sobota, 31 października 2015

One Shot

Halloween


Kiedy nadchodzi ten jeden, jedyny dzień w roku, kiedy wszystkie dzieciaki aż do późnej nocy na dworze przebywać mogą. Kiedy wszystkie pary do kina ciągną na horrorowe maratony lub zamykają się w swoich domach by sam na sam coś pooglądać. Kiedy na chwilę linia pomiędzy światem potworów, monstrów i duchów się zaciera. Kiedy w końcu nastaje ten dzień, czuję jakbym naprawdę żył!

Dokładnie  tak jak myślicie, uwielbiam wszystko, co przerażające. Na swoim koncie mam obejrzany dosłownie każdy straszny film, jaki wyszedł. Nawet te słabe, przy których omal nie zasypiałem musiałem dołączyć do swojej kolekcji. W opowiadaniu przerażających powieści także byłem zawsze najlepszy i moich wymysłów oraz poznajdywanych historii nikt z towarzystwa nie mógł przebić. Innymi słowy Halloween to był mój ulubiony dzień w roku.

Otworzyłem, więc oczy rozpromieniony i wyskoczyłem z łóżka od razu pędem rzucając się do łazienki. Szybko pozbyłem się piżamy i zażyłem gorącego prysznicu. Świat za oknem malował się w smętnych, jesiennych barwach. Słońce stało się tak nieśmiałe, że aż schowało się za chmurami i ani myślało stamtąd wychodzić. Ja jednak cieszyłem się z tej przygnębiającej pogody. W świętostrachów, bowiem, nie mogłoby bezkarnie świecić ciepłesłoneczko. Co prawda ubóstwiałem naturę, a już szczególnie ogrody i piękno w nich ukryte. A teraz całe ono zostało pod ziemią zachowane. Ale nawet mimo tego nie mogłem i nie potrafiłem być smutny. W końcu to TEN dzień!

Zapomniałem nawet przez chwilę, że już od ponad miesiąca jestem niewolnikiem egoistycznego, sadystycznego dupka, o pociągu do niepełnoletnich chłopców, ale kto by się teraz nim przejmował?
-Dzień dobry Yuki.- Wesoły głos Misy powitał mnie, kiedy wszedłem do pokoju opatulony szczelnie w niebieski ręcznik. Zakręciłem wokół niej kółeczko, po czym nucąc radośnie otworzyłem szafę.- Co ty dzisiaj w tak wspaniałym humorze, co?- Zaśmiała się cicho i zaczęła rozkładać na stoliczku moje przepięknie pachnące jedzonko.
- No, bo dzisiaj mamy HALOWEEN!- odrzekłem promienie, po czym chwyciłem parę białych bokserek, do tego czarną bluzkę i granatowe spodnie z lateksu i nadal podśpiewując ruszyłem z powrotem do łazienki, aby się przebrać.
-I to jest powód do tak wielkiego szczęścia?- Zachichotała kolejny raz.
-Oczywiście, że tak.- Wyszedłem z łazienki i od razu zabrałem się do pałaszowania żarełka. Misa to prawdziwy anioł w kuchni!- Przecież to najlepszy dzień w roku!- Mówiłem podczas przełykania kolejnych porcji mojego śniadania.
-Ja tam czasami obejrzę jakiś horror, albo posłucham historyjki o duchach, ale jakoś szczególnie w nie, nie wierzę, ani za nimi nie przepadam.- Spojrzałem na nią jak na dziwoląga. Jak można nie lubić strasznych rzeczy? Dla mnie to było jakieś nienaturalne.
-Żartujesz? Przecież banie się jest takie świetne. Wywołuje ten dreszcz emocji i adrenalinę. Ja uwielbiam wszystko, co przerażające.

