Znowu to samo uczucie. Ból, brud i nicość. Tylko tyle zostało z dawnego mnie. Z tego Yukiego, który myślał, że spędzi spokojne życie do osiemnastego roku życia, a potem stworzy własna rodzinę. Tego który chciał imprezować, bawić się i żyć. Nie mogę jednak powiedzieć, że chcę umrzeć. Ostatnio tak było, ale tym razem się boję. Może tak naprawdę byłem na to gotowy. W momencie kiedy odmówiłem i pokazałem, że nie chcę do końca dni być dziwką. A może już na samym początku, ale wciąż miałem nadzieję?
Nadzieja. To podobno ona umiera ostatnia. Jeśli tak jest to
właśnie teraz nadszedł mój koniec. Teraz, dokładnie w tej sekundzie, na tym
brudnym kocu, zawinięty i drżący z rozpaczy umieram. Nie ma już nic. Teraz
będzie dokładnie tak jak zapragnie. Udało mu się. Wcześniej kiedy mnie
straszył, tresował, a nawet zgwałcił nie. To był ten moment kiedy oznajmił mi
prawdę. Kiedy dowiedziałem się, że będę prostytutką. W tedy coś pękło. A teraz
zostało całkowicie rozbite.
-Księżniczka się obudziła?- Ten arogancki i władczy ton.
Pełen chamstwa, ta to Colin. Jakie miło spotkanie z rana.
-Dzień dobry, panie.- Jakimś cudem udaje mi się uklęknąć i
pochylić głowę. Czuję jak całe moje wnętrze pulsuje z bólu. Chciałbym czuć
gniew, obrzydzenie, chęć śmierci… Zamiast tego jest pustka. To bardziej
przerażające niż cokolwiek innego. Jakbym stał się żywą lalką.
-Jaki posłuszny piesek. Powiedz Yuki-chan ~ Kto nauczył cię
nagle tak ładnie szczekać?- Jego szczęśliwy i triumfalny ton głosu przyprawia
mnie o mdłości. Co zabawne jestem zły, nie dlatego, że ten psychol znowu mnie
zgwałcił. Jestem wściekły, bo wygrał. Bo zrobił ze mnie upokorzonego i
podwładnego mu kundla zaledwie w jedną noc. Zabawne, czyż nie?
-Ty panie.
-Czyli mój piesek będzie już grzeczny tak? I nie będzie
drażnił moich gości, tak?- On znowu do tego wraca? Nie żałuje. Przynajmniej nie
zostałem prostytutką bez walki. Chociaż, czy było warto? Sam zaczynam już gubić
wątek własnych słów i czynów.
-Będę ci posłuszny panie.- To koniec. Nie wierzę. Tyle walki
na próżno. Idiota. Totalny kretyn. Jestem tak żałosny. Prawdziwa rozpacz? Ta,
osiągnąłem dno…
-Dobrze, no widzisz w końcu jakieś postępy. Szkoda, że nie
było tak od początku.- Chwila usłyszałem współczucie? Od niego?!- Znaczy, wiesz
szkoda dla ciebie. Ja tam nie narzekałem.- Ten skurwysyn…
-Cieszę się, że dobrze się bawiłeś, panie.- Wiem, że zaraz
ostro za to oberwę, ale nie mogę się
powstrzymać. Nie czuję nic, a mimo tego on
nadal tak bardzo mnie…
Podchodzi do mnie z tym swoim wielkim uśmieszkiem, a ja mam
ochotę uderzyć go tak mocno, żeby na zawsze zapamiętał jak pies może mocno
ugryź. Mimo tego nadal klęczę, tym razem patrząc mu prosto w oczy. Marzę na ile
różnych sposobów mógłbym próbować go zabić. Jak wielka przyjemność by mi to
sprawiło.
-Nie patrz tak na mnie i tak nie dostaniesz więcej.- Jakby
się wił gdybym obdzierał go ze skóry? Albo łamał mu każdą najmniejszą kość, po
kolei? Nie wiedziałem, że potrafię tak nienawidzić, ale jednak. W końcu
jesteśmy tylko zwierzętami… Tym bardziej ja, skoro jestem zwykłym psem to mogę
ugryź co nie?
-Panie mam oczy, żeby patrzeć.- Mówię i uśmiecham się.
Nachyla się nade mną. Czuję jego zniewalający zapach i
wszystko mi się przypomina cała noc bólu. Upokorzenia i rozpaczy. Dopiero jakieś
pół godziny temu ten bydlak wyją z mojego wnętrza wibrator. Żadne prośby, żadne
wołania, nic nie pomogło. Zrozumiałem. Nie ma Nadzie. To coś żałosnego w co
usilnie pragniemy wierzyć. W opaczność która nam pomaga, ale tak naprawdę
jesteśmy sami. Zawsze…
-Masz rację Yuki, masz rację.- Wszystko co związane z tobą
mnie obrzydza. Czuję się słaby i bezsilny.- No to co wyjdziemy stąd, czy
zostajesz?- Przesłyszałem się? Myślałem, że przyszedł tutaj, żeby jeszcze
trochę mnie pomęczyć. Ewentualnie sprawdzić, czy żyję lub obwieścić, że to mój
nowy pokój, a tu co?! On chcę mnie wypuścić? To podstęp! Nie wierz mu! Tak
podpowiada mi rozum, ale ciało krzyczy o krople wody, o jedzenie, o miękkie
posłanie i cieplutkie łóżko.
-Przepraszam, ale chyba źle usłyszałem.- Wlepiam w niego
oczy. Sam nie wiem co sądzić. Co jest prawdą, a co tylko moim wyobrażenie?
Zaczynam tracić zmysły.
-Wychodzimy stąd.- Bierzesz koc z podłogi i szczelnie mnie
nim owijasz, następnie delikatnie mnie nim otulasz i bierzesz na ręce. Robi mi
się niedobrze. Mam ochotę zwymiotować prosto na ciebie. Chcę uciec, wyrwać się,
ale nie mogę. Jestem ponownie sparaliżowany. Powoli zaczynam mieć dość twojej
udawanej delikatności panie.
-Dlaczego? Dlaczego, panie?- Opuszczam wzrok zmieszany i
mimo wszystko wtulam się w jego ciepłe ramiona. On powoli niesie mnie na górę,
a następnie do mojej sypialni. Wchodzi i kładzie mnie na łóżko. Jest tak
miękko, że prawie zasypiam przy zetknięciu z posłaniem.
-Nie zasypiaj.- Nie odezwał się przez całą drogę. To Colin,
czy Shinji? Sam już nic nie wiem. Jak tak dalej pójdzie to naprawdę oszaleje.-
Musimy jeszcze cię porządnie wyszorować.- Ten lubieżny uśmiech. Nie to nadal
mój ukochany treser Colin.
Znowu mnie podnosi i przenosi do łazienki. Tam gotowa jest
już gorąca kąpiel. Odwija koc i pomaga mi wejść do wanny. Kiedy siada łzy same
się pojawiają. Boli. Bardzo. Jest źle, bardzo źle. Coś jest bardzo nie tak.
Widzę jak woda zmienia kolor na lekko różowy. Krwawię?!
-Cholera przesadziłem.- Klnie pod nosem Colin i zaczyna się
rozbierać. Nie mogę powstrzymać drżenia ciała. Nie chcę okazywać już więcej
słabości!- Nie bój się.- Parska roześmiany i usadawia się za mną.
Odsuwa mnie i chwyta gąbkę. Pokrywa ją płynem i zaczyna
szorować moje plecy. Powoli czyści całe moje ciało z brudu i krwi. Ale ten
prawdziwy brud nie znika i ja dobrze o tym wiem. Nie ważne jak mocno by mnie
nie mył on na zawsze pozostanie we mnie.
-Dlaczego?- W moim mózgu kłębi się tylko to pytanie. Moje
usta same się poruszają zanim zdążę je zahamować. Łzy spływają swobodnie po
policzkach. Nawet nie zauważyłem od kiedy to trwa. Wpatruje się tępo w płytki
przede mną.
-Zachorowałbyś, albo wdałoby się jakieś zakażenie. Muszę jak
najszybciej postawić cię na nogi i odbudować dobre kontakty z tamtą firmą. Do
tego mam już parę innych zamówień. Spodobałeś się wielu inwestorom na balu.- To
takie proste. Liczyłem na coś? Nie, czekałem na taką odpowiedź. Chociaż w głębi
duszy marzyłem, że da mi kilka dni odpoczynku i spokoju. Znowu ta naiwność.
-Rozumiem, dziękuje panie.- Nie wierzę, że wypowiadam te
słowa. W końcu to jego winna! Jego niczyja inna! Boże, dlaczego jestem głupcem.
Czerpać z życia, nie przejmować się? Kto wypowiadał takie słowa. Chociaż w
sumie w tedy byłem tylko ja i Shinji. Shinji… Dlaczego nie obwiniam jego?
Przecież to on chcę zrobić ze mnie dziwkę! A przynajmniej nie protestuje.
Chwila, czy to znowu nadzieja? Przecież dla niego też jestem tylko
niewolnikiem, sam tak powiedział… Właśnie, to jego słowa…
-Nie ma za co. Muszę przyznać, że ja też odrobinkę
przesadziłem.- Przeprosiny? On, Colin próbuje mnie przeprosić!? Dostaje omamów.
Tak zapewne to, to. W końcu to potwór. Dlaczego miałby być ludzki? Z mojego
powodu? Zero szans…- Takie marnotrawstwo.- Jest zły? No tak w końcu uszkodził swój
cenny produkt.
Ale to już nieistotne. Nic nie jest ważne. Teraz wszystko
jest mi obojętne.
Nie wiem kiedy zasnąłem. Zapewne już podczas kąpieli z
powodu ciepłej wody. Mimo tego bólu była tak przyjemna i relaksująca. Sen
sprawił, że zapomniałem. Odciąłem się od bólu, od jutra, od tego całego syfu.
Chociaż na parę godzin. Chociaż na tyle.
-Yuki wstań, Yuki.- Cichy szept Misy powoli mnie wybudza.
Otwieram oczy. Leżę w ciepłym łóżeczku, w czystej białej koszuli. Mam ochotę
pozostać tak wieczność. Popaść w stan otępienia. Tyle wystarczy…
-Co?- Nadal jestem w półśnie. Mimo tego widzę jej zmartwioną
twarz pochylająca się nade mną.
-Musisz się obudzić.- Przeczesuje moje włosy i pomaga mi
usiąść. Z każdym ruchem krzywię się coraz bardziej, ale jakoś mi się udaję.-
Jak się czujesz?- Stara się, ja to widzę, ale…
Nie wytrzymuje i wybucham histerycznym śmiechem, który echem
niesie się po całym pokoju.
-Wspaniale.- Prawie się krztuszę.- Wręcz bosko, a co?-
Uśmiecham się sztucznie i przecieram oczy. Pies powinien być zadowolony z tego,
że dostanie wodę i jedzenie co nie? Że ma prawo spać w łóżku, a nie na podłodze.
Więc, czemu ja mam narzekać?
-Nie jest dobrze.- Patrzy na mnie z przerażeniem.- Musisz wziąć
się w garść!
-A co ty możesz wiedzieć, co?- Nadal głupkowato się
uśmiecham, a w jej oczach widzę żar.- Jesteś tylko głupią dziwką, ale nie martw
się! Ja niedługo też nią zostanę!- Ponownie dławię się ze śmiechu, aż czuję na
policzku prawy sierpowy. Silna jest.
-Złamał cię. Yuki nie możesz! Nie możesz zostać jego marionetką!-
Uspokajam się. Wdech i wydech. Patrzę na nią pustym wzrokiem.
-Za późno.- Szepce i spuszczam wzrok. Ściskam pięści.- Już
jestem jego lalką…
Witam! Przepraszam, za długość, ale w tym rozdziale znów chciałam skupić się na emocjach Yukiego i przeżyciach. Fabułę posunę do przodu w następnych rozdziałach.
W tym miesiącu zasypię was rozdziałami, obiecuję!
Wena wróciła <3
Tyle ode mnie!
Do szybkiego zobaczyska :3
Acha jeszcze jedno, dziś bez bety.
Najpewniej zajęta jest, więc nie krzyczcie o błędy!
Nana
Rozdział... HAPPY :) Doczekać się nie mogłam :) :)
OdpowiedzUsuńOpis uczyć w takich opowiadań też jest ważny:) Fajnie ci to wyszło..
nie moge się doczekac kolejnego rozdziału :)
Uduszę. Zaduszę. Zamorduję. Colinie, jak kocham gwałty, brutalność i sama piszę opowiadanie o niewolnikach, tak błagam cię, nie skurwiaj gówniarza i sam go ruchaj! :D
OdpowiedzUsuńNano - pojawiło się parę błędów, ale dość mało jak na Ciebie ;) Rozdział świetny, depresyjny, wręcz błagający o wzięcie kilku żyletek. Diabelnie mi się podoba, chociaż coraz trudniej mi myśleć o tym, co będzie w następnych rozdziałach :o Mam nadzieję, że rzeczywiście zasypiesz nas notkami!!! To, co się dzieje z gnojkiem... To jest po prostu epickie! Chociaż wciąż liczę na happy end ,,Yuki i Shinji/Colin żyją razem długo i szczęśliwie" :/
Wenyyy!!!
acha, i się ogłoszę, BO TAK :P : nie-tylko-yaoi-czlowiek-zyje.blogspot.com
Jeeeeeeeej! Rozdzialik *-*
OdpowiedzUsuńŚwietnie widzieć nową notkę i to w dodatku jaką świetną!
I dobrze że Misa przywaliła Yukiemu, może ogarnie się i znów zacznie walczyć jak kiedyś :D
Pozdrowionka :)
No no no, jestem pod wrażeniem. Jedno z najlepszych opowiadań tego typu *w* z niecierpliwością oczekuję następnego rozdziału ^^
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, mam nadzieję że spełnisz obietnicę i sypniesz częściej rozdziałami. Podoba mi się opis uczuć. Czekam z utęsknieniem:3
OdpowiedzUsuń"W tym miesiącu zasypię was rozdziałami"
OdpowiedzUsuńAż się zaczęłam trząść ze szczęścia *-* Niesamowicie się cieszę, że z weną już jest wszystko w porządku ♡
Rozdział ciekawy, szkoda, że krótki :( Faktycznie widać, że nie betowany i trochę rażące błędy ale już się nie będę czepiać xD
To do następnego ~
Monia-chan
Opowiadanie świetne, po prostu uwielbiam, ale jednego nie mogę znieść...czy w Shinjim magicznie nie mogłoby coś pęknąć? No wiesz...Colin by zniknął, a on pokochał by Yukiego i traktował jak najcenniejszy na świecie skarb...może trochę przesadzam jednak troszke mi tego brakuje. Czekam na kolejny i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńNienawidzę smutnych zakończeń, wiesz? Jak na razie... chyba się na to zapowiada. Ehh... ;__;
OdpowiedzUsuńChciałabym, aby te gwałty na Yukim się już skończyły. Po prostu nie mogę czytać o tym, jak Shin... Colin tak go traktuje. Yuki tak strasznie przypomina mnie w momencie załamania, że płakać mi się chce trochę. Szczególnie, że ostatnio moje relacje z... ze wszystkimi, rodziną, przyjaciółmi nie są najlepsze i mam po prostu dość.
Koniec o mnie. Nanaaa~~ Chcę kolejny rozdział. Ruszaj dupencję i wcinaj czekoladę, podobno dodaje chęci na pisanie (już wiem, czemu ostatnio nie mam weny i same tróje zbieram na polskim :"D). Błędy jak są tak są, ale kogo to obchodzi. Chyba się powoli przyzwyczajam ;w;
Weny, i zjem cię, jak znowu nic nie dodasz,
Alice
Ale ja nie jestem smaczna ><
UsuńI będę jeść, w sumie nie wiedziałam, dzięki za info :3
To ja idę wpierdzielać czekoladę <3
Cudowneee *-* Świetnie opisujesz uczucia, emocje, sytuacje i dialogi. Świetnie. No, po prostu... czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ^^
Ojej, biedny Yuki! Jednak Colin go złamał. Ciekawe, czy jeszcze odzyska nadzieję i spróbuje znów walczyć, czy już podda się zupełnie.
OdpowiedzUsuń(Walcz Yuki, walcz! ^^ )
Czekam na następny rozdział, bo jest coraz ciekawiej.
Pozdrawiam! :)
Ale mnie to wkurza! Ten cholerny Colin i Shinji! Bydlaki! Biedny Yukiś!!! T-T
OdpowiedzUsuńTy zła kobieto! Mam nadzieję, że rozum mu wróci bo to jak się odezwał do Misy szczerze mnie zaskoczyło!
Ach i jeszcze coś, pierwszy raz założyłam bloga więc jak macie ochotę to zachęcam do odwiedzin.
http://opowiadania-yaoi-izzi.blogspot.com/
Świetne. Doskonałe pokazanie.. Nie mogę się doczekać kontynuacji :).
OdpowiedzUsuń~737
Jejku opłacało się tak długo czekać! <3
OdpowiedzUsuńBiedny Yuki ;-; I się złamał :#
A kiedy Shinji się odezwie?
A Misa będzie dalej dla niego dobra, czy będzie sztywna?
A Yuki nie da się! On jeszcze będzie protestował! Musi!! :#
Powodznia :*
Odnoszę wrażenie, że Colin jest za delikatny dla Yukiego. Zmiękło mu serce? Chociaż nie. Bardziej prawdopodobne, że zaczyna coś czuć do naszego blondynka. Shinjiemu się to nie spodoba i będzie wojna o Yukiego. Albo go sprzeda. Na złość swej drugiej jaźni. A może Colin to zrobi? Mniejsza. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały.
OdpowiedzUsuńHej. Kiedy moglibyśmy oczekiwać nowego rozdziału? :)
OdpowiedzUsuń,,W tym miesiącu zasypię was rozdziałami, obiecuję!
OdpowiedzUsuńWena wróciła''
Twoje słowa. A ja rozdziałów jakoś nie widzę.
A dziś mam wstawiać ><
UsuńBędzie spokojnie ~~
Ulga
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńopis uczuć świetnie opisany, Colin choć trochę się przejął stanem Yuukiego…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia