Otwieram oczy i tępo wpatruję się w biały sufit. Czas nie istnieje, zapominam gdzie się znajduję. Dziś wszystko się skończy. Teraz już na zawsze. Nie czułem tego wtedy, podczas wigilijnego balu i spotkania z Paulem.
Wszystko, co mi znane odejdzie już na zawsze. Przestanę być
Yukim, zwykłym chłopakiem, który pomimo straty rodziców w wypadku starał sobie
jakoś radzić. Który wierzył, że pewnego dnia skończy dobre studia, zacznie
pracę, znajdzie dziewczynę, założy nową rodzinę. Koniec z marzeniami,
oczekiwaniami i rozpaczami. Staję się od tej chwili prostytutką, która będzie
dawała dupy każdemu jeśli tak rozkaże mój Pan. Przeżyję, a kiedy wreszcie stanę
się wolny zrobię to, co jako jedyne trzyma mnie jeszcze przy życiu.
Postanowiłem. Kończę z tą swoją głupią dumą i udawaniem
hardego chłopaka. Pora przejrzeć na oczy i uśmiechnąć się do mojej brutalnej
rzeczywistości.
Z tymi wszystkimi przemyśleniami i wielkim głupkowatym uśmiechem wstałem i poszedłem do
łazienki. Wziąłem szybki prysznic i dokładnie umyłem całe ciało. Następnie
owinąłem się ręcznikiem i cicho pomrukując jeden ze swoich ulubionych utworów
wyszedłem.
Otworzyłem białą i znienawidzoną przeze mnie szafę. Wyjąłem
z niej czerwoną, prześwitującą bluzkę, a do tego dołożyłem jeszcze czarne
obcisłe spodnie i po raz pierwszy od kiedy tutaj jestem wyjąłem z niej także
stringi. W końcu muszę się do tego przyzwyczaić, co nie? Ubrałem się w to, a
następnie wesołym krokiem wyszedłem z pokoju. Dopiero wtedy zorientowałem się jak
bardzo głodny jestem, skierowałem więc swoje kroki wprost do jadalni.
Od razu, gdy wszedłem wyczułem jak w całym pomieszczeniu
unosi się zapach świetnie przygotowanego jedzenia. O ile się nie mylę to z
kuchni włoskiej. Sam jestem zaskoczony, że już po samym aromacie potrafię
rozpoznać, że dane danie pochodzi akurat z Włoch. To chyba, przez te wszystkie
potrawy przygotowywane przez Misę. W sumie nie ważne co, teraz pochłonąłbym
wszystko.
Usiadłem wygodnie na stale zajmowanym miejscu i zacząłem
nakładać sobie poszczególne rzeczy z różnych ustawionych wokół mnie półmisków.
Spojrzałem na środkowe miejsce, które zazwyczaj zajmuje mój Pan. Pewnie jak
przyjdzie się zdziwi. Zawsze jem u siebie śniadanie, albo on musi mnie na nie
wołać. Ale teraz kiedy kończę już ze swoją bezmyślną depresją zacznę sam się
stawiać. Nie mogę przecież sprawiał mojemu właścicielowi aż tyle problemów.
- Dzień dobry Panie. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się
jeszcze bardziej promienie niż wcześniej. Shinji na to zatrzymał się w drzwiach
i przetarł oczy, następnie także posłał mi powitalny gest i zajął miejsce po
mojej prawej stronie.
- Witaj kotku. - Ziewnął i przeciągnął się. Pewnie znowu
pracował do późna. Już rozumiem czemu gabinet jest połączony z jego sypialnią.
- Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie. Zdenerwowany przez tą całą imprezę?
- Zaczął powoli nakładać sobie przeróżne potrawy i powoli jeść, co jakiś czas
wpatrując się we mnie z zaciekawieniem.
- Tak Panie, jestem trochę zdenerwowany. - Odpowiedziałem
zgodnie z prawdą. - Ale nie chcę stwarzać ci niepotrzebnych zmartwień, więc sam
dzisiaj zszedłem na śniadanie. Nie jestem dzieckiem. - Na te słowa roześmiał
się cicho, po czym zawiesił na mnie wzrok na dłuższą chwilę.
Ja natomiast wziąłem się za jedzenie. Muszę mieć dzisiaj
dużo siły i zajeść cały ten niepotrzebny stres. Będzie mi tylko przeszkadzał w
spełnieniu oczekiwań Shinjiego.
- Jakiś ty dzisiaj posłuszny i wesoły. Do tego jeszcze ten
odważny strój. Misa go wybrała? Muszę ją pochwalić. - On także zaczął się
pożywiać, nadal jednak co chwilę na mnie
spoglądał. Naprawdę wybrałem sobie dobre ciuchy. Jednak mam jako, taki gust.
- Nie Panie, sam dziś wybierałem swoje ubranie. Cieszę się,
że tak ci się podobam. - Na to uniósł jedną brew w geście zaciekawienia jak i
zapewne lekkiego zdziwienia. Co mam się mu dziwić? Sam siebie nie poznaję.
Teraz jednak nie żałuję. Jeśli założę różowe okulary i zaakceptuje w stu
procentach ten niesprawiedliwy świat to przetrwam bez problemu. Tak właśnie
postępuje od dziś.
- Czyli w końcu się dokonało, co? Jest lepiej? - Ma na myśli
zaakceptowanie wszystkiego i to, że już przestanę walczyć ze swoim
przeznaczeniem? Oczywiście, że jest lepiej i łatwiej. Nie jestem już tym samym
głupcem. Może mnie wymienić, albo odsprzedać, zrobić cokolwiek. Żadnych walk i
przeciwstawiania się.
- Tak Panie, żałuję, że już wcześniej tego nie zrobiłem. -
Przez chwilę mam ochotę uderzyć się w twarz, ta moja głupia chętna do buntów
strona. Patrzę jej prosto w oczy i podsyłam wspomnienia wszystkich tortur i
upokorzeń, które otrzymałem w zamian za swoją głupią dumę. Moje drugie ja
zamyka się na zawsze. Przestaje walczyć, a ja zamykam je na zawsze w klatce.
- Cieszę się, że w końcu udało mi się ciebie złamać. Nieźle
wytrzymałeś, ale każdy i tak kończy w ten sam sposób, nie ważne ile wytrzyma. -
Uśmiechnął się, a ja już po samym tonie jego głosu wiedziałem, że mam do
czynienia z Colinem. Ten dupek zawsze wkraczał i sprawiał mi ból oraz
cierpienie. Za każdym razem, kiedy cały charakter Pana się zmieniał, to był on.
Teraz to jest takie oczywiste. Przecież nikt nie ma aż takich zmian
osobościowych!
- Wygrałeś, gratuluję. - Wytarłem usta chusteczką i wstałem.
- Będę się zbierał, chcę trochę pobyć sam przed chwilą sądu. - Odszedłem od
stołu i skierowałem się w stronę wyjścia.
- Ale to nazwałeś, to tak jakbyś szedł na ścięcie, a
przecież będziesz się tylko z kimś pierzył. Co to za różnica, czy to ja, Shinji
czy jakiś inny facet? Nie martw się nie wybrałem ci jakiego zboczonego, starego
dziada, więc wyluzuj trochę młody. - Zaśmiał się z pogardą. Ja nawet się już
nie odwracając czym prędzej opuściłem to pomieszczenie i udałem się do swojego
pokoju.
Jak za czymś tęsknie z wcześniej spędzonych tutaj chwil, to
chyba tylko za tym, że dawniej nie wiedziałem o drugiej jaźni mojego Pana. Ten
chory pojeb mimo wszystko jest nie do wytrzymania. Chociaż nie słodzi mi bez
powodu, co też na pewien sposób mnie cieszy.
Nie wybrał mi jakiegoś starszego ,,miłego pana" co? W
sumie gdzieś głęboko w sobie odetchnąłem z ulgą, myślałem, że po tym, co
urządziłem wtedy na balu naprawdę odpłaci mi się piękne za nadobne. Skoro
jednak tego nie zrobił, to mogę tylko dziękować szczęściu, że Shinji jest w pewien sposób pobłażliwy. Gdyby zależało to
tylko i wyłącznie od tego sadysty zapewne nie miałbym luksusu kochać się dzisiaj
z jakimś młodym przystojniakiem, a robiłbym loda jakiemuś obleśnemu typowi.
Tak jak mówiłem mojemu właścicielowi tak i uczyniłem. Od
razu po powrocie do swojego pokoju, położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy.
Nie chciałem spać. Po prostu potrzebowałem wyłączyć swój przegrzany od
informacji i przemyśleń mózg i po prostu poleżeć w spokoju.
Oczywiście w tym domu nie ma czegoś takiego jak prywatność i
swoboda także już po jakiś piętnastu minutach do drzwi mojej samotni ktoś
zapukał. Niechętnie podniosłem się do siadu i mruknąłem pozwolenie na wejście.
Osoba ta chwilę się wahała, więc od razu wykluczyłem najście
mojego Pana. Do tego pewnie i tak ma mnóstwo roboty w załatwieniu wszystkich
formalności dotyczące pojawienia się nas na tym całym balu. Skoro, więc nie mój Pan, to jest to…
- Misa długo jeszcze będziesz tam tak sterczeć, wejdź. -
Drzwi po chwili się otworzyły, a ona szybko się przez nie wślizgnęła. W ręce
trzymała stertę ubrań i jeszcze pudła. Zapewne znajdowały się w nich buty. Jak
na takie chucherko to jestem w szoku, że miała siłę by to wszystko przytachać
samiutka na górę.
Bo nie chciałam ci przeszkadzać, ale Pan mnie przysłał, żeby
pomogła ci wybrać twój strój na dzisiejszą imprezę. - Powiedziała i wolnym
krokiem podeszła do łóżka, a następnie wszystko na nim położyła.
- Nie wiem po, co to znowu. Przecież sam mógł to zrobić, co
za koleś. - Poczochrałem się po już zbyt długich włosach i westchnąłem. Nie
miałem ochoty na zabawę w przebieranki razem z nią. Jakoś niespecjalnie
zależało mi już na niej i jej udawanej przyjaźni. Co ona mogła zrobić, albo w
jaki sposób mi pomóc? No właśnie, jest niczym.
- Taka wola Pana, Yuki. Nic na to nie poradzimy.
- Ano nie poradzimy. - Powtórzyłem i sztucznie się
uśmiechnąłem. - Dobra to od którego z tych męskich wdzianek mam zacząć? -
Parsknąłem i zacząłem wolno przeglądać leżące obok mnie rzeczy.
- Może zacznij od tego niebieskiego i do tego te czarne
buty? - Wszystko było zapakowane w jednakowe czarne pokrowce i różniły je tylko
cienkie paski. Wziąłem, więc ten z niebieskim paseczkiem na boku i do tego
czarny karton i powędrowałem do łazienki.
Tam zostałem ogromnie zaskoczony, ale w pozytywny sposób.
Garnitury i do tego wyglądają na drogie. Szyte na miarę? Skąd on miał moje
wymiary? Chyba nie chcę tego wiedzieć. Zdecydowanie lepiej nie wiedzieć.
Kiedy w końcu się w niego wcisnąłem, zawiązałem jakoś krawat
i ubrałem eleganckie buty nieśmiało wynurzyłem się i przespacerowałem do
wielkiego lustra, które wmontowane było w szafę. Przyznać muszę, że wyglądałem
naprawdę bardzo dobrze. O wiele lepiej niż w jakimś dziwnym i skąpym wdzianku,
w które myślałem, że będę musiał się wbić. Przecież idę tam w wiadomym celu.
Chociaż sam już nie wiem, czy na takie wydarzenia swoich niewolników ubiera się
normalnie, czy w jakiś inny sposób.
- Pasuję ci. Naprawdę ładnie leży. - Podeszła do mnie i
obróciła przodem do siebie. - Chociaż krawatu to ty porządnie zawiązać nie
potrafisz, co nie? - Rozwiązała mi go, a następnie zrobiła to tak, jak być od
początku powinno.
- Niestety taka prawda. Miałem na sobie garnitur tylko parę
razy w życiu. Jakoś nie było okazji. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie
chcę być z nią w jakiś negatywnych lub wrogich stosunkach, ale także nie życzę
sobie, żebyśmy zbytnio się ze sobą przyjaźnili. Wtedy byłem naiwny i głupi.
Wierzyłem, że mimo znajdowania się w takiej pozycji wszystko będzie dobrze, a
słońce nadal będzie tak szczęśliwie świecić. Jakie żałosne. Nawet próbowałem
się jak taki pojeb zabić. Kiedy przypominam sobie swoje reakcje śmieje się w
duchu. Wystarczyło to zaakceptować, sprawić że duma zniknęła i od razu wszystko
jest w porządku.
Cholera znowu zabolało mnie serce. Czy moje drugie ja długo
będzie jeszcze próbować nawet takiej walki? Niech się w końcu przymknie.
- No to ten? - Obróciłem się wokół własnej osi dwa razy. -
Powinien być dobry, co nie?
- Wiesz jeszcze nie widziałam, cię w innych. To może teraz
ten granatowy, co? - Już myślałem, że da mi spokój, ale jednak nie ma tak
lekko.
Kiedy w końcu przymierzyłem już wszelkie możliwe kombinacje
butów, garniturów i krawatów i tak zdecydowaliśmy się na ten pierwszy, do tego
czarne Oksfordzie buty i granatowy krawat. Wyglądałem elegancko i naprawdę
byłem dosyć przystojny w tym wdzianku.
Zszedłem na dół, na korytarz przed główne drzwi równo pięć
minut po godzinie osiemnastej, a mój właściciel już na mnie czekał. Tak jak
podczas balu wigilijnego, miał na sobie czarny, lecz tym razem nie smoking, ale
garnitur z dopasowanym krawatem.
- Wyglądasz świetnie, zresztą jak zawsze. - Skomentował mój
wygląd, po czym podał mi ramię, a ja delikatnie się na nim wsparłem.
- Dziękuje Panie, ty również wyglądasz bardzo dobrze. -
Odparłem zgodnie z prawdą, a wtedy oboje wyszliśmy na dwór. Owiał mnie zimny,
styczniowy wiatr. Śnieg był wszędzie wokoło i nadawał całemu miejscu magiczny
wygląd. Zeszliśmy schodami w dół, a biały puch tak przyjaźnie chrupał pod
naszymi stopami. Było naprawdę zimno, dlatego wtuliłem się bardziej w
Shinjiego.
Chwilę później znajdowaliśmy się już obok siebie w ciepłej
limuzynie, a obraz za oknami zaczął się zmieniać. To już końcówka stycznia? Naprawdę
ten czas tak szybko biegnie, że prawie nie zauważyłem. Dopiero, co była jesień,
potem ukochane przeze mnie święta, a teraz już mamy po nowym roku. Nawet go nie
obchodziłem. Trochę za dużo się działo, żebym zerknął w kalendarz.
- O czym myślisz? - Zapytał mnie i nakierował mój podbródek
tak, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- O niczym takim Panie. Po prostu zdziwiło mnie jak szybko
ulatuje mi teraz czas.
- Naprawdę? - Zaśmiał się ciepło, a ja ponownie skierowałem
wzrok na okno, a raczej na to, co za nim. - Denerwujesz się? - Ponownie na
niego spojrzałem i uśmiechnąłem się.
- Nie, Panie. - Po tych słowach auto stanęło. Czas na nowe
życie.
Jestem!
Po pierwsze: Wielkie podziękowania dla Damiana, on mi to poprawił przez Skype rozumiecie? ;-; Boże jaką ja mam kochaną bete, no najlepsza na świecie <3 <3
Po drugie: Smucę się taką małą ilością komentarzy. Może to dlatego, że jakiś czas nie dotrzymywałam słowa? Albo, że nie podoba wam się to co pisze? Sama już nie wiem...
Po trzecie: Czy mój blog się zmienił? Jak myślicie? Ja osobiście uważam, że tak i to bardzo. Kiedy teraz czytam początkowe rozdziały to jestem zażenowana ich poziomem poprawności oraz samą treścią. Teraz jednak wydaje mi się, że jest o niebo lepiej. A wy co sądzicie? Piszcie jestem gotowana na każdą ocenę!
Po czwarte: Pamiętajcie, że każdy nawet skromny komentarz to dla mnie wielka motywacja, a wtedy szybciej pisze! Liczę, więc że zostaniecie ze mną i zaczniecie komentować jeszcze więcej.
Tyle ode mnie, do następnego ^^
Nana
Nie chcę się wypowiadać za innych, ale mi tam się podoba, co piszesz... jest to zdecydowanie jedno z moich najulubieńszych opowiadań :) (nawet pomimo miliarda błędów, których dość łatwo się dopatrzyć i zazwyczaj mnie odrzucają w opowiadaniach)
OdpowiedzUsuńyy... nie zauważyłam jakiejś drastycznej zmiany, ale zazwyczaj, jak się coś tworzy, to z biegiem czasu i doświadczenia jest progres. Co tylko zauważyłam, że od pewnego czasu (przynajmniej jak dla mnie) piszesz bardziej "po polsku".
Motywować nie umiem, dlatego komentarze piszę, kiedy mam coś więcej do powiedzenia, niż "ale super!", ale życzę wszystkiego dobrego, weny, czasu i cierpliwości :) Mi się podoba i cierpliwie czekam na dalsze rozdziały
(ej no, nie chcę drugi post pod rząd dodawać pierwszego komentarza, ja - ta niekomentująca, to wygląda dziwnie i podejrzanie :p )
Pozdrawiam cieplutko :)
Lexi
lexidee.blogspot.com / aleksandradee.deviantart.com
Ja tam nie zauważam błędów co pewnie świadczy o historii że jest fajna, tylko bardzo krótko było ot co...:-)
OdpowiedzUsuńStrasznie ciekawi mnie co będzie dalej. Robi się bardzo ciekawie. Mam nadzieje, ze nie trzeba będzie długo czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCo do ilości komentarzy to wszyscy chyba jakiś strajk ogłosili bo wszyscy mają ten sam problem.
Weny! ❤
nonamefanfiction.blogspot.com
~Amethis
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNocusz, właśnie kuję do testu z historii, więc nie mam czasu, a rozdział przeczytałam ,,jak najszybciej", ale jestem zafascynowana.
OdpowiedzUsuńBrakiem komentarzy się nie przejmuj, bo na pewno masz mnóstwo czytelników. Pewnie początek września i ten stres... :/
Rozdział świetny. Niby działo się mało... ale genialnie opisałaś przemianę Yukiego. Mistrzostwo! :D
WENY! :D
W końcu rozdział ^^ Jejku tak się ciesze ♡
OdpowiedzUsuńCo do opo to ja i moja przyjaciółka mamy pewne przypuszczenia co będzie na końcu, ale to tylko pomysł Alpha ;> Jeśli chcesz wiedzieć chętnie podzielimy się naszą teorią, ale póki co WENY! :*
Ja lubię to opowiadanie. Tylko jakbyś mogła dodawać częściej rozdziały byłabym szczęśliwa. Teraz jestem zadowolona. :)
OdpowiedzUsuń=^.^=
*0*
OdpowiedzUsuńJak zwykle notka wyszła wspaniałe...jestem tylko ciekawa co Yuki schrzani.
Weny weny i jeszcze raz weny!!
Kaiko
Jejku! :3 Yukiś będzie miał to spotkanie, ale osobiście uważam, że jego łagodna strona powróci w momencie pieprzenia się z innym :x W każdym razie Nana idzie ci coraz lepiej, poważnie! :3 Z niecierpliwością czekam na następny rozdział a na razie, życzę weny!
OdpowiedzUsuńAiko
Ja jakoś nie umiem się pogodzić z tym, że pogodził się byciem męską dziwką. Fakt faktem- twoje opowiadanie na pewno idzie w kierunek, którego sama nie znam. Jeszcze na coś takiego nie wpadłam. Druga osobowość Shinjego i takie szybkie poddanie się Yukiego woli Colina... Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybciej. Natłok nauki sprawia, że opowiadanie chce się pisać szybciej. Tak piszę z doświadczenia. Gdy wakacje są przeważnie nikomu się nie chce. Teraz z pewnością wszyscy będą jeszcze bardziej wyczekiwac rozdziału.
OdpowiedzUsuńPoprawność jest o niebo lepsza. Zdarzają się drobne błędy gramatyczne, ale, w przeciwieństwie do pierwszych wpisów, tutaj nie czynią tekstu nie jasnym. Widzę małą zmianę w stylu. Nie jestem w stanie sprecyzować co to za zmiana, ale w porównaniu do początków jest dużo lepiej. Nie mogę się już doczekać następnych rozdziałów, choć pewnie nie prędko się pojawią. Życzę dużo weny ;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiszesz po prostu świetnie! *0* Czytam od początku, ale dopiero teraz zdecydowałam się na komentarz. Widzę ile wkładasz w to pracy więc myślę, że to będą podziękowania za te 35 boskich rozdziałów i liczę że też za te które się pojawią :D Życzę dużo weny oraz szczęścia. <3
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam ~xoxo~
Do zobaczenia w następnym rozdziale! ^^
Już nie mogę się doczekać co będzie dalej *^* Teraz faktycznie przypędziłaś z fabułą, i jest super! Oby tak dalej ^^
OdpowiedzUsuńHmm... cóż by tu napisać...
Co do zmiany w twoim stylu pisania, jakaś na pewno jest. Poprawiła się ta gramatyka i ogólna spójność tekstu. Nie pamiętam dokładnie jakie były początki, bo czytałam je bardzo ale to bardzo dawno, ale kojarzę, że niektóre momenty były niezrozumiałe. Czasami po prostu nie wiedziałam co się dzieje. Teraz tego nie ma, wszystko jest ładnie opisane. Zdarzają się małe błędy, ale nie są jakieś bardzo rażące i na pewno nie dezorientują tak jak kiedyś.