-Naprawdę? A nie wolisz jak ja ci podwyższam adrenalinę?- Obróciłem się jednocześnie z Misą. W drzwiach jak gdyby nigdy nic stał mój właściciel i uśmiechał się w sposób, któryniekoniecznie lubiłem.
- Witaj Panie.- Dziewczyna skłoniła się delikatnie, po czym rzuciła mi ciepły uśmiech i szybkim krokiem wyszła z pokoju wymijając po drodze mojego Pana. On natomiast cały czas patrząc mi w oczy powolnym krokiem podszedł do mnie i usiadł po mojej prawej stronie, na łóżku. Starałem się go ignorować i wgapiając się w talerz nadal spokojnie jadłem.
-Dzień dobry Panie.- mruknąłem tylko, kiedy przełknąłem odrobinę potrawy.
-Cześć kotku.- Jego ciepły oddech owiał delikatnie moje ucho, a ja nieznacznie się odsunąłem. Za blisko!- Dlaczego się odsuwasz i mnie ignorujesz?- Zapytał po jakimś czasie ciszy panującej w pomieszczeniu nakierował mój podbródek, tak żebym patrzył centralnie na niego.
- Bostaram się w spokoju zjeść śniadanie Panie.- Posłałem mu wymuszony uśmiech i już miałem zamiar wrócić do poprzedniej czynności, kiedy nagle zostałem przez niego przyszpilony do łóżka.- Co robisz idioto, puszczaj mnie!- Na moje wołania tylko się zaśmiał, po czym wpił w moje usta, przez co nie mogłem wyrzucić mu więcej na jego temat.

-Nie mam zamiaru cię puszczać. W końcu ty tak lubisz skoki swojej adrenaliny.- wyszeptał mi do ucha i zaczął je molestować, a prawą ręką już ściągał ze mnie koszulkę.
-Ale nie przez takie akty! Ja lubię się bać i przez to właśnie…- Cholera przez to, co wyrabiał już swoim językiem na mojej klatce piersiowej nie mogłem się skupić na skleceniu porządnego zdania.
-Bać? Serio, nie wyglądasz na takiego. - Na szczęście trochę go tym zainteresowałem, a on zaprzestał swoich poczynań, dzięki czemu mogłem się trochę opanować.
-Może nie wyglądam, ale tak uwielbiam. A dziś jest Halloween, więc dlatego z Misą o tym rozmawiałem.- Nieśmiało spojrzałem w jego oczy. Muszę coś wymyślić, żeby ten pedofil ze mnie zlazł.
-Całkiem zapomniałem, bo wiesz ja też jestem fanem horrorów. A dziś na szczęście pracy już brak, więc chciałem zabawić się z moim koteczkiem w ten dzień.- Cały dzień zabawa z nim? Przecież ja bym na tyłek nie mógł usiąść, a o staniu to już w ogóle mowy nie ma. Naprawdę muszę coś wymyślić.- Skoro jednak obydwoje tak to lubimy, może warto by zrobić sobie mały maraton, co ty na to?- Dzięki bogu, że nie musiałem nawet niczego robić, a on sam dał propozycję czegoś innego. Chociaż czułem w głębi duszy, że od pierwowzoru jego planu i tak nie ucieknę. Mogę jednak przedtem trochę poświętować!
-Dobry pomysł, jestem jak najbardziej za, Panie.- Uśmiechnąłem się, a w duchu odetchnąłem z wielką ulgą.
-Cieszę się, że ci się podoba. Już dawno nie miałem, kiedy zrelaksować się w ten sposób, ale najpierw…- Ponownie przygwoździł mnie mocno i błyskawicznie pozbawił mnie bluzki i spodni.
-Panie, ale przecież mówiłeś…- Znowu niedane mi było skończyć przez jego usta mocno dociśnięte do moich. Następnie poczułem jak jego sprawne ręce wędrują po moim nagim torsie skupiając się głównie na sutkach, a ja zacząłem niekontrolowanie wzdychać prosto w jego usta. Kiedy w końcu oderwał się ode mnie oblizał wargi i z pożądaniem w oczach rzucił się na mnie.

Nienawidziłem tego typu poranków. Seks od wschodu słońca to najgorsze, co może być. Przez cały dzień wszystko będzie cię boleć, albo, jeśli masz szczęście będziesz czuł nieznaczny dyskomfort. Tak, czy siak jest to istna masakra. Przynajmniej dla mnie. Bowiem mój Pan, który teraz tulił mnie mocno do siebie i bawił się kosmykami moich włosów jakoś na szczególnie niezadowolonego nie wyglądał.
-Panie nie zgadzam się na więcej takich poranków - mruknąłem w końcu cicho.
-Dlaczego, nie? Mi się bardzo podobają.- Może, dlatego, że to nie ty potem masz problemy z chodzeniem samolubny idioto!
-Rozumiem Panie, ale potem mam lekkie problemy z poruszaniem się. - Niech ten pojeb w końcu spróbuję postawić się na chwilkę, na moim miejscu.
-Wybacz, ale to już tylko twój problem.- Uśmiechnął się do mnie słodko, a ja w myślach właśnie rozcinałem mu gardło ostrym nożem. Cóż za piękny widok flaków wszędzie dokoła. Idealnie na Halloween!- Nic nie poradzę. Jak mam ochotę to mam. Pamiętasz? Nie odmawiasz mi kochanie.- A uduś się swoją spermą jebany skurwielu. Nie potrzebuję jego litości. Nie będę prosił, nie ma mowy.
- Dobrze Panie. - Położyłem się na brzuchu by odrobinie zniwelować dyskomfort i ból, ale tylko stęknąłem cicho. Musiał tak mocno mnie pieprzyć?
-Nie obrażaj się kotku.- Pociągnął mnie tak, że przytulałem się właśnie do jego klatki piersiowej, po czym zaczął delikatnie gładzić moje plecy. Zapewne taki miał kaprys.
-Nie obrażam, po prostu nie tak wyobrażałem sobie początek mojego ulubionego dnia. - Prychnąłem jak niezadowolony kociak, a on tylko pocałował mnie szybko w ustach.
- Wynagrodzę ci to koteczku - mruknął dalej masując moje plecy.

- Niby jak? - Nadal byłem obrażony, ale jego ręce tak delikatnie błądzące po moich plecach naprawdę były przyjemne. Tak, że aż w pewnym momencie przysunąłem się jeszcze bliżej niego i cicho mruknąłem.
- Najpierw weźmiemy długą kąpiel  - zaczął mówić tym swoim niskim, przyjemnym głosem. Aż dreszcz mnie przeszedł.- Potem zejdziemy do wielkiego salonu, zrobimy popcorn i urządzimy sobie całodzienny maraton horrorów. Co ty na to Yuki?- Cholera. Skąd on wie, w jaki sposób mnie przekupić. Muszę przyznać, że mu się udało mu. Taka perspektywa była kusząca.
-Zgoda, ale żadnych podtekstów Panie - spojrzałem na niego uważnie, a on cicho się zaśmiał.
-No cóż, tego nie mogę ci obiecać - wiedziałem, że to powie, a jednak liczyłem, że może chociaż w ten mój ukochany dzień mi odpuści.
- W takim razie ja idę spać - zsunąłem się z niego, po czym wskoczyłem pod kołdrę i szczelnie się okryłem.
-No daj spokój Yuki.- Widać dobrze się bawił, bo słyszałem jak nieznacznie znowu się zaśmiał.- Zawrzyjmy rozejm, no chyba, że pasuje ci spędzenie w łóżku całego Halloween?- Na te słowa od razu wynurzyłem się spod kołdry i spojrzałem na niego podejrzliwie.
-Jakiego rodzaju rozjem?- Mam szansę zrezygnować z nocnych harców z nim i do tego przeżyć całodobowy maraton? Jak tak to wchodzę w ten jego ,,rozejm’’.
-To proste kotku. Jeśli podczas jakiegoś filmu, który ja wybiorę przestraszysz się to będziemy to robić tak długo i jak chcę - oblizał się łapczywie i przycisnął mnie w tym momencie do łóżka.- Jeżeli zaś to mnie przerazi jakiś film, który ty wybierzesz wtedy oglądamy spokojnie przez cały dzień horrory, a ja nie tknę cię nawet palcem - uśmiechnąłem się i spojrzałem mu w oczy.
Obaj się mierzyliśmy, po czym zaśmiałem się triumfalnie i podniosłem na łokcie całując go w usta. Kiedy się od niego oderwałem był w lekkim szoku i patrzył na mnie jak na jakiegoś dziwaka.
-Całus podziękowania i współczucia. Nie poruchasz już dzisiaj mój Panie.- W końcu z nim wygram. Już się doczekać nie mogłem, kiedy po całym seansie spojrzę na niego, chociaż ten jeden raz z góry.
-Jaki pewny siebie.- On także się uśmiechał, a w jego oczach czaiły się niebezpieczne chochliki.- To ja nie mogę się doczekać tych nocnych jęków, których z ciebie wydobędę kotku.- Przeciągnął zmysłowo ostatnie słowo, po czym zbliżył swoją twarz do mojej.- Tym pocałunkiem zaś nieźle mnie nakręciłeś. Pożałujesz jeszcze swojej pewności siebie Yuki-chan.- Nie oderwaliśmy od siebie wzorku nawet na moment. To jest ciekawe i intrygujące. Ja, czy on? Ja byłem już pewny, chociaż on też wydawał się pewny swego zwycięstwa. To będzie długi dzień.

-Stoi. Przyjmuję zakład Panie.- Na te słowa usiadł i wyciągnął w moją stronę rękę. Uścisnąłem ją mocno. Już czułem przyjemny smak zwycięstwa. Żaden horror mnie jeszcze nie przeraził. Nie przegram, nie z nim.
-Okej, no to chodźmy się wykąpać, a potem, wyjaśnię ci zasady.- Wstał, po czym nałożył na siebie bokserki. Dopiero teraz zauważyłem, że leżałem z nim nagi jak gdyby nigdy nic! Zarumieniłem się, po czym odwróciłem wzrok w przeciwną stronę i szczelnie opatuliłem się pierzyną.
-Podaj mi moje bokserki.- Wyszeptałem i spaliłem jeszcze większego buraka.
-Dopiero teraz zauważyłeś? Bystrzak jak mało, kto. - Z uśmiechem na ustach i nadal paradując w tylko w czarnych bokserka otworzył szafę i przez chwilę się zawahał. Mimo to rzucił mi zielone bokserki. Dobrze, że na razie nie nalegał na te czerwone coś, a pozwalał mi nosić normalną bieliznę, czyli zakupił mi większą ilość bokserek! To jedno, co dobre.
- Odwróć się - na to zarechotał. – Proszę - powiedziałem piskliwym głosem.
-Wstydzisz się przed mną? Daj spokój, znam każdy skrawek twojego ciała.- Wymamrotał seksownie i zaczął chamsko się we mnie wgapiać. Nie miałem wyboru. Zanurkowałem pod pierzynę i z dozą gracji wcisnąłem na swój tyłek bieliznę. Po czym szybko wyskoczyłem z łóżka i stanąłem przed nim pokazując mu język. On tylko trochę się uśmiechnął, po czym skierował do łazienki.                        Podążyłem za nim z uśmiechem na ustach. Dziś będzie wspaniałe Halloween!

Siedziałem właśnie na kanapie w ogromny salonie, który notabene widziałem pierwszy raz odkąd tutaj przybyłem. Wielki z ogromnymi oknami dającymi dużo światła, chociaż dziś stukał o nie zawistnie wiatr i deszcz. Mahoniowe, drewniane panele były wypastowane i odbijałem się w nich jak w lustrze. Ściany były w kolorze czerwieni, koloru krwi. Całość pokoju również została otoczona w takiej intonacji. Drewniany stolik kawowy przede mną wykonany z drewna mieścił na sobie czerwony obrus i dwie białe, palące się świece zapachowe. Po prawej stał stary, pięknie wykonany kominek, w którym wesoło buchał ogień i wprowadzał w pomieszczeniu odpowiedni klimat. Po lewej stronie znajdowały się różnego rodzaju komody i szafki w odcieniach czerni. Na środku zaś stał ogromny telewizor, