-Nie tak Yuki.- Spojrzała na mnie i szepnęła chicho. Znowu coś pochrzaniłem? Nie ma mowy, jest tego
za dużo, a ja jestem zbyt zdenerwowany i rozdrażniony, a do tego ten tępy ból
głowy. Czy ja naprawdę muszę się tego wszystkiego uczyć?
Rozumiem, że przy stole i ogólnie na takich imprezach goście
powinni potrafić się zachować, ale ja w sumie nie jestem tam jako gość.
Towarzysze tylko swojemu panu jako zwykła dziwka. Po co więc prostytutce takie
zasady skoro ja tam jestem tylko od dawania dupy jakimś obcym i bogatym
facetom. Chociaż może właśnie to odróżnia dziwką od niewolnika? Ale w sumie to
one mają łatwiej. Odbębnią swoje godziny i koniec, idą do domu i zapominają o
tym. A ja i inni mnie podobni jesteśmy wykorzystywani dwadzieścia cztery
godziny na dobę. Teraz to naprawdę zazdroszczę tym wszystkim ludziom w
burdelach .
-A ja w końcu. Przecież zrobiłem tak jak kazałaś.-
Odburknąłem. Do tego całego przyjęcia zostały niecałe dwa dni, a ja nadal nie
znam się na wszystkim co dotyczy dobrych manier przy stole z takimi
bogaczami. Coś jednak czuję, że jeśli
się tego nie wyuczę to mój właściciel jakoś szczególnie zachwycony nie będzie.
Muszę, więc znieść towarzystwo uroczej Misy i przezwyciężyć ten ból głowy. A no
i dodajmy jeszcze do tego moje ogromne zdenerwowanie tym, że to będzie moja
pierwsza praca i jeśli się nie spełnię w niej, to nie przeżyje, albo wyląduje u
jakiegoś oślizłego starucha. A na żadną z tych dwóch rzeczy jakoś nie mam
ochoty.
-A, więc tak powtórzę to jeszcze raz, ale tym razem się skup
Yuki.- Siedzieliśmy obaj w wielkiej jadalni w której zazwyczaj jadam razem ze
swoim panem. Naprzeciwko siebie i już od ponad godziny Misa skrupulatnie uczyła
mnie jak zachować się podczas jedzenia kiedy jada się z elitą. To wcale nie
było takie proste jak myślałem. Wcześniejsze lekcje jakoś poszły o wiele
sprawniej. Teraz jednak to była totalna masakra. Zapamiętanie tych wszystkich szczególików
i do tego ta pulsująca głowa. Może to dlatego nie potrafiłem niczego dobrze zapamiętać?
-Dobrze, postaram się.- Wymamrotałem i dokładnie się
przyglądałem co robi po kolei i wsłuchiwałem w jej głos. Następnie powtórzyłem
wszystko cztery razy nadal trochę się myląc. Jednak podczas piątej próby w
końcu idealnie mi wyszło i byłem już wolny.
Grzecznie i kulturalnie pożegnałem się z moją nauczycielką i
czym prędzej wróciłem do sypialni. Nie zwróciłem nawet uwagi, że przez
przypadek i może już z czystego przyzwyczajenia udałem się do pokoju pana. Lgnąłem
wykończony na łóżko i zasnąłem prawie natychmiast.
Śniło mi się morze. Co za idiotyzm śnić o czymś takim w
środku zimy. Było tak błękitne jak je zapamiętałem. Na plaży nie było nikogo
poza mną. Stałem tam całkiem sam nie mogąc się poruszyć, czy nawet mrugnąć.
Wgapiałem się po prostu w ten nieskończenie piękny i nieosiągalny błękit w
którym powoli zanurzało się słońce. W pewnym momencie ruszyłem naprzód, lecz
kiedy tylko postąpiłem krok naprzód może jakby cofnęło się o taką samą
odległość. I tak cały czas. Błędne koło. Od razu wyobraziłem sobie, że morze to
moja wolność. Czym bardziej jej i pragnę i myślę, że przystępuje krok ku niej
tym bardziej ona ode mnie ucieka i się mi wmyka. Cały czas. To nie ma końca.
-Yuki już wieczór. Yuki wstawaj. Oj Yuki.- Melodyjny i
przyjemny głos powoli sprawia, że uchylam jedno, a następnie drugie oko. Pan?
Ale przecież nie ma czasu, bo zajmuje się jakimś problemem w swojej firmę tak
jakoś od tygodnia. Dlaczego jest więc w mojej sypialni?- No nareszcie się
obudziłeś. Zrobisz mi trochę miejsca, bo wiesz też jestem dosyć zmęczony.
-Co, ale Panie to nie możesz iść do siebie.- Na te słowa
parsknął głośno. Co niby jest takie zabawne?
-Ale wiesz, że to mój pokój tak?- Zapytał uśmiechając się do
mnie promienie i kładąc ręce po obu stronach mojej głowy. A może byłeś tak
zmęczony i wynudzony tymi naukami, że nie zauważyłeś?
-Twoja sypialnia? To żart panie?- Powiedziałem i natychmiast
rozejrzałem się w koło. To faktycznie nie było moje miejsce! Nie wierzę, że
głowa bolała mnie na tyle, że sam wpakowałem się mu do łóżka. No dosłownie.
-Tego jeszcze nie było.- Zaśmiał się cicho i położył obok
mnie i zabierając mi trochę kołdry.- Niestety, a może i dla ciebie to lepiej,
nie mam ochoty na żadną zabawę z moim uroczym kotkiem, bo miałem dziś
przerażające spotkanie z moim prezesami. Dlatego właśnie idę spać, a ty rób co
chcesz.- Po tych słowa zamknął oczy, wtulił się w mój bok i zasnął jak dziecko.
Zarządzanie firmą i wybicie jej na rynek światowy to wcale
nie taka łatwa sprawa, co nie? Jednak miałem rację myśląc, że szefowie tak
łatwo nie mają. Ciągle muszą się wszystkim zajmować i przejmować. Trochę nawet
mi ich szkoda, prawie zero życia prywatnego.
No, ale w sumie ja też go nie mam. Właśnie, co ja chciałem
kiedyś robić po szkole? Jak się nie mylę to marzyłem o byciu nauczycielem.
Zawsze jakoś umiałem dogadywać się z młodszymi dzieciakami, a także dawałem
wielu kolegą korepetycję. Ciekawe, czy ktoś z nich za mną tęsknie. Szukali mnie
w ogóle? Ktoś przejął się tym, że zniknąłem z dnia na dzień?
Na pewno to zatuszowali. Mają pewnie ludzi którzy zajmują
się, żeby wszystko przycichło. W końcu na świecie znika dziennie tyle osób, że
to aż przeraża. Nigdy jednak się tym nie przejmowałem, myślałem sobie, że to
mnie nie dotyczy. Że mnie to nie spotka. Idiotyzm co nie? W końcu to może być
każdy, w każdym miejscu i o każdej porze.
Chociaż daliby mi się pożegnać. Z moją klasą, z marzeniami,
z normalnym życiem. Nie. Nie mogę tak myśleć inaczej tutaj oszaleje. Lepiej
zejdę na dół i jeszcze raz przypomnę sobie wszystkie zasady.
Wyślizgnąłem się, więc z objęć mojego właściciela i szybkim
krokiem powędrowałem do swojego pokoju. Wziąłem z łóżka pliki notatek i znowu
zacząłem je dokładnie przeglądać. Po kilku minutach spojrzałem znudzony na zegarek.
Dwudziesta druga. Noc jeszcze taka młoda, a ja już całkiem wyspany.
Co by tu porobić? Wszyscy śpią, a ja się nudzę. Uciec. Co za
głupi pomysł, dlaczego chociaż mignął mi w myślach, Płoty są wysokie, a brama zamknięta,
do tego całość chroniona przez czterech ochroniarzy. Nie mam najmniejszej
szansy. A skąd to wiem, ponieważ już raz chciałem spróbować, ale po zobaczeniu
tego wszystkiego jakoś wszystkie chęci ze mnie uleciały.
To może coś zjem. Chyba kuchnia jest dostępna, chociaż nigdy
nie sprawdzałem. W sumie jestem nieźle głodny, jadłem dziś tylko skromne
śniadanie i trochę obiadu podczas nauki. Dobra, pora coś zjeść. Ach tylko muszę
być cicho. W końcu nie chcę dostać ochrzanu od jakiegoś pracownika, albo co
najgorsze by mogło być od samego Pana. Zapewne nie byłby szczęśliwy dzięki
takiej pobudce.
-No dobra pora coś przyrządzić.- Stanąłem przed lodówką i
zacząłem wyjmować potrzebne składniki. Zrobię sobie jajecznice i do tego jakieś
kanapki, albo tosty. Jeszcze się zobaczy. O są jajka, mleko… Już wiem zrobię
naleśniki z serem. Dobry pomysł. Wyjąłem, więc co tylko potrzebne i zacząłem przygotowywać
ciasto. Następnie rozgrzałem patelnie do
odpowiedniej temperatury i wlałem pierwszą odmierzoną porcję. Uwielbiam ten
zapach. Naleśniki to jednak jest to co kocham najbardziej wśród potraw. Może
proste i mało wyszukane, ale jeśli potrafi się je zrobić są znakomite.
-Coś ładnie pachnie. Co gotujesz kotku?- W jednej chwili
wszystko posypało mi się z rąk, razem z patelnią która jakimś cudem oparzyła mi
rękę. Pisnąłem cicho, a w kącikach oczu wyczułem łzy.
-Panie co ty tutaj robisz?!- Wykrztusiłem i szybko wziąłem
rękę pod zimną wodę. Na szczęście oparzenie było małe, ale i tak bardzo piekło
i bolało. No pięknie, jeszcze tego mi było potrzeba do wrażeń. Jakby było ich
ostatnio za mało.
-Ty głupku.- Wymamrotał, kiedy ja opłukiwałem lekko
oparzenie. Następnie szybko wziął patelnie z podłogi i postawił na gaz, po czym
przewrócił ciasto. Naleśnik, patelnia ani podłoga nie ucierpiała. Tylko
oczywiście sam kucharz, ja to jednak mam dar i talent do pakowania się w
kłopoty. – Nie wiesz, że kucharz, kiedy coś gotuje nie powinno nic rozproszyć.-
Westchnął jakby załamany i wziął delikatnie moją dłoń.- Dobrze, że nic ci się
nie stało. – Powiedział cicho i puścił moją rękę.
-Przepraszam panie, ale wystraszyłeś mnie. Byłem pewny, że
wszyscy śpią.
-I dlatego postanowiłeś robić naleśniki przy tak miernym
świetle, całkiem sam w nocy?- Zapytał z niedowierzaniem. Nie rozumiem co w tym
takiego dziwnego. Chyba wolno mi chociaż kiedy chcę coś zjeść, a może już to
będę miał wyznaczane.
-Byłem po prostu głodny Panie.- Jesteś głodny, to idziesz i
jesz. Proste.
-To mogłeś obudzić Misę, albo jakąś inną służącą. Chociażby
nawet mnie.
-Ale ja nie chciałem ci przeszkadzać Panie. Byłeś taki
zmęczony.- To ja tutaj nie umiem już niby sam sobie czegoś zrobić? Przecież nie
jestem jakimś niedorozwiniętym dzieckiem.
-Może i tak, ale patrz jak to się skończyło. Wystarczy, że
spuszczę z ciebie wzrok i już…
-To nie moja wina Panie. To ty mnie przestraszyłeś.-
Podniosłem trochę ton i chyba znowu przegiąłem.- Znaczy, ja…- Widząc jego
spojrzenie opanowałem się trochę.- Przepraszam, nie o to mi chodziło. Po prostu
byłem głodny i chciałem coś sobie zrobić. A ty Panie, po prostu nagle się
pojawiłeś. Wybacz.- Powoli uniosłem wzrok.
-No już dobrze.- Potarmosił mi włosy i ponownie westchnął.-
Przecież nic się nie stało, a ja sam zgłodniałem, więc mogłeś mnie obudzić. W
końcu ten nieziemski zapach mnie tutaj przyzwał.- Zaśmiał się krótko, a
następnie usiadł na wysokim stołku obok mnie.- Dasz radę dalej pichcić kotku?
-Jasne, że tak. Zaraz przyrządzę ci najlepsze naleśniki pod
słońcem Panie.- Jak dobrze, że nie jest zły. Dobra czas zrobić jedzonko, bo
czuję już jak mój żołądek sam zaczyna siebie pochłaniać, a to nie jest dobra
oznaka.
-Czekam z niecierpliwością.- Przeciągnął się i usadowił
wygodnie wlepiając we mnie oczy.
Minęła kilka ładnych minut, zanim usmażyłem tak koło dziesięciu
naleśników i porozkładałem je na talerzach. Następnie przyrządziłem je w swoim
stylu i podałem dla siebie i Shinjiego.
-Smacznego.- Mam nadzieję, że będzie mu smakować. Do tej
pory gotowałem tylko dla siebie, więc to pierwszy raz jak je to ktoś obcy.
Cholera, kolejny pierwszy raz. Czy ten koleś ma takie zadanie. Zabrać mi
wszystkie pierwsze razy?
-Dobre.- Wziął kęs, potem kolejny.- Naprawdę dobre.-
Pogłaskał mnie po włosach i teraz obaj siedzieliśmy przy kuchennym, dosyć małym
stoliku i jedliśmy w całkowitej już ciszy. To było ciekawe doświadczenie.
Przez
chwilę mógłbym nawet rzec, że była to całkiem miła i normalna atmosfera. Wcale
nie jak między właścicielem, a niewolnikiem.
Chociaż to nie może trwać wiecznie. W końcu już jutro zostanę oficjalną
dziwką. Wtedy już nic nie będzie takie same. Tak właśnie czuję i to mnie boli.