To chyba wszystko co chciałam ci przekazać c:
Pozdrawiam i życzę weny!
~Mika (dawniej Monia-chan ^^)
Super rozdział, jak zawsze :D Pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział <3
Do początków tego opowiadania wracam całkiem często i nawet ostatnio myślałam sobie, że różnica między tym co było kiedyś, a jest teraz jest kolosalna. Wciąż są błędy i jakieś niezręczne sformułowania, ale generalnie jest dużo lepiej. Nie ma już żenujących zdrobnień, dialogi są naturalniejsze, opisy uczuć i sytuacji bardziej zrównoważone. Moim zdaniem poprawił się też charakter Yukiego, nie zachowuje się już aż tak bardzo jak niedorozwinięte dziecko, nabrał nieco kolorów i osobowości.
OdpowiedzUsuńPomysł z rozdwojeniem jaźni Shinjiego także jest fajny, dość nietypowy i intrygujący. Osobiście kibicuję Colinowi i mam nadzieję, że się nawróci, i to z nim Yuki będzie miał happy end (bo liczę na happy end, ale w sumie jakikolwiek end też będzie dobry, biorąc pod uwagę, że autorki opowiadań pan x niewolnik mają okropną tendencję porzucania swej twórczości). Ale jeśli Shinji zacznie się leczyć, albo dostanie jakiejś traumy, pod wpływem której Colinowi się zniknie to też nie pogardzę.
Mam nadzieję, że zaraz na dobre historia się rozkręci. Jakaś fabuła, drama, większa akcja i będzie naprawdę super. Bo do tej pory trochę idzie to jak fala - raz już, już jest całkiem dobrze, już jest Yuki grzeczny, a zaraz znów pan coś odwala, Yuki się buntuje i z powrotem jest źle.
Poza tym coś mi się widzi, że niedługo wejdziesz do kanonu tego typu opowiadań ^^
Piszesz świetnie! Kocham to opowiadanie <3 płakałam nawet pare razy. Potrafisz opisac wszystkie emocje w wspanialy sposób. Nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńSupciooooo <3 Cud, miód i malina. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału *.*
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy ta zmiana w sposobie myślenia Yukiego mnie cieszy, czy wręcz przeciwnie. Chyba mam nadzieję, że jeszcze jego duma powróci i w ogóle, że postawi się. A najlepiej, żeby uciekł i był już wolny xD Dobra, nie zapędzajmy się.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to będzie, kiedy pozna swojego "klienta". Ciekawe jaki on będzie. Przynajmniej tyle dobrze, że to nie jakiś staruszek.
No pewnie, że Twój blog się zmienił. Rozwijasz się, to i się zmienił, według mnie na lepsze :)
Pozdrawiam i życzę weny! :)
Kij z błędami. Kogo one na serio obchodzą? Codziennie wchodzę i czekam na rozdział. Nie męcz.za długo i wstaw coś. :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem opowiadanie idzie w coraz lepszym kierunku. Yuki w końcu zaczął żyć rzeczywistością, a nie marzeniami. Może nie godzić się na takie życie, ale wewnątrz siebie - tak będzie mu łatwiej i żyć i udawać, że jest dobrze. Wiem, że takie postępowanie może być tragiczne w skutkach, ale chyba lepiej cierpieć przez inne poglądy niż własną głupotę prawda? Sporo jest osób, które nienawidzą swojej pracy, a jednak rano wstają by do niej pójść. Chłopak zaczyna dorastać nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie, co mi się bardzo podoba :D Styl na pewno masz lepszy niż kiedyś, gdyż każdy kto coś tworzy rozwija się i każdy następny produkt jest lepszy od poprzedniego. Trochę wzięło mnie filozofowanie, to pewnie przez tą porę - nie ważne xD Ogólnie podsumowując kocham to opowiadanie i nie wybaczę ci w dwóch kwestiach : jeśli obniżysz sobie poprzeczkę po tym jak ją podniosłaś, ale bardziej niewybaczalne było by porzucenie bloga. Dlatego tony, góry i doliny weny, więcej wiary w siebie, ale także i w na . To, że nie zawsze się odzywamy nie oznacza, że nas nie ma :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, więc pośpiesz się kobieto! :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
//Mika
Opowiadanie boskie jak zawsze nic tylko czytać !! :) Weny :) //Deidei
OdpowiedzUsuńBoże dostałam rozdział na urodziny kocham cię Nana :*
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba rozdział, Shinji jest zaskoczony zachowaniem Yukiego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia