piątek, 2 października 2015

Smak rozpaczy


-No dobra, więc chodźmy kotku.- Wysiadłem pierwszy jako, że siedziałem przy drzwiach. Następnie z limuzyny wyszedł mój Pan i przytulił mnie mocno do siebie. Wiatr trochę ustał i teraz płatki śniegu tylko spokojnie wirowały wokół gromady ludzi, którzy wchodzili do ogromnego hotelu.

Ogromny i przytłaczający luksusowy budynek stał przed nami i rzucał cień na wszystko, co znajdowało się w pobliżu. Na niebie pojawiły się już coraz większe i jaśniejsze gwiazdki, a niepełny księżyc nieśmiało wychylił się zza jednej z chmur.
Idąc razem z prądem ludzi i trzymając się blisko właściciela zdawałem sobie sprawę, że po przekroczeniu drzwi tego pałacu nie będzie już odwrotu. Mimo to z uśmiechem na ustach minęliśmy drzwi, które przytrzymał dla nas przyjazny kamerdyner ubrany w szary smoking z białymi rękawiczkami. To prawie jak w tych wszystkich filmach. Na tę myśl zaśmiałem się cicho. Praktycznie całe moje życie było takim jednym horrorem, a to przecież też gatunek kinematografii.

W środku było ciepło, wręcz duszno. Podaliśmy, więc swoje płaszcze zaraz po przekroczeniu progu hotelu jakiemuś innemu służącemu, a on dał mojemu Panu numerek wieszaka. Shinji schował go do kieszeni spodni, po czym ponownie wziął mnie pod rękę i ruszyliśmy jak się okazało do głównej sali balowej. Oprócz nas na miejscu było już ponad czterdziestu paru gości, a większość z nich to byli mężczyźni w podeszłym wieku, chociaż było też paru młodzieńców w wieku Pana oraz kilka kobiet. Większość z obecnych na miejscu ludzi miała ze sobą chłopca, albo dziewczynkę w moim wieku, którzy tak jak ja stali tuż koło swoich właścicieli.

Wtedy właśnie zrozumiałem, niewolnicy to nie tylko seksualne zabawki i źródło dawania przyjemności swoim Panom. Czasami służą im do towarzystwa lub po prostu, żeby pochwalić się nimi jako wspaniałą i do tego drogą własnością. To taka demonstracja własnego mienia. Trochę prymitywnie jak dla mnie, ale może wśród tych wyższych sfer to normalne.
-Może zjedziemy na dół i napijemy się czegoś?- W momencie wypowiedzenia tych słów posłusznie przytaknąłem Shinjiemu i razem zeszliśmy po schodach.
Muszę bowiem wspomnieć, że sala była umieszczona nieco poniżej parteru, dlatego żeby do niej wejść trzeba było zejść po pięknie ozdobionych i wykonanych schodach ze złotymi poręczami.
Kiedy w końcu podeszliśmy do bufetu i Pan podał mi kieliszek wina od razu wziąłem łyka. Przyjemne ciepło rozgrzało mi gardło i sprawiło miłe uczucie otumanienia. Polizałem usta i przymknąłem oczy. Doskonały rocznik jak mniemam. Na winach się nie znam, ale sądząc po  tym wszystkim nie tylko jedzenie, ale także alkohol musiał mieć dostateczny poziom.

-Smakuje ci?- Odstawił zarówno swój, jak i mój kieliszek na tackę przechodzącego akurat obok nas kelnera, a następnie ruszył w stronę małej grupki.
Większość gości w pomieszczeniu zgromadziło się w małych kręgach i każdy z nich żarliwie o czymś dyskutował. Ten do którego zmierzaliśmy składał się z dwóch starszych facetów, którzy byli w okolicach pięćdziesiątki, a każdy z nich trzymał przy swoim boku młodego może piętnastoletniego chłopca. Obaj patrzyli teraz jak zahipnotyzowani w swoje buty i wcale się nie odzywali. Szczerze, to patrząc na ich obrzydliwych posiadaczy współczułem im i to bardzo. Byli młodsi ode mnie, a do tego tak źle trafili. No cóż, ja też lekko nie miałem z Colinem, ale jest chociaż przystojny.
Trzecią osobą w gronie był młody mężczyzna z blond krótkimi włosami, prostym nosem, pełnymi, czerwonymi ustami oraz bystrymi i czekoladowymi oczami.
Tak jak mężczyźni i mój Pan ubrany był w czarny garnitur z dopasowanym krawatem. On jedyny nie miał nikogo przy sobie i w duchu trochę mnie tym zaskoczył. Może był normalnym bogaczem? Znaczy takim, którego nie jarało posiadanie drugiego człowieka na własność i pieprzenie go, kiedy ten udaję jak mu dobrze, a w myślach zabija swojego ukochanego Pana na wiele, wiele wymyślonych sposobów. Chociaż, czy to ważne? Skoro nie przeszkadzam mu obecność innych zwierzaczków wszędzie wokół to taki ,,normalny'' też pewnie nie jest.
Ostatnim w całej grupce była wysoka i hojnie obdarzona przez naturę blondynka w obcisłej, wściekle czerwonej sukience, która delikatnie trzymała za rękę młodziutką, na oko osiemnastoletnią dziewczynę o czarnych jak noc włosach, która także wgapiała się w podłogę.

-Witaj Shinji.- Przywitała go piskliwym głosem kobieta i pocałowała w policzek.- Ile to już się nie widzieliśmy?-Jej głos był straszny, że aż uszy więdły. Miałem naprawdę wielką ochotę zakleić jej czymś twarz.
-Cześć Anastasio. To chyba będzie z pół roku.- odpowiedział z uśmiechem mój Pan i mocniej przytulił mnie do siebie. Ja zarumieniłem się lekko na ten gest, ale także słodko uśmiechnąłem.
-A, to jak mniemam jest twój nowy słodziak, tak?- Na te słowa trzech mężczyzn, którzy dotąd jakoś szczególnie nie zwróciło na mnie uwagę, teraz uważnie świdrowali  wzrokiem zarówno mojego Pana, jak i mnie samego.
-Tak to jest Yuki.- Wysunął mnie odrobinę przed siebie, lecz nadal mocno trzymał.- Mój nowy pupilek.
-Jejku, aż bym go sama schrupała, gdybym leciała na chłopców.- Zaśmiała się, a najmłodszy z mężczyzn z grona uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.- I jak chłopczyku podoba ci się na przyjęciu?- Szczerze? Już nie lubiłem tej kobiety. Co za fałszywa  uprzejmość. Colin przy niej wygląda w kwestii manipulacji i kłamstw jak anioł  ogromną aureolą.
-Jest tu naprawdę elegancko, ale czuję się trochę nieswojo, chociaż nie jest źle.- Promienie uśmiechnąłem się do całego towarzystwa i przesunąłem tak, że stałem po prawej stronie Shinjiego.
-Rozumiem, ale nie bój się, nikt tutaj nie gryzie. No możesz się tu tylko zanudzić na śmierć, przez takich staruchów jak oni.- Zaśmiała się dosyć głośno i wskazała na dwójkę pięćdziesięciolatków.

Oni tylko prychnęli i znowu zaczęli o czymś rozmawiać. Sprawy biznesowe, prowadzenie firmy i inne takie, właściwie zgodnie z założeniami Anastasi nudne dla mnie rzeczy.
Ona natomiast i Shinji po wymienieniu na ucho jeszcze paru krótkich zdań także dołączyli do rozmowy, a ja stanąłem sobie z boczku tak jak reszta niewolników w całej sali. Mimo to nie zapatrywałem się w wypastowaną podłogę, ale obserwowałem przestrzeń wokół mnie. Niesamowity wystrój. Wszystkie te zdobienia i masa innych drobiazgów. Kiedy dokładnie się temu wszystkiemu przyjrzałem, zacząłem wodzić wzrokiem po ludziach.

Faktycznie paru z nich rozpoznałem jakiś występach w telewizji, albo z okładek gazet, ale większość to były dla mnie całkowite anonimy. Mimo to widać było, że swobodnie czują się w takim miejscu i to najbardziej odróżniało ich od nas, zwierzaczków. Większość z nas stała po prostu z opuszczonymi głowami, tylko nieliczni stali normalnie i uśmiechali się do swoich Panów. Pewnie tak jak ja już zaakceptowali swój marny los i nie pozostało im nic innego jak tępe udawanie takich uczuć. Może nisko zeszliśmy, ale przynajmniej nie musieliśmy już bezsensownie walczyć.

-Co się stało kotku?- Miękki głos mojego Pana rozbrzmiał tuż koło mojego ucha tak niespodziewanie, że prawie podskoczyłem.
-Nic takiego, po prostu trochę się zamyśliłem Panie.- odparłem z uśmiechem.
-Rozumiem, pewnie trochę się nudzisz, co nie? Spokojnie niedługo kończymy, a ty spełnisz swoje zadanie.- powiedział cicho i znowu włączył się do dyskusji z pozostałą czwórką.

Czyli chwila mojej pierwszej pracy jest już bliska. Pamiętam jak dziś, że zawsze pragnąłem zostać dekoratorem wnętrz albo ogrodnikiem. Lubiłem tego typu rzeczy i miałem nadzieję się w tym wykształcić, a potem otworzyć jakiś własny, mały biznes. Mieć dziewczynę, potem ożenić się z nią. Założyć rodzinę. Nie wszystko jednak układa nam się tak jak chcemy, ale nie myślałem, że mi życie położy tak ogromną kłodę pod nogi. Teraz jednak to już nie istotne. Marzenia i przeszłość zniknęły. Koniec z takimi rozważaniami.

-Co skarbie chcesz już się zabawić?- Tym razem to nie był głos mojego Pana. Obróciłem się szybko w stronę blondyna i starałem się by moje słowa brzmiały w miarę spokojnie.
-Nie rozumiem proszę pana.- Pogłaskał mnie delikatnie po policzku. Jakoś nie przeszkadzał mi jego dotyk, ale bałem się jak zareaguje Shinji!
-Możesz być ze mną szczery.- Nachylił się jeszcze bliżej.- Przecież to w końcu...- Nie zdążył dokończy, ponieważ w tej chwili znalazłem się w silnym uścisku mojego Pana, który poczochrał moje włosy. Zapewne przez swój zwyczajny kaprys.
-Novah nie dobieraj się tak publicznie do mojego chłopca.- Cmoknął rozbawiony na co cała grupka wyszczerzyła do nas zęby.- Za niedługo przecież będzie cały twój.- mruknął tylko tak, żeby nasza trójka to usłyszała, a ja w tym momencie spojrzałem lekko przerażony na młodego mężczyznę.

W sumie był przystojny i jak na razie wydawał się najbardziej wyluzowany z całego towarzystwa. Przecież już zdecydowałem, chociaż wiedząc jeszcze, że nie jest taki straszny ogromny ciężar spadł mi z ramion. Chociaż kto ich tam wie, Paulo też mi się taki wydawał, a potem prawie mnie zakatował. Nie mogę jednak wybrzydzać. Patrzeć z pozytywnej strony! Pozytywnej, nie ma negatywów.

-Rozumiem.- Zaśmiał się Novah i obaj wrócili do rozmowy. Nie trwała ona już długo, ponieważ po jakiś dwudziestu minutach  od grona odłączyli się dwa starsi panowie, a zaraz potem Anstasia przytuliła się zbyt blisko mojego Pana oraz pocałowała się z nim delikatnie. Odwróciłem głowę w bok. Po chwili pocałowała też blondyna i razem ze swoją niewolnicą odeszła.
-Teraz możemy przejść do interesów, prawda?- zapytał Shinji i biorąc mnie pod rękę ruszył w stronę wyjścia z sali, a za nami jak cień podążył blondyn.
-Z wielką przyjemnością.- odpowiedział tamten przeciągając subtelnie ostatnie słowo i mrucząc cicho.