Tak bardzo nie chcę zmian, bo mimo okrutności Colina te niektóre momenty z
Shinjim są wyjątkowe. Tylko nasze. Mimo tego co nas dzieli, czasami mam
wrażenie, że łączy nas tak wiele. Ale głupota, w końcu dla niego nic nie
znaczę. A on dla mnie? Jest tylko Panem prawda? Na pewno, to mój Pan, szanuję
go, boję się go i tak ma zostać. Póki nie dosięgnę mojego morza wolności.
To już ostatni taki luźny i dość krótki rozdział, a potem jedziemy z fabułą. Przepraszam za przytrzymanie ><
Ach jeszcze jedno nie ma tutaj bety, bo mój Damian był czymś chyba zajęty, albo to ja napisałam na ostatnią chwilę, także nie patrzcie na błędy, ja tak ładnie proszę.
Tymczasem do następnego i powodzenia jutro w szkole!
Nana :3
nikt żadnych błędów nie widzi ;) no może prawie, tylko trochę. ale nawet nie jest tak źle.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lexi
lexidee.blogspot.com / aleksandradee.deviantart.com
Oooo ciekawie :3 Ja już nie mogę się połapać kiedy jest Shinji a kiedy Colin ;-; W każdym razie dzisiaj Yuki był oszczędzony *^* Jestem ciekawa jak mu pójdzie jego praca :3 :3 :3 Powodzenia!
OdpowiedzUsuńKrótkie... ale ganialne :3 w liceum jesy strasznie, a dopiero zaczelamxD nie mogę sie doczekac co bedzie dalej...
OdpowiedzUsuńDuzo weny ;3
O jak fajnie, na umilenie rozpoczęcia roku nowy rozdział *-* W sumie nawet bardzo mi nie przeszkadza to, że nie było seksu... szczerość XDD Bardzo dobrze, że w przyszłych rozdziałach ma się rozwijać fabuła, będę miała o czym rozmyślać na lekcjach xDD Dzięki temu rozdziałowi rozpiera mnie jakaś dziwna aura szczęścia o.o SZIZ A ŁIZARD!!! XDD
OdpowiedzUsuńTak btw to przywitała mnie 2 klasa gimnazjum (*) Jak już umrę to możecie mi postawić tabliczkę z napisem "ta dziewczyna była yaoistką", będę Wam bardzo wdzięczna XDD
Moja kochana Nano, życzę Ci tony weny ^^
~Mika (nazwa zmieniona, ale to dalej ta sama ja, Monia-chan :3)
Ło jejciu jak słooodkoo *o*.
OdpowiedzUsuńBiedny Yuki, taka mała sierotka.
Nie wiem co dalej napisać bo jestem oszolomiona slodycza i delikatnością tej notki.
Łoooo boooskie *_*
OdpowiedzUsuńi te naleśniki.
Shinij moim ulubionym bohaterem
I jeszcze raz
ŁOOOOOOO
okej. przeczytałem. i mam niedosyt. chyba wezmę się za inne opowiadanie bo naprawdę przyjemnie się czyta.
OdpowiedzUsuńHej, a można liczyć na rozdział z punktu widzenia Shijiego/Colina? Chcę wiedzieć, co czuje na widok Yuukiego. Są jakieś szanse?
OdpowiedzUsuńTrochę mnie nie było, ale już nadrobiłam rozdziali ^^
OdpowiedzUsuńPodobał mi się. Lubię takie sielankowe klimaty. Nie mogły być już tak zawsze? Shinji był taki milusi, a Yuki tym razem przynajmniej nie był przez niego nękany. Taka przyjemna atmosfera ^^
Aż strach pomyśleć, co będzie dalej...
Pozdrawiam i życzę weny!
Bardzo podobał mi się ten rozdział oprócz tego że Yuki został "poszkodowany" :) bardzo mnie ciekawi ta pierwsza praca i wgl na jakiego kolesia trafi czy znowu ucieknie itp. Popierqm anonima wyżej. Jeden rozdział z perspektywy Pana mógłby być ciekawy. Ale to tylko propozycja nie rozkaz Droga Nano. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału i liczę, że dodasz go wkrótce.
OdpowiedzUsuńNeko-chan
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo podobała mi się ta notka. Szkoda, że Yuki stracił prawie cały swój charakterek i zrobił się taki potulny. No i popieram pomysł z notką z punktu widzenia Pana, chwilę już zastanawiam się nad tym co on myśli będąc delikatnym lub okrutnym dla tego uroczego kotka, jak już wspomniałam, szkoda, że ta kicia ma pazurki tylko w swoich myślach :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńuczy się pilnie aby nie zawieść swojego pana i to pichcenie boskie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia