Wiele ryzykujesz, ale i tak postanowiłaś
mnie nie wydać. Jestem wdzięczny. - Dawno nie wypowiedziałem tak wielu
sztucznych słów. Ciężko mi jednak przy niej grać, bo czasami myślę, że ona ma
jakąś ważniejszą role do odegrania. Nie tylko służki Pana i mojego wsparcia
mentalnego, znaczy teraz już byłego.
- Nie mogłeś tego zaakceptować. - W końcu podeszła do mnie i
usiadła obok na łóżku, po czym odsunęła wózeczek, na którym były resztki
jedzenia.- Mi było ciężko patrzeć na twoje cierpienie. Naprawdę.- wzięła moją
rękę i mocno ją ścisnęła.- Nie miałam jednak jak Ci pomóc, przepraszam. -
Oparła swoją głowę na moim ramieniu i zaszlochała. Poczułem się skrępowany. Nie
miałem pojęcia jak zachować się w takiej sytuacji, ponieważ pierwszy raz miałem
z nią do czynienia.
- Już dobrze. To nie twoja winna. Jedynie jego, nikogo
więcej. - Instynktownie pogłaskałem ją uspokajająco po głowię. Nie było mi jej
żal, ani nie wybaczyłem jej, ale jakoś nie miałem ochoty widzieć jej łez.
- Wybaczysz mi? - Spojrzała na mnie z wielką czułością.
Pokiwałem twierdząco głową, żeby w końcu dała mi spokój. Po tym geście
uspokoiła się, otarła łzy spływające po policzkach i uśmiechnęła się do mnie. -
Dziękuje. - Siedzieliśmy chwilę przytuleni do siebie, aż w końcu Misa wstała i
zaczęła sprzątać.
- Co Ci powiedział Kengo? - Nie mogłem dłużej czekać z tym
pytaniem. Ciekawość człowieka jest wielka, a moja szczególnie. Miałem jako taki
obraz tej sytuacji przez słowa Kazumiego, ale jakoś nie do końca mu ufałem.
Wróć, wcale mu nie ufałem, gdyż jak wspomniałem jest wrogiem. Należy go jednak
trzymać tak blisko, jak tylko się da.
- Powiedział co by Cię spotkało, gdybym poinformowała o tym
Pana. - Przełknęła głośno ślinę i spojrzała na mnie. Rozejrzała się wokoło jakby
bała się, że ściany mają uszy i nachyliła się, żeby być bliżej mnie. -
Zginąłbyś za spanie z Panem Kengo, za plecami Pana Shinjiego - wyszeptała
zdenerwowanym głosem, a ja ze świstem wciągnąłem powietrze. Miała rację.
Uratowała mi życie. Chcę, czy nie, muszę być dla niej miły i udawać przyjaźń.
- Uratowałaś mnie. Jestem twoim dłużnikiem Misa. - Posłałem
jej udawany uśmiech, a ona zarumieniła się delikatnie.
- Przesadzasz. Po prostu nie chciałam, żeby spotkała Cię
krzywda. Lubię Cię i mam nadzieję, że więcej nie będziesz się tak zachowywał. -
Nagle ucięła swoją przemowę. Chodziło o odepchnięcie jej po mojej zmianie? To
było konieczne i jak najbardziej słuszne. Teraz jednak pora przybrać kolejną
maskę.
- Przepraszam. To mnie przerosło, poczułem się zdradzony, że
nie możesz mi pomóc. Wiesz, że nic nie robisz, a ja cierpię. - Spojrzałem na
nią z udawanym smutkiem. Najważniejsze to wzbudzić w innych ludziach współczucie.
Dzięki temu naprawdę wiele da się osiągnąć. - Teraz jednak rozumiem. Nie jestem
już zły i również przepraszam za swoje zachowanie. - Kiedy zobaczyłem w jej
oczach łzy, pomyślałem jedno: Wygrałem. Ta runda należała do mnie.
- Czyli między nami dobrze? - Na jej pytanie pokiwałem tylko
twierdząco głową. Potem Misa skończyła w końcu sprzątanie po obiedzie i wyszła
z pokoju uśmiechając się jak nigdy. Teraz stwierdziłem, że jednak ta głupia
dziewucha może okazać się bardziej użyteczna niż sądziłem. Wystarczy przecież
jeden mój uśmieszek, a ona gotowa jest zrobić dla mnie wszystko. Przyjaźń? Jak
by ją tutaj wykorzystać…
Przez kolejne parę godzin siedziałem całkiem sam, ale teraz
już mi to nie przeszkadzało. Lubiłem samotność. Wtedy mogłem na spokojnie
poukładać sobie wszystkie zebrane informacje. Pomyśleć, nad dalszą częścią
mojego planu do uzyskania wolności. Poczytać, pospać. Wiele mi nie było
potrzeba. Siedziałem, więc już drugą godzinę nad książką ,,Metro 2033’’ uważnie
śledząc losy bohaterów i wykreowany świat, gdy nagle drzwi się otworzyły.
Momentalnie odłożyłem tomik na łóżko, po czym ukląkłem na
podłodze i lekko się ukłoniłem. Pan zamruczał zadowolony i podszedł do mnie.
Gestem ręki nakazał mi wstać, a gdy tylko to zrobiłem zachłannie wpił się w
moje usta. Jednak Shinji całował lepiej niż Kengo, czy Colin. Bardziej
delikatnie i mniej nachalnie.
- Witaj kotku - powiedział, gdy się ode mnie oderwał, po
czym jednym ruchem rzucił mnie na łóżko.
Po godzinie obaj leżeliśmy obok siebie, dysząc ciężko i
przytulając się. Nie dlatego, że coś do siebie czuliśmy, po prostu ludzie po
zbliżeniu mają niezrozumiałą potrzebę przebywania blisko drugiej osoby. Dziwne
nieprawdaż?
- Dzień dobry Panie. - Dopiero teraz dane mi było
odpowiedzieć na wcześniejsze słowa, ponieważ przez całą poprzednią godzinę z
moich ust wydobywały się tylko sztuczne dźwięki przyjemności.
- Jak dzień? Byłeś mocno zmęczony po tresurce? - po tych
słowach jego prawa ręka wylądowała na moim pośladu i przysunęła moje ciało
jeszcze bliżej niego. Zamruczałem jak kociak na tę czynność, co oczywiście
wyszło mi idealnie, jak zawsze. Byłem coraz lepszy w wydobywaniu wystudiowanych
dźwięków. Seks z Shinjim nie był bowiem częścią tresury. On przychodził się
odprężyć i mimo, że nie było o tym słowa, wiedziałem, że Colin życzy sobie aby
zachowywał się przy jego drugiej jaźni, jak przy kliencie. Chociaż zdaje mi
się, że biedny Shinji w ogóle o tym wszystkim nie wiedział i nie zdawał sobie
sprawy jak dobrym aktorem już się stałem.
- Nie Panie wszystko w porządku. Misa już mnie opatrzyła i
na jutro będę w pełni sił. - Sam przysunąłem się jeszcze odrobinkę bliżej i
położyłem głowę na jego ramieniu znajdując sobie wygodną pozycje do spania.
Było wcześnie, ale dzisiejszy dzień wykończył mnie psychicznie, a od rana czeka
mnie nie łatwa nauka u Colina. Wcześniej jednak pora poznać trochę moją ofiarę,
którą dzisiaj dostrzegłem.
- Przydatna jest nie ma co. Lubisz ją prawda? - Nawiązuje do
Misy? Nawet specjalnie nie musiałem się starać. Sam mi poda ją na tacy,
wystarczy trochę się postarać.
- Wspiera mnie i pomaga. Ostatnio o coś się posprzeczaliśmy,
ale dzisiaj w końcu wszystko się wyjaśniło Panie. - Grałem teraz grzecznego i
uroczego niewolnika. Prawie samego siebie z początku tego przedstawienia, tylko
bardziej śmiałego i chętnego.
- To dobrze. Zatrudniłem ją tutaj, bo miała wysokie
kwalifikacje, a w tak młodym wieku to rzadkość. - To mnie zainteresowało. Ona
ma dziewiętnaście lat. Jak w takim wieku można mieć jakiekolwiek wyższe kompetencje?
- Ale ona jest młoda! Teraz naprawdę przykułeś moją uwagę
Panie. - Uśmiechnąłem się słodko licząc na nagrodę w postaci większej ilości
informacji.
- Nic Ci nie mówiła? - Faktycznie. Misa nigdy nie wspominała
o sobie. O swoich nawykach, nie wspominała nikogo ze swojej rodzinny. Tak
naprawdę nie znałem jej. Może ona także była aktorem? Co gorsza może nawet
bardziej utalentowanym niż ja? Nie zauważyłem tego. Wyjawiałem jej wszystko, bo
zjawiała się gdy moje serce najmocniej krwawiło, a ja byłem bezradny. Ona zaś
pozostała w cieniu. Dopiero teraz dostrzegłem tak oczywistą rzecz, że
praktycznie nic o niej nie wiedziałem. Przez cały ten czasy, ani o milimetr nie
zbliżyłem się do niej, ona zaś przejrzała mnie całego.
- Jakoś nie miała okazji - skłamałem gładko, po czym
odgoniłem od siebie zmęczenie i całkowicie skupiłem się na słowach Pana. Teraz
dowiem się jak mogę Cię wykorzystać, albo czy w ogóle powinienem to robić droga
Miso.
- Misaki Fukuoka ma dziewiętnaście lat i pracowała już w
trzech bogatych domostwach. Przede mną zatrudnił ją nie kto inny jak znany Ci
Kazumi Kengo i to właśnie on mi ją polecił. Mówił, że idealnie nada się do
opieki nad niewolnikami. Zawsze pełniła taką role. - Nie miałem pojęcia. Czyli
to nie taka zwykła służka, tylko opiekunka niewolników. Wspiera ich i nie
pozwala umrzeć. Zna Kengo? Dlatego nam pomogła? Czy może kryje się za tym
więcej? Sam już nie wiem. Informacje, przypuszczenia i wspomnienia zlały się w
jedno. To za dużo. Tego w ogóle się nie spodziewałem.
- Mhm ciekawe - odpowiedziałem udawanie sennym głosem. Potem
zapadła cisza. Obaj mocno się w siebie wtuliliśmy i po chwili usłyszałem
miarowe i ciche pochrapywanie mojego Pana. Kiedy upewniłem się, że Shinji na
pewno się już dzisiaj nie obudzi wyplątałem się z jego stalowego uścisku.
Następnie szybko włożyłem na siebie jakieś ubrania i powoli wyszedłem z pokoju.
To było niebezpieczne, ale musiałem zobaczyć się z Misą i chociaż w małym
stopniu móc sobie wszystko posegregować.
Co jednak najbardziej przerażające, gdy tylko chciałem
odwrócić się w prawo, by zagłębić się w półmrok korytarza i przemknąć
niezauważony do kuchni, ktoś delikatnie szarpnął mnie w tył za rękę. Mimo
ogromnego strachu, udało mi się nie krzyknąć. Stłumiłem to sobie modląc się w
duchu, żeby przy moim boku nie stał Pan. Powoli odwróciłem się w lewo, a tam
ujrzałem Misę. Całe napięcie zeszło ze mnie i wziąłem uspokajający oddech.
- Nie strasz mnie tak nigdy więcej - szepnąłem jej na ucho,
a ona tylko się uśmiechnęła.
- A ty nie powinieneś być w pokoju? - Skierowała swój wzrok
na drzwi do mojej sypialni.
- Powinienem, ale mam do ciebie sprawę. - Musiałem zadać
odpowiednie pytania. Ona też jest aktorką. Tylko jaką postać odgrywa? Czy
pomoże mi? A może najpierw wypytać o jej relacje z Kengo i ostatecznie jego
użyć do swej słodkiej zemsty? Muszę to dobrze rozplanować.
- Zrozumiałam. - Spojrzałem na nią dziwnie i nagle jej
uśmiech wydał mi się przerażający. - Pomogę Ci. Wydostaniesz się stąd. Już
niedługo - wyszeptała mi, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła. Mnie zaś
przeszły ciarki po plecach i na chwilę zapomniałem jak się oddycha. Oparłem się
o drzwi i zsunąłem w dół. Nie mam pojęcia co dokładnie się wydarzyło, ale przed
chwilą Misaki zdjęła swoją maskę.
Rozdział za marzec.
Kolejny w kwietniu, a kiedy tego nie wiem, ale liczę, na więcej komentarzy, bo to naprawdę motywuje człowieka do pracy.
Mam nadzieję, że tym razem dobrze zrobiłam dialogi, bo zawsze się nad tym zastanawiałam. Sugerowałam się zapisem na innych, dobrze napisanych bloga oraz książkach.
Jeśli znowu coś namieszałam, to będę wdzięczna za poprawę.
Betowała: Sunno Makani
Do następnego!
Nana
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić ciekawie •π•
OdpowiedzUsuńjakiś czas temu chciałam narzekać, że robi się mainstreamowo, ale teraz znowu komplikujesz historię :3
OdpowiedzUsuńcudny rozdział! :D i oby tak dalej
pozdrawiam i wszystkiego dobrego
Hahah w końcu się doczekałam ●︿● nie wiesz jak bardzo wciąga to co wyskrobjesz na kartce tymi cudownymi łapkami (*^_^*) Błędów nie widziałam, albo po prostu nie chciałam widzieć ( ̄∀ ̄) Więcej weny życzę ;) i czekam na kolejne rozdziały ^^ Ps.możesz mnie nie znać bo jestem nowa ale to ja m.in. nabijałam ci wyświetlenia przez dwa miesiące :3 i z góry przepraszam, że nie komentowałam (moja wina... moja wina... moja bardzo wielka wina... *bije się w pierś*)
OdpowiedzUsuńKOFFAM cię i te twoje cudowne łapki
//Neko
a to niespodzianka z jednego bagna w drugie?
OdpowiedzUsuńHejo :3
OdpowiedzUsuńNie no, co tu się dzieje :D ta historia jest świetna!
Misa, hmmm to może być baaardzo ciekawe :)
To jest cudowne! Kocham to opowiadanie, codziennie wchodzę na tego bloga i sprawdzam czy nie ma rozdziałów ;3
OdpowiedzUsuńŚle weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział~~~~
Super rozdział, boję się co to będzie, gdy on ucieknie. Mam nadzieję, że Colin tak szybko go nie znajdzie. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWow *-* cudny rozdział!!! Robi sie coraz ciekawiej. Chciałabym się wreszcie dowiedzieć skąd wzięło się alter-ego shinji'ego!!!
OdpowiedzUsuńBeznadzieja.Zaczęłaś pisać nudno i w ogóle beznadziejnie.SKORO CHCIAŁAŚ BLOGA TO ZACZNIJ PISAĆ,ALE NIE ZNUDZIŁO SIE:) OGARNIJ się mała szmato i zadbaj o czytelnikow,a nie masz wszystko w dupie.Ile ty masz wvogoke lat ze takie rzeczy piszesz? Podajrze 13 gowniaro,a takie rzeczy wypisujesz.
OdpowiedzUsuńCo tam gaworzysz?
UsuńNie wiedziałam, że można tyle błędów zrobić :O
UsuńDziecko, lepiej się ogarnij. O ile już nie jest za późno.
Nie przejmuj się tym hejtem wyżej, poziom komentarza jest równoważny do intelektu tego kogoś kto go napisał. Czytając ten komentarz nie wiedziałam czy to hejt, czy jakiś żart, ale powiało chłodem. Tak więc olej to co ta kobieta wypisała wyżej.
OdpowiedzUsuńBrak kultury i mozdzek wielkosci ziarenka piasku.... Zal d.... Sciska i tyle dziecku sie nudzilo. Czekam z niecierpliwoscia na next. Życzę. Dużo. Weny :-*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? Bo trzymać ludzi w niepewności po takim cliffhangerze to nie przystoi.
OdpowiedzUsuńwłaśnie! powinien być nowy rozdział. czekam z niecierpliwością. *.*
UsuńWow... Rozdział to cud, miód i orzeszki. Misa, Misa... Dlaczego wydaje mi się, że ona ma jeszcze większą rolę, niż opiekunka niewolników? Tak jakby była jakoś potrzebna Yuki'emu...
OdpowiedzUsuńNie powiem, uwielbiam takie zwroty akcji, kiedy postać stosunkowo nieistotna, nagle BAM, jest ważna.
Kazumi także wydaje się dużo wiedzieć. Nie wiem, czy moje obserwacje są słuszne, ale mam wrażenie, jakby ta historia już nie dotyczyła Shinji'ego. Pojawiła się cudowna mgiełka tajemnicy, otaczająca Kazumi'ego, Misę, Colina i Yuki'ego. To jest właśnie to, co tygryski lubią najbardziej!
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i proszę, dodaj go szybciutko!
Życzę weny i dobrego humoru na MHOCZNE klimaty :)
Aha, zapomniałam dodać:
UsuńKomentarz u góry [mam nadzieję, że wszyscy wiecie o jaki mi chodzi] musiał zostawić ktoś z inteligencją równą co do wartości inteligencji komara.
Masz super styl pisania, ciekawą historię i takie ładne graficzne obramowanie seksu, że aż się rumienię, co jest u mnie dość rzadkim zjawiskiem przy czytaniu o stosunku.
Aż mnie w oczy poraziło, kiedy zobaczyłam tą, że tak się wyrażę, wypowiedź, bo komentarzem nie powinno się nazywać czegoś tak wulgarnego.
Nie jestem mistrzynią ortografii, ani interpunkcji, ale pamiętam jeszcze z podstawówki, że po znaku kropce, przecinku i tak dalej, stawia się SPACJĘ. Najwyraźniej szanowny Anonim o tym zapomniał.
Mogę dać sobie rękę uciąć, że "bodajże", pisze się przez "ż", nie przez "rz".
Cóż, może to nie ja powinnam wytykać takie błędy, lecz nienawidzę, gdy ktoś nie szanuje czyjegoś nakładu pracy, ani poświęconego czasu a zwłaszcza, gdy sam nie dorasta tej osobie do pięt.
Ja skończyłam, chociaż na końcu języka mam o wiele ostrzejsze słowa dla naszego pana Anonima, nie napiszę ich w tym komentarzu, gdyż nie mam najmniejszej ochoty zniżać się do takiego poziomu, jaki został nam przedstawiony nieco wyżej.
Dziękuję, żegnam.
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, ze na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem.
W ty przypadku oddaje temu panu [S.Lemowi] w 100% rację.
Ekhem, nie chcę być nachalna, jednak...
UsuńPROSZĘPROSZĘPROSZĘPROSZĘPROSZĘPROSZĘ! Daj mi notkę, proszę!
>siedzi w kącie i opłakuje swój nędzny żywot istoty ludzkiej<
Czekam na next pozdrawiam weny zycze
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział? Mam nadzieje ze w twoim życiu prywatnym nic się nie pokiepscilo i z tego powodu nie ma rozdziału. Weny i siły życzę i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńZyjesz? Tęsknię za Twoimi rozdziałami :CCC
OdpowiedzUsuńGdzie ten rozdział w kwietniu? ;< Już prawie lipiec a tu ni widu ni słychu. Już nas nie lubisz? :<
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? Tęsknię za nimi </3
OdpowiedzUsuńKiedy dasz o sobie znać? Na prawdę czekamy już za długo. ;)
OdpowiedzUsuńHejo, zrobiłam sobie małą przerwę od twojego bloga (z pół roku=2 udane sesje) i zaczęłam szybko nadrabiać zaległe rozdziały (szkoda że tylko trzy T_T ale wspaniałe trzy ^_^ ).
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, czasu i zdrowia <3
Hej,
OdpowiedzUsuńzaskoczyłaś mnie tym, jak się okazało Misa jest opiekunką niewolników, ciekawe za tem czy nie spiskuje za plecami Yukkiego, chciałabym więcej tresury...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Jak możesz nam wszystkim do robić. Jak się coś zaczyna to się to kończy. I jeszcze w takim momencie. Nie obchodzi mnie czy coś się u Ciebie złego dzieje, mogłaś cokolwiek napisać, jakieś wyjaśnienia, a nie zostawiać opowiadanie w takim stanie, niedokończone. Mam tylko nadzieje, ze za niedługo pojawi się rozdział, bo naprawdę wciągnęło mnie to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDołączam sie do komentarza Anonimowego z 20 sierpnia, tyle, że rozumiem, jeśli autorka ma jakieś problemy i sprawy, to normalne, że najpierw trzeba je załatwić, a dopiero później prowadzić blog :p opowiadanie świetne, jedno z najlepszych yaoi zwłaszcza z tym wątkiem rozdwojenia jaźni, życzę weny.
OdpowiedzUsuńPoziom -2 i nie wiesz co Cię czeka <3 - poziomm2.blogspot.com
OdpowiedzUsuńEthan, zapalony freelancer, przeprowadza się z małej zabitej dechami wioski do miasta i tam rozpoczyna zupełnie nowe życie. Szybko okazuje się, że nie jest tak kolorowo jak to sobie wyobrażał. Niespodziewane zdarzenia i nowopoznani ludzie sprawią, że jego nudnawe ero-życie zmieni się na zawsze. Opowiadanie yaoicowo-hardcorowe z opisami, raczej dla osób +18
Poziom -2 i nie wiesz co Cię czeka <3 - poziomm2.blogspot.com
***
Wybacz spam, ale reklama dźwignią handlu :P Chętnie wymienię się linkami. Jeśli jesteś zainteresowana to daj znać.
Pozdrawiam
Ethan
Kiedy można się spodziewać następnego rozdziału? Autorko, błagam, zlituj się, bo ostatnio zauważyłam, że większość blogów gdzieś od początku 2015 po prostu się zawiesza, przez długie miesiące nie ma rozdziałów. Naprawdę to jakaś plaga. Ja dobrze rozumiem, że w życiu może się popsuć, nie ma się weny, ale masz swoich wiernych czytelników, którzy zasługują chociaż na krótką notkę z informacją, że wszystko jest z tobą ok i żyjesz.
OdpowiedzUsuńNana, uwielbiam Cię!!! Jesteś najlepsza!^^ Weny życzę;3
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńżyjesz?, autorko ja tak z pytaniem o opowiadanie, no wciągnęło mnie, a teraz już od tak dawna nie ma rozdziału, jestem w stanie zdać sobie sprawę, że i istnieją ważniejsze rzeczy, ale chociaż jakaś informacja by się przydała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Żyjesz jeszcze autorko? Dalej czekamy na rozdział i mam nadzieję, że wrócisz i się doczekamy..
OdpowiedzUsuńem.... bedzie kontynuacja?
OdpowiedzUsuńPochłonęłam to opowiadanie w jeden dzień i bardzo mi sie spodobało dlatego mam cicha nadzieje na ciag dalszy:)