czwartek, 31 marca 2016

Misaki


Minęła godzinna. Na pewno Misa zdążyła już powiedzieć Panu i ten teraz obmyśla w jaki sposób mnie ukarać. Mam jednak nadzieję, że do tego nie doszło. Może Kengo zdołał jakoś przekonać Misę, albo nastraszył ją? Cokolwiek zrobił oby to przyniosło wymagany rezultat. Inaczej w nieciekawych barwach widzę swoją przyszłość, a może nawet jej brak.

- Wyglądasz jakbyś zaraz miał dostać zawału. - Jego niski i ciepły głos wprawił mnie w osłupienie. Powoli podniosłem wzrok i ujrzałem w drzwiach Kazumiego, a obok stała Misa z apteczką. Zamrugałem zaskoczony trzy razy i dopiero teraz zorientowałem się jak mocno zaciskam ręce w pięści oraz, że wstrzymuje oddech.
- Jak? - wyszeptałem. Kengo podszedł do mnie i usiadł obok na łóżku. Misa zaś zamknęła, a następnie zakluczyła drzwi i powolnym krokiem się do mnie zbliżyła. Uklękła przed mną i otworzyła apteczkę. Cisza, która panowała, gdy mnie opatrywała była tak przerażająca, że bałem się chociażby głośniej oddychać.
- Skończyłam. - Wstała, zamknęła apteczkę i położyła na komodzie obok łóżka dwie tabletki. - To leki, gdyby nagle coś zaczęło Cię boleć. Jesteś mocno potłuczony, dlatego lepiej połóż się i prześpij. Wtedy organizm najszybciej się zregeneruje. - Jej głos lekko drżał, ale mimo to nie zdradzał on jakiś konkretnych emocji, przez co naprawdę nie miałem pojęcia co się mogło wydarzyć między nią, a Kazumim.

Gdy wyszła, a w pokoju zapanowała niczym niezmącona cisza. Powoli mój oddech wrócił do normy, a ja zacząłem zastanawiać się jak rozpocząć rozmowę. Nie mam pojęcia jak on przekonał Misę do milczenia. Ryzykowała, a to oznacza, że będę jej dłużnikiem. Nie wróży to nic dobrego. W tym świecie teatru bycie zadłużonym u kogoś, jest naprawdę niebezpieczne pod wieloma względami.
- Długo jeszcze zamierasz tak siedzieć z tą idiotyczną miną? - Jego głos przeciął napięcie i gęstniejącą atmosferę. Odzyskałem w końcu rezon i uśmiechnąłem się do niego w wyuczony sposób.
- Możesz mi wyjaśnić jak ją namówiłeś? - Odwrócił się do mnie i posłał rozbrajający uśmieszek, a w jego oczach błysnęło coś szczególnie niebezpiecznego. Przełknąłem głośno ślinę i przyjąłem rzucone wyzwanie. Także zacząłem się w niego chamsko wpatrywać i przykleiłem sobie na twarz słodziutki uśmieszek.
- To nie było takie trudne. Masz w niej większego sojusznika niż myślisz. - Wstał i przeciągnął się, wodząc wzrokiem po całym pokoju. - Powinieneś czasami bardziej ją szanować. - mruknął i zaczął przechadzać się nieskrępowany po mojej sypialni oglądając wszystko dokładnie. Czyżby zbierał o mnie informacje przez obserwację? Całkiem prawdopodobne. Rzeczywiście ciekawy z niego przeciwnik. Tak go właśnie postrzegam, nie jako sprzymierzeńca, bo wtedy nadal śmiało mogłem nazywać siebie naiwniakiem. To mój kolejny wróg. Nikt więcej, ani nikt mniej.

- Sojusznika? W niej? Podziękuje. - prychnąłem i położyłem się na łóżku. Przymknąłem oczy udając, że nie zwracam na niego uwagi, tak naprawdę wyczulając mocno pozostałe zmysły. Pozostawałem czujny, tak dla własnego bezpieczeństwa. Przy takich osobach jak on zawsze trzeba być ostrożnym.
- Właśnie w niej, mój ty niewdzięczny gówniarzu. - odpowiedział przesłodzonym głosem, a ja tylko zacisnąłem mocno usta. Nie będę się z nim bawił, bo zobaczy jak łatwo mnie sprowokować, a tego nie wolno mi przed nim ukazać.
- Jestem wdzięczny, za jej pomoc. - Ostatnie słowo prawie wyplułem akcentując, jak bardzo ona się dla mnie liczyła. - Wydaje mi się jednakże, że o wiele więcej jest tu twojej zasługi szanowny panie Kengo. - Przewróciłem się bokiem do niego i podparłem na prawym łokciu.
- Sam na to wpadłeś bystrzaku? - Już wcześniej denerwowały mnie te jego zdrobnienia, ale to jego lukrowane ,,bystrzaku’’ i ,,słodziaku’’ zaraz naprawdę doprowadzą mnie do szału i wyryję mu na twarzy jakim to jestem małym ptysiem. Mimo swoich myśli, nie zdradziłem jednak ani odrobinki zdenerwowania takim traktowaniem mojej osoby.
- Na szczęście daje jakoś radę myśleć samodzielnie - odpyskowałem zgrabnie, a następnie stwierdziłem, że koniec tych podchodów. - Powiesz mi jednak teraz jak ją przekonałeś? Albo jak dobre kłamstwo wcisnąłeś do jej malutkiej główeczki? – Usiadłem i przybrałem poważny wyraz twarzy.
- Nie oszukałem jej. Wyjaśniłem mniej więcej sytuacje i przybliżyłem konsekwencje jakie mogły cię spotkać po tym wypadku. Szybko zgodziła się zapomnieć, o tym co jej piękne oczy ujrzały. - Klasnął w dłonie i zaśmiał się w mało przyjemny sposób. - Czyż nie masz cudownej przyjaciółeczki. - Cudnie. Jestem winny ogromną przysługę tej idiotce. Nie mam pojęcia co zażąda, ale jeśli znowu będę musiał ją traktować jak przed zmianą, to moje aktorstwo będzie musiało wskoczyć na wyższy poziom.
- Jak wielki dług u niej mam? - zapytałem, a on tylko się do mnie uśmiechnął.
- Ogromny, nawet życia. - Po kręgosłupie przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz, a kiedy spojrzałem mu w oczy zrozumiałem jak wielki błąd popełniłam zawierając z nim ten swoisty pakt. Jakbym własną krwią podpisał cyrograf z szatanem. W filmach zawsze się to źle kończyło. No chociaż w nich osoba podpisująca go nie jest niewolnikiem niewyżytego sadysty. W moim przypadku, było to zaprawdę zło konieczne.
- Wprost cudownie - westchnąłem i zacząłem się przebierać w piżamę.- A do tego wszystkiego  niczego się dziś nie dowiedziałem. Wykorzystałeś mnie, a ja nie mam z tego żadnego pożytku. - Na te słowa uśmiechnął się tajemniczo. Podszedł do mnie i zmierzwił mi włosy, a następnie wstał i zbliżył się do wyjścia.
- Następnym razem Ci to wynagrodzę. - Nie zdążyłem nawet słowa wypowiedzieć, a on już był za drzwiami mojego pokoju. Usłyszałem kroki, a jakieś piętnaście minut później pisk opon kiedy odjeżdżał swoją limuzyną z podjazdu mojego Pana.

Miałem ochotę poukładać sobie wydarzenia sprzed ostatnich dwóch godzin w jedną, spójną całość. Jednakże naprawdę byłem niewyspany, a każdy mięsień błagał o chwilę odpoczynku i oddaniu się w ręce Morfeusza. Wślizgnąłem się, więc pod ciepłą kołdrę i momentalnie odpłynąłem.

- Yuki czas wstać - cichy głos próbował wyrwać mnie z jakże przyjemnego letargu, dlatego przykryłem się mocniej i odwróciłem na drugi bok.- Musisz coś zjeść, już piętnasta.- Pięć godzin, na pewno tyle nie spałem. A nawet jeśli, to po obiedzie miał przyjść Pan, nie ta natrętna dziewucha.
- Nie kłam - wymamrotałem i przykryłem się cały.
- Nie kłamię Yuki, pora wstawać! - wydarła mi się wprost do ucha, a ja niechętnie otworzyłem oczy. Usiadłem i parę razy przeciągnąłem się w prawo i lewo, a następnie powolnym krokiem ruszyłem w stronę łazienki. Ona zaś krzątała się i przygotowywała wszystko do obiadu.
Wróciłem po dziesięciu minutach i od razu wziąłem się za jedzenie. Jednego nie mogłem jej odmówić. Kucharką była znakomitą, to był fakt wprost niezaprzeczalny. Rozkoszowałem się, więc pysznym posiłkiem, a ona stała obok z nieodgadniętą dla mnie miną. Cisza ponownie tego dnia przytłoczyła mnie i sprawiła, że czas zwolnił niewyobrażalnie.

- Dziękuje - powiedziałem, kiedy przełknąłem ostatni kawałek i odłożyłem sztućce na bok. Odetchnąłem głośno. - Dzięki też za to wcześniej. - Powoli przeniosłem na nią wzrok, a ona nie poruszyła się nawet o milimetr. Tylko stała tam z naiwnym i głupim uśmiechem.
- Nie ma za co. Ja zawsze Ci pomogę Yuki. - Miałem wielką ochotę wykrzyczeć jej, jak wielkim łgarstwem są jej słowa. Mogła mi pomóc. Mogła podać truciznę temu skurwysynowi, albo chociaż pomóc mi się stąd wydostać. Jednak ona nic nie zrobiła. Była przyjaciółką, wsparciem? Po co mi ktoś tak zbyteczny? Teraz jednak nie mogę wygarnąć jej tego wszystkiego, chodź tak wiele słów ciśnie mi się na usta. Muszę to w sobie stłamsić i być dla niej miły, albo chociaż akceptować jej towarzystwo. Mam dług.
- Wiem, dziękuje. Wiele ryzykujesz, ale i tak postanowiłaś mnie nie wydać. Jestem wdzięczny. - Dawno nie wypowiedziałem tak wielu sztucznych słów. Ciężko mi jednak przy niej grać, bo czasami myślę, że ona ma jakąś ważniejszą role do odegrania. Nie tylko służki Pana i mojego wsparcia mentalnego, znaczy teraz już byłego.
- Nie mogłeś tego zaakceptować. - W końcu podeszła do mnie i usiadła obok na łóżku, po czym odsunęła wózeczek, na którym były resztki jedzenia.- Mi było ciężko patrzeć na twoje cierpienie. Naprawdę.- wzięła moją rękę i mocno ją ścisnęła.- Nie miałam jednak jak Ci pomóc, przepraszam. - Oparła swoją głowę na moim ramieniu i zaszlochała. Poczułem się skrępowany. Nie miałem pojęcia jak zachować się w takiej sytuacji, ponieważ pierwszy raz miałem z nią do czynienia.
- Już dobrze. To nie twoja winna. Jedynie jego, nikogo więcej. - Instynktownie pogłaskałem ją uspokajająco po głowię. Nie było mi jej żal, ani nie wybaczyłem jej, ale jakoś nie miałem ochoty widzieć jej łez.

- Wybaczysz mi? - Spojrzała na mnie z wielką czułością. Pokiwałem twierdząco głową, żeby w końcu dała mi spokój. Po tym geście uspokoiła się, otarła łzy spływające po policzkach i uśmiechnęła się do mnie. - Dziękuje. - Siedzieliśmy chwilę przytuleni do siebie, aż w końcu Misa wstała i zaczęła sprzątać.
- Co Ci powiedział Kengo? - Nie mogłem dłużej czekać z tym pytaniem. Ciekawość człowieka jest wielka, a moja szczególnie. Miałem jako taki obraz tej sytuacji przez słowa Kazumiego, ale jakoś nie do końca mu ufałem. Wróć, wcale mu nie ufałem, gdyż jak wspomniałem jest wrogiem. Należy go jednak trzymać tak blisko, jak tylko się da.
- Powiedział co by Cię spotkało, gdybym poinformowała o tym Pana. - Przełknęła głośno ślinę i spojrzała na mnie. Rozejrzała się wokoło jakby bała się, że ściany mają uszy i nachyliła się, żeby być bliżej mnie. - Zginąłbyś za spanie z Panem Kengo, za plecami Pana Shinjiego - wyszeptała zdenerwowanym głosem, a ja ze świstem wciągnąłem powietrze. Miała rację. Uratowała mi życie. Chcę, czy nie, muszę być dla niej miły i udawać przyjaźń.
- Uratowałaś mnie. Jestem twoim dłużnikiem Misa. - Posłałem jej udawany uśmiech, a ona zarumieniła się delikatnie.
- Przesadzasz. Po prostu nie chciałam, żeby spotkała Cię krzywda. Lubię Cię i mam nadzieję, że więcej nie będziesz się tak zachowywał. - Nagle ucięła swoją przemowę. Chodziło o odepchnięcie jej po mojej zmianie? To było konieczne i jak najbardziej słuszne. Teraz jednak pora przybrać kolejną maskę.
- Przepraszam. To mnie przerosło, poczułem się zdradzony, że nie możesz mi pomóc. Wiesz, że nic nie robisz, a ja cierpię. - Spojrzałem na nią z udawanym smutkiem. Najważniejsze to wzbudzić w innych ludziach współczucie. Dzięki temu naprawdę wiele da się osiągnąć. - Teraz jednak rozumiem. Nie jestem już zły i również przepraszam za swoje zachowanie. - Kiedy zobaczyłem w jej oczach łzy, pomyślałem jedno: Wygrałem. Ta runda należała do mnie.
- Czyli między nami dobrze? - Na jej pytanie pokiwałem tylko twierdząco głową. Potem Misa skończyła w końcu sprzątanie po obiedzie i wyszła z pokoju uśmiechając się jak nigdy. Teraz stwierdziłem, że jednak ta głupia dziewucha może okazać się bardziej użyteczna niż sądziłem. Wystarczy przecież jeden mój uśmieszek, a ona gotowa jest zrobić dla mnie wszystko. Przyjaźń? Jak by ją tutaj wykorzystać…

Przez kolejne parę godzin siedziałem całkiem sam, ale teraz już mi to nie przeszkadzało. Lubiłem samotność. Wtedy mogłem na spokojnie poukładać sobie wszystkie zebrane informacje. Pomyśleć, nad dalszą częścią mojego planu do uzyskania wolności. Poczytać, pospać. Wiele mi nie było potrzeba. Siedziałem, więc już drugą godzinę nad książką ,,Metro 2033’’ uważnie śledząc losy bohaterów i wykreowany świat, gdy nagle drzwi się otworzyły.

Momentalnie odłożyłem tomik na łóżko, po czym ukląkłem na podłodze i lekko się ukłoniłem. Pan zamruczał zadowolony i podszedł do mnie. Gestem ręki nakazał mi wstać, a gdy tylko to zrobiłem zachłannie wpił się w moje usta. Jednak Shinji całował lepiej niż Kengo, czy Colin. Bardziej delikatnie i mniej nachalnie.
- Witaj kotku - powiedział, gdy się ode mnie oderwał, po czym jednym ruchem rzucił mnie na łóżko.
Po godzinie obaj leżeliśmy obok siebie, dysząc ciężko i przytulając się. Nie dlatego, że coś do siebie czuliśmy, po prostu ludzie po zbliżeniu mają niezrozumiałą potrzebę przebywania blisko drugiej osoby. Dziwne nieprawdaż?
- Dzień dobry Panie. - Dopiero teraz dane mi było odpowiedzieć na wcześniejsze słowa, ponieważ przez całą poprzednią godzinę z moich ust wydobywały się tylko sztuczne dźwięki przyjemności.
- Jak dzień? Byłeś mocno zmęczony po tresurce? - po tych słowach jego prawa ręka wylądowała na moim pośladu i przysunęła moje ciało jeszcze bliżej niego. Zamruczałem jak kociak na tę czynność, co oczywiście wyszło mi idealnie, jak zawsze. Byłem coraz lepszy w wydobywaniu wystudiowanych dźwięków. Seks z Shinjim nie był bowiem częścią tresury. On przychodził się odprężyć i mimo, że nie było o tym słowa, wiedziałem, że Colin życzy sobie aby zachowywał się przy jego drugiej jaźni, jak przy kliencie. Chociaż zdaje mi się, że biedny Shinji w ogóle o tym wszystkim nie wiedział i nie zdawał sobie sprawy jak dobrym aktorem już się stałem.
- Nie Panie wszystko w porządku. Misa już mnie opatrzyła i na jutro będę w pełni sił. - Sam przysunąłem się jeszcze odrobinkę bliżej i położyłem głowę na jego ramieniu znajdując sobie wygodną pozycje do spania. Było wcześnie, ale dzisiejszy dzień wykończył mnie psychicznie, a od rana czeka mnie nie łatwa nauka u Colina. Wcześniej jednak pora poznać trochę moją ofiarę, którą dzisiaj dostrzegłem.

- Przydatna jest nie ma co. Lubisz ją prawda? - Nawiązuje do Misy? Nawet specjalnie nie musiałem się starać. Sam mi poda ją na tacy, wystarczy trochę się postarać.
- Wspiera mnie i pomaga. Ostatnio o coś się posprzeczaliśmy, ale dzisiaj w końcu wszystko się wyjaśniło Panie. - Grałem teraz grzecznego i uroczego niewolnika. Prawie samego siebie z początku tego przedstawienia, tylko bardziej śmiałego i chętnego.
- To dobrze. Zatrudniłem ją tutaj, bo miała wysokie kwalifikacje, a w tak młodym wieku to rzadkość. - To mnie zainteresowało. Ona ma dziewiętnaście lat. Jak w takim wieku można mieć jakiekolwiek wyższe kompetencje?
- Ale ona jest młoda! Teraz naprawdę przykułeś moją uwagę Panie. - Uśmiechnąłem się słodko licząc na nagrodę w postaci większej ilości informacji.
- Nic Ci nie mówiła? - Faktycznie. Misa nigdy nie wspominała o sobie. O swoich nawykach, nie wspominała nikogo ze swojej rodzinny. Tak naprawdę nie znałem jej. Może ona także była aktorem? Co gorsza może nawet bardziej utalentowanym niż ja? Nie zauważyłem tego. Wyjawiałem jej wszystko, bo zjawiała się gdy moje serce najmocniej krwawiło, a ja byłem bezradny. Ona zaś pozostała w cieniu. Dopiero teraz dostrzegłem tak oczywistą rzecz, że praktycznie nic o niej nie wiedziałem. Przez cały ten czasy, ani o milimetr nie zbliżyłem się do niej, ona zaś przejrzała mnie całego.
- Jakoś nie miała okazji - skłamałem gładko, po czym odgoniłem od siebie zmęczenie i całkowicie skupiłem się na słowach Pana. Teraz dowiem się jak mogę Cię wykorzystać, albo czy w ogóle powinienem to robić droga Miso.

- Misaki Fukuoka ma dziewiętnaście lat i pracowała już w trzech bogatych domostwach. Przede mną zatrudnił ją nie kto inny jak znany Ci Kazumi Kengo i to właśnie on mi ją polecił. Mówił, że idealnie nada się do opieki nad niewolnikami. Zawsze pełniła taką role. - Nie miałem pojęcia. Czyli to nie taka zwykła służka, tylko opiekunka niewolników. Wspiera ich i nie pozwala umrzeć. Zna Kengo? Dlatego nam pomogła? Czy może kryje się za tym więcej? Sam już nie wiem. Informacje, przypuszczenia i wspomnienia zlały się w jedno. To za dużo. Tego w ogóle się nie spodziewałem.
- Mhm ciekawe - odpowiedziałem udawanie sennym głosem. Potem zapadła cisza. Obaj mocno się w siebie wtuliliśmy i po chwili usłyszałem miarowe i ciche pochrapywanie mojego Pana. Kiedy upewniłem się, że Shinji na pewno się już dzisiaj nie obudzi wyplątałem się z jego stalowego uścisku. Następnie szybko włożyłem na siebie jakieś ubrania i powoli wyszedłem z pokoju. To było niebezpieczne, ale musiałem zobaczyć się z Misą i chociaż w małym stopniu móc sobie wszystko posegregować.

Co jednak najbardziej przerażające, gdy tylko chciałem odwrócić się w prawo, by zagłębić się w półmrok korytarza i przemknąć niezauważony do kuchni, ktoś delikatnie szarpnął mnie w tył za rękę. Mimo ogromnego strachu, udało mi się nie krzyknąć. Stłumiłem to sobie modląc się w duchu, żeby przy moim boku nie stał Pan. Powoli odwróciłem się w lewo, a tam ujrzałem Misę. Całe napięcie zeszło ze mnie i wziąłem uspokajający oddech.
- Nie strasz mnie tak nigdy więcej - szepnąłem jej na ucho, a ona tylko się uśmiechnęła.
- A ty nie powinieneś być w pokoju? - Skierowała swój wzrok na drzwi do mojej sypialni.
- Powinienem, ale mam do ciebie sprawę. - Musiałem zadać odpowiednie pytania. Ona też jest aktorką. Tylko jaką postać odgrywa? Czy pomoże mi? A może najpierw wypytać o jej relacje z Kengo i ostatecznie jego użyć do swej słodkiej zemsty? Muszę to dobrze rozplanować.


- Zrozumiałam. - Spojrzałem na nią dziwnie i nagle jej uśmiech wydał mi się przerażający. - Pomogę Ci. Wydostaniesz się stąd. Już niedługo - wyszeptała mi, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła. Mnie zaś przeszły ciarki po plecach i na chwilę zapomniałem jak się oddycha. Oparłem się o drzwi i zsunąłem w dół. Nie mam pojęcia co dokładnie się wydarzyło, ale przed chwilą Misaki zdjęła swoją maskę. 

























Rozdział za marzec.
Kolejny w kwietniu, a kiedy tego nie wiem, ale liczę, na więcej komentarzy, bo to naprawdę motywuje człowieka do pracy. 
Mam nadzieję, że tym razem dobrze zrobiłam dialogi, bo zawsze się nad tym zastanawiałam. Sugerowałam się zapisem na innych, dobrze napisanych bloga oraz książkach.
Jeśli znowu coś namieszałam, to będę wdzięczna za poprawę.
Betowała: Sunno Makani 
Do następnego!
Nana

37 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna się robić ciekawie •π•

    OdpowiedzUsuń
  3. jakiś czas temu chciałam narzekać, że robi się mainstreamowo, ale teraz znowu komplikujesz historię :3

    cudny rozdział! :D i oby tak dalej

    pozdrawiam i wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah w końcu się doczekałam ●︿● nie wiesz jak bardzo wciąga to co wyskrobjesz na kartce tymi cudownymi łapkami (*^_^*) Błędów nie widziałam, albo po prostu nie chciałam widzieć ( ̄∀ ̄) Więcej weny życzę ;) i czekam na kolejne rozdziały ^^ Ps.możesz mnie nie znać bo jestem nowa ale to ja m.in. nabijałam ci wyświetlenia przez dwa miesiące :3 i z góry przepraszam, że nie komentowałam (moja wina... moja wina... moja bardzo wielka wina... *bije się w pierś*)
    KOFFAM cię i te twoje cudowne łapki
    //Neko

    OdpowiedzUsuń
  5. a to niespodzianka z jednego bagna w drugie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo :3
    Nie no, co tu się dzieje :D ta historia jest świetna!
    Misa, hmmm to może być baaardzo ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest cudowne! Kocham to opowiadanie, codziennie wchodzę na tego bloga i sprawdzam czy nie ma rozdziałów ;3

    Śle weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział~~~~

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział, boję się co to będzie, gdy on ucieknie. Mam nadzieję, że Colin tak szybko go nie znajdzie. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow *-* cudny rozdział!!! Robi sie coraz ciekawiej. Chciałabym się wreszcie dowiedzieć skąd wzięło się alter-ego shinji'ego!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Beznadzieja.Zaczęłaś pisać nudno i w ogóle beznadziejnie.SKORO CHCIAŁAŚ BLOGA TO ZACZNIJ PISAĆ,ALE NIE ZNUDZIŁO SIE:) OGARNIJ się mała szmato i zadbaj o czytelnikow,a nie masz wszystko w dupie.Ile ty masz wvogoke lat ze takie rzeczy piszesz? Podajrze 13 gowniaro,a takie rzeczy wypisujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam gaworzysz?

      Usuń
    2. Nie wiedziałam, że można tyle błędów zrobić :O
      Dziecko, lepiej się ogarnij. O ile już nie jest za późno.

      Usuń
  11. Nie przejmuj się tym hejtem wyżej, poziom komentarza jest równoważny do intelektu tego kogoś kto go napisał. Czytając ten komentarz nie wiedziałam czy to hejt, czy jakiś żart, ale powiało chłodem. Tak więc olej to co ta kobieta wypisała wyżej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Brak kultury i mozdzek wielkosci ziarenka piasku.... Zal d.... Sciska i tyle dziecku sie nudzilo. Czekam z niecierpliwoscia na next. Życzę. Dużo. Weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy kolejny rozdział? Bo trzymać ludzi w niepewności po takim cliffhangerze to nie przystoi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie! powinien być nowy rozdział. czekam z niecierpliwością. *.*

      Usuń
  14. Wow... Rozdział to cud, miód i orzeszki. Misa, Misa... Dlaczego wydaje mi się, że ona ma jeszcze większą rolę, niż opiekunka niewolników? Tak jakby była jakoś potrzebna Yuki'emu...
    Nie powiem, uwielbiam takie zwroty akcji, kiedy postać stosunkowo nieistotna, nagle BAM, jest ważna.
    Kazumi także wydaje się dużo wiedzieć. Nie wiem, czy moje obserwacje są słuszne, ale mam wrażenie, jakby ta historia już nie dotyczyła Shinji'ego. Pojawiła się cudowna mgiełka tajemnicy, otaczająca Kazumi'ego, Misę, Colina i Yuki'ego. To jest właśnie to, co tygryski lubią najbardziej!
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i proszę, dodaj go szybciutko!
    Życzę weny i dobrego humoru na MHOCZNE klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, zapomniałam dodać:
      Komentarz u góry [mam nadzieję, że wszyscy wiecie o jaki mi chodzi] musiał zostawić ktoś z inteligencją równą co do wartości inteligencji komara.
      Masz super styl pisania, ciekawą historię i takie ładne graficzne obramowanie seksu, że aż się rumienię, co jest u mnie dość rzadkim zjawiskiem przy czytaniu o stosunku.
      Aż mnie w oczy poraziło, kiedy zobaczyłam tą, że tak się wyrażę, wypowiedź, bo komentarzem nie powinno się nazywać czegoś tak wulgarnego.
      Nie jestem mistrzynią ortografii, ani interpunkcji, ale pamiętam jeszcze z podstawówki, że po znaku kropce, przecinku i tak dalej, stawia się SPACJĘ. Najwyraźniej szanowny Anonim o tym zapomniał.
      Mogę dać sobie rękę uciąć, że "bodajże", pisze się przez "ż", nie przez "rz".
      Cóż, może to nie ja powinnam wytykać takie błędy, lecz nienawidzę, gdy ktoś nie szanuje czyjegoś nakładu pracy, ani poświęconego czasu a zwłaszcza, gdy sam nie dorasta tej osobie do pięt.
      Ja skończyłam, chociaż na końcu języka mam o wiele ostrzejsze słowa dla naszego pana Anonima, nie napiszę ich w tym komentarzu, gdyż nie mam najmniejszej ochoty zniżać się do takiego poziomu, jaki został nam przedstawiony nieco wyżej.
      Dziękuję, żegnam.

      "Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, ze na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem.

      W ty przypadku oddaje temu panu [S.Lemowi] w 100% rację.

      Usuń
    2. Ekhem, nie chcę być nachalna, jednak...
      PROSZĘPROSZĘPROSZĘPROSZĘPROSZĘPROSZĘ! Daj mi notkę, proszę!
      >siedzi w kącie i opłakuje swój nędzny żywot istoty ludzkiej<

      Usuń
  15. Czekam na next pozdrawiam weny zycze

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy będzie następny rozdział? Mam nadzieje ze w twoim życiu prywatnym nic się nie pokiepscilo i z tego powodu nie ma rozdziału. Weny i siły życzę i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zyjesz? Tęsknię za Twoimi rozdziałami :CCC

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdzie ten rozdział w kwietniu? ;< Już prawie lipiec a tu ni widu ni słychu. Już nas nie lubisz? :<

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy nowy rozdział? Tęsknię za nimi </3

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy dasz o sobie znać? Na prawdę czekamy już za długo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hejo, zrobiłam sobie małą przerwę od twojego bloga (z pół roku=2 udane sesje) i zaczęłam szybko nadrabiać zaległe rozdziały (szkoda że tylko trzy T_T ale wspaniałe trzy ^_^ ).
    Życzę weny, czasu i zdrowia <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej,
    zaskoczyłaś mnie tym, jak się okazało Misa jest opiekunką niewolników, ciekawe za tem czy nie spiskuje za plecami Yukkiego, chciałabym więcej tresury...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak możesz nam wszystkim do robić. Jak się coś zaczyna to się to kończy. I jeszcze w takim momencie. Nie obchodzi mnie czy coś się u Ciebie złego dzieje, mogłaś cokolwiek napisać, jakieś wyjaśnienia, a nie zostawiać opowiadanie w takim stanie, niedokończone. Mam tylko nadzieje, ze za niedługo pojawi się rozdział, bo naprawdę wciągnęło mnie to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dołączam sie do komentarza Anonimowego z 20 sierpnia, tyle, że rozumiem, jeśli autorka ma jakieś problemy i sprawy, to normalne, że najpierw trzeba je załatwić, a dopiero później prowadzić blog :p opowiadanie świetne, jedno z najlepszych yaoi zwłaszcza z tym wątkiem rozdwojenia jaźni, życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  27. Poziom -2 i nie wiesz co Cię czeka <3 - poziomm2.blogspot.com

    Ethan, zapalony freelancer, przeprowadza się z małej zabitej dechami wioski do miasta i tam rozpoczyna zupełnie nowe życie. Szybko okazuje się, że nie jest tak kolorowo jak to sobie wyobrażał. Niespodziewane zdarzenia i nowopoznani ludzie sprawią, że jego nudnawe ero-życie zmieni się na zawsze. Opowiadanie yaoicowo-hardcorowe z opisami, raczej dla osób +18
    Poziom -2 i nie wiesz co Cię czeka <3 - poziomm2.blogspot.com
    ***
    Wybacz spam, ale reklama dźwignią handlu :P Chętnie wymienię się linkami. Jeśli jesteś zainteresowana to daj znać.

    Pozdrawiam
    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy można się spodziewać następnego rozdziału? Autorko, błagam, zlituj się, bo ostatnio zauważyłam, że większość blogów gdzieś od początku 2015 po prostu się zawiesza, przez długie miesiące nie ma rozdziałów. Naprawdę to jakaś plaga. Ja dobrze rozumiem, że w życiu może się popsuć, nie ma się weny, ale masz swoich wiernych czytelników, którzy zasługują chociaż na krótką notkę z informacją, że wszystko jest z tobą ok i żyjesz.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nana, uwielbiam Cię!!! Jesteś najlepsza!^^ Weny życzę;3

    OdpowiedzUsuń
  30. Hej,
    żyjesz?, autorko ja tak z pytaniem o opowiadanie, no wciągnęło mnie, a teraz już od tak dawna nie ma rozdziału, jestem w stanie zdać sobie sprawę, że i istnieją ważniejsze rzeczy, ale chociaż jakaś informacja by się przydała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  31. Żyjesz jeszcze autorko? Dalej czekamy na rozdział i mam nadzieję, że wrócisz i się doczekamy..

    OdpowiedzUsuń
  32. em.... bedzie kontynuacja?
    Pochłonęłam to opowiadanie w jeden dzień i bardzo mi sie spodobało dlatego mam cicha nadzieje na ciag dalszy:)

    OdpowiedzUsuń