-Mam nadzieję, że wszystko pójdzie tym razem bez problemów, prawda?- Spojrzał na mnie, ale się nie zatrzymał. Przeanalizowałem całą sytuację, po czym tylko przytaknąłem głową. Nie zawiodę. Nie mogę, nie mam prawa, ani szans. Wystarczy przecież go zadowolić. Będzie jak za każdym razem z Shinjim. Po prostu zamknę oczy i jakoś to zniosę, no nie?- Tutaj się rozstajemy.- Dopiero teraz zorientowałem się, że jesteśmy na trzecim piętrze i stoimy przed drzwiami do pokoju pięćdziesiąt dwa. Zarumieniłem się cały, ukradkiem spoglądając na  mężczyznę, który tylko przyjaźnie się do mnie uśmiechnął.
-Po wszystkim wrócę na sale i porozmawiamy trochę, okej?- Mój Pan w tym momencie zabrał rękę i posyłając mi oczko zniknął za zakrętem.

Staliśmy w ciszy. Spuściłem głowę w dół. Nie miałem pojęcia, co teraz mam zrobić, a tym bardziej, jak się w jego towarzystwie zachowywać. Sekundy uciekały jedna za drugą, a płatki śniegu nadal wolno i niezmordowanie wirowały za oknami.
-Może wejdziemy do środka?- Wyjął z kieszeni spodni klucz, po czym otworzył mi drzwi i wpuścił pierwszego. Wziąłem głęboki oddech i przeszedłem przez próg luksusowego pokoju. Novah zapalił światło, a mnie zatkało. Ogromne, dwuosobowe łóżko z baldachimem nakryte kaszmirowa kołdrą. Po obu jego stronach drewniane stoliczki nocne z białymi lampkami. Na lewo wejście do drugiego pomieszczenia, zapewne znajdowała się tam łazienka. Podłoga drewniana, a cały pokój zachowany był w brązowo-czerwonych, jasnych i przyjemnych barwach.- Ładnie, co nie? Nienawidzę wystrojów nowoczesnych, wydają mi się zbyt chłodne. Na szczęście w tym hotelu są tylko takie sypialnie i apartamenty.- Obróciłem się w jego stronę. Drzwi zamknęły się dopiero teraz. Powoli i nieśmiało uniosłem głowę, wpatrując się w tą czekoladową głębię. W tej chwili zauważyłem jak na mnie patrzy.

Pożądanie, tylko tak mogę określić uczucie, które wydobywało się z jego postawy, a tym bardziej spojrzenia. Nasze oczy zetknęły się, a ja momentalnie zrobiłem się cały czerwony.
-Tak proszę pana, jest piękny.- Jąkałem się troszkę, ale mam nadzieję, że tego nie zauważył. Było mi ciężko oddychać, a pomiędzy nami było niebezpieczne napięcie.

-Przepiękny.- szepnął zmysłowo, a ja już wiedziałem, że nie chodzi mu o pomieszczenie, w którym się znajdujemy, ale o coś innego. Zagryzłem delikatnie dolną wargę, a w następnej chwili jego usta już zajęły moje. Zabrakło mi tlenu i przez chwilę oddychałem szybko przez nos. Zacząłem nieśmiało oddawać jego intensywne pocałunki, a wtedy on przycisnął mnie mocniej do siebie. Chwilę później byliśmy już na łóżku, a blondyn pochylał się nade mną rozwiązując mi krawat i zdejmując marynarkę. Jęknąłem przeciągle kiedy pozbawił mnie górnej warstwy ubrań i sprawnym językiem zaczął wodzić po moim nagim torsie.
Moje donośne odgłosy przypomniały błaganie o więcej. Zapomniałem o tym, że robię to z obcym facetem. Zapomniałem o tym, że właśnie jestem wykorzystywany. Zapomniałem nawet o tym, że to nie jest mój Pan.
Wszystko przestało mieć znaczenie, kiedy on zdjął ze mnie spodnie razem z bokserkami i mocno zassał się na mojej męskości.
Kiedy znowu całował mnie tak, że aż za nim nie nadążałem.
Kiedy włożył we mnie pierwszy palec, a ja tylko wygiąłem plecy w łuk i przysunąłem się jeszcze bliżej.
Dodał kolejny, a językiem znowu zaczął maltretować moje sutki. Chwilę później usłyszałem, jak w końcu zdejmuje swoją koszulę. Nie miał już na sobie reszty górnej garderoby, ponieważ pozbył się jej we wstępnej zabawie.

Zamknąłem oczy i rozpoznałem dźwięk rozpinanego zamka. W następnej sekundzie otworzyłem oczy, a z ich kącików pociekły łzy. Scałował je z moich policzków, odczekał i zaczął się poruszać. Oplątałem ramionami jego szyję i przysunąłem go bliżej siebie złączając nasze usta w jedność. W przód i w tył, w przód i w tył...
Nie wiem ile czasu minęło kiedy wreszcie stęknął cicho i doszedł głęboko w moim wnętrzu. Złożył delikatnego całusa na moim czole i powoli wysunął się ze mnie.
Potem wstał i udał się do łazienki.

Długo leżałem i wpatrywałem się w sufit. Potem z moich oczu wydostały się tak niechciane, słone krople. Płynęły po moich policzkach swobodnie, a klatka piersiowa bolała tak bardzo, jak nigdy wcześniej.
To się stało. Nie należę już tylko do niego. Już nie. Stając się niewolnikiem straciłem wolność, dumę i godność. Odebrano mi wszystkie marzenia i moją własną przyszłość oraz możliwość stworzenia rodziny, której od tak dawna nie posiadałem. Teraz jedna jest o wiele, wiele gorzej. Niewolnik bowiem jest tylko własnością jednej osoby, dziwka zaś daje każdemu. Ja jestem i jednym i drugim. Spadłem najniżej. Nawet psy patrzą na mnie z góry.
Po tych przemyśleniach zakryłem twarz poduszką i zaszlochałem jak jeszcze nigdy w życiu.





































Betował Damian :3
Komentujcie i nie zapominajcie o mnie!
Do następnego!
Nana ^^

18 komentarzy:

  1. Wow! wow.. wow.. wow.. tylko tyle mogę na razie napisać.. Cudownie.. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. *0*
    ~Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wowowowowowoww :3
    Uwielbiam Twoje opowiadanie. Zawsze pomagasz mi zrelaksować się nowymi rozdziałami. Kocham Cię po prostuuu :3
    Novah wydaje się być ciekawy, zdecydowanie dużo ciekawszy od Shinjiego. Pół rozdziału miałam nadzieję na to, że umieścisz scenę z Anastazją i jej niewolnicą. Sztuczność sztucznością, ale jakoś kobita zyskała moją sympatię :D
    Trochę ponarzekać i tak muszę. W rozdziale jest sporo błędów, a o długości wpisu mówić nie będę :v Za to fabularnie jest bosko <3
    Jak chcesz, to mogę Ci dać namiary do lasek, które robią boskie szablony. Ewentualnie możesz podać mi swój e-mail albo gg, to sama mogę coś zrobić :)
    Życzę Ci naprawdę mnóstwo weny!
    Sarabeth M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie bym się w coś takiego zaopatrzyła, ale wtedy wolałabym wszystko sobie ustalić.
      Byłabym wdzięczna gdybyś coś takiego dla mnie zrobiła i pomogła mi to ustawić, bo dla mnie komputery to magia ><
      Masz mój gg: 55666007
      Napisz jak znajdziesz czas ^^

      Usuń
  3. Ja tam nie komentuję bo po prostu mi smuto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam komentuję, bo po prostu mi wesoło :v Kózek może przytulić Krówkę? <3

      Usuń
  4. Oh pierwsza praca Yukiego! :3 Mam być szczera to trochę na nią czekałam X Ale Novah nie był taki zły :3


    I dlaczego miałam wrażenie, że jego "pierwszy raz" /wiesz o co chodzi/ bedzie z jakimś starym gościem? ;-;

    Powodzenia Nana! I weny ;) X ~Aiko

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak! Doczekałam się! I jest genialnie jak zawsze. A nawet jeszcze lepiej, bo fabuła poszła do przodu.
    Zaciekawiła mnie ta... Anastasia. Tak jej było na imię? Faktycznie odstrasza tą swoją sztucznością ale jednak ma w sobie coś co jest w jakiś sposób ciekawe. Fajnie by było jakby pojawiła się jeszcze w dalszych rozdziałach.
    Tak wracając do głównej części fabuły, ten Novah bardzo mi się spodobał. Bardziej niż ta Anastasia. Genialny po prostu *^*
    Yukiemu strasznie współczuję, powiedziałabym, że rozumiem co on czuje, ale chyba jednak nie rozumiem, w końcu nie wiem jak to jest być niewolnikiem. A teraz jeszcze dziwką. Na pewno jest mu ciężko.
    W ogóle to strasznie szybko wstawiłaś następny rozdział, jestem z ciebie dumna XDDD Trzymaj tak dalej!

    Życzę Ci weny :*
    ~Monia-chan (zostaję jednak przy tej nazwie, bo ostatnio pojawiła się tu moja imienniczka i jakbym zmieniła jednak nazwę na Mika to by nas mylono xD)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMGGGGG! kocham kocham kocham ♡♡♡♥♥♥ więcej rozdziałów PROSZE♥! WENY!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, ale od jakiegoś czasu rozdziały wydają się być takie krótkie... No nic, jeśli chodzi o Anastazie, to trochę mnie zaciekawiła, bądz co bądz to coś innego, nowego. Ale niezbyt ciekawi mnie jej historia, to i tak wydłuży fabułę, A jak na tasiemiec twoje opowiadanie trzyma na prawdę dobry poziom i nie chciałabym byś je zepsuła wątkiem pobocznym. Naturalnie, jakiś tam se może być, ale powinien nie zajmować większej fabuły. To co myślę o komentarzach wyżej. Teraz o reszcie. Jak już mówiłam, rozdział spk, twoje opowiadanie na prawdę się rozwija i co raz bardziej jestem ciekawa co dalej, a więc mi nie pomagasz, bo ja ciągle chce rozdziałów, a ty ich skąpisz.Także weny i chęci. Coś jednak czuję, że Yuki nie będzie miał miłych klientów jak ten pierwszy... A co by było gdyby jakiś spróbował go odkupić od Shinjiego... Na przykład ten pierwszy klient i być może byłby dla niego bardziej dobry niż Colin. Choć to trochę by przypominało opowiadanie Stracony, a tego chcieć chyba nie chcesz. Jestem fanką zarówno tego jak i tamtego opowiadania. To co jest fajne w twoim to to, że nie wiem (ostatnio) czego mam się po tobie spodziewać. Sorry za ewentualne błędy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda mi go, strasznie. Mam nadzieję, że któryś z tych gości co go jeszcze przelecą go pokocha i odkupi go od tego Colina czy jak mu tam, i będzie żył długo i szczęśliwie. A Colin niech potem żałuje, że go tak bardzo skrzywdził. (ale się rozpisałam)
    Pozdrawiam
    Dużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lejdi-chan lepiej ujęła co sama napisałam. Niech go odkupi i potem sobie uświadomi drań co stracił.

      Usuń
  9. Uwielbiam Twoje opowiadanie. Ah nie rozumiem o co chodzi z Anastazją, mnie taka tandetna lala nie użekła, ale to tylko moje zdanie. Rozdział jest cudowny chodź trochę krótki i przez to mi smutno... no i przez Yukiego mi smutno, bo on byl tak blisko z panem, a ten tak łatwo pozwala innym go... okropieństwo, no ale życie bywa okrutne. Trzymam kciuki za Yukiego i mam nadzieję że Colin i Shinji zrozumieją swój błąd i zobaczą, jaki skarb mają tuż przy sobie a czasami nawet pod sobą! Życzę Ci mnustwo weny, żebyś pisała coraz więcej, częściej i lepiej! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zwykle rozdział świetny choć krótki i dosyć... nie czytelny. Ale nie w dosłownym sensie tego słowa. Chodzi mi o to jaki zabieg jest tu zastosowany. Nie wiem czy specjalnie to zrobiłaś by pokazać jak czuje to Yuki, ale jak dla mnie wszystko wydarzyło się strasznie szybko. Nie ma zbyt rozbudowanego opisu co jest do ciebie nie podobne. Po przemyśleniu jednak dochodzę do wniosku, że chciałaś pokazać, że minęło to tak szybko, bo Yuki nie chciał o tym więcej myśleć. Zgadzam się z przed mówcami, chciałabym żeby i Shinji, i Colin zaakceptowali Yuki'ego jako kochanka, a nie niewolnika albo żeby Yu-chan się w kimś zakochał i ta osoba zabrała go od pana. Jemu też się coś od życia należy nie? Rozdział krótki, ale szybko wstawiony - coś za coś :) Życzę ogromu weny i czekam na kolejny rozdział :3
    //Mika
    P.S. Monia-chan wybacz mi :( Mam tę ksywe od kilku lat i tak jakoś do mnie przyległa. Poza tym lubię ją i mam do niej sentyment. Nie przeszkadza mi jeśli i ty tak będziesz się podpisywać. Można nas odróżnić po tym, że ja dodaje komentarze z konta, a z tego co zauważyłam ty dodajesz jako anonim :3 Pozdrawiam cię ciepło, gdyż spodobało ci się to samo imię co mi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No ja tylko chciałam przypomnieć że chętnie poczytałabym ciąg dalszy choć moje serce krwawi bo okropnie jest stracić marzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo. Chcę nowy rozdział. :) Weny! :)

      Usuń
  12. O mamo...to jest swietne! Nie moge doczekac sie więcej. Codziennie sprawdzam czy jest cos nowego...hyhyhy :3 zycze weny, i czekam z niecierpliwoscia

    OdpowiedzUsuń
  13. O matko, ledwo dobrnęłam do końca... Ale nie dlatego, że rozdział był zły. Nie, on był genialny. Jeden z najlepszych rozdziałów, według mnie. Po prostu tak bałam się o Yukiego i tak smutno mi było z powodu tego, co się z nim działo, że ciężko mi było czytać. Biedny chłopiec, naprawdę biedny. I jeszcze te jego przemyślanie na końcu... To było potwornie smutne :( Tytuł idealnie pasuje do rozdziału!
    Powiem Ci, że do końca miałam nadzieję, że jednak stanie się coś co im przeszkodzi i do tego nie dojdzie. Ale skoro już się to stało, mogę liczyć tylko na to, że nie będzie następnego razu. Chociaż teraz już obawiam się, że to rozkręci się na dobre :(
    No bo w sumie coraz mniej opcji dla Yukiego widzę. Shinji/Colin mam wrażenie, że nie za bardzo się nim przejmuje, tak naprawdę wo ogóle, więc dalej będzie go wykorzystywał w ten sposób, dla załatwiania swoich interesów. A o ucieczce trudno nawet myśleć. Czyżby już do końca życia Yuki miał być taką dziwką? Smutna perspektywa, strasznie przygnębiająca.
    Wybacz, że komentuję tak późno.
    Muszę też napisać o tym, że masz piękny szablon! Podoba mi się ten kolor. Bardzo ładny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    genialny, i co teraz, nie było tym razem, żadnych komplikacji...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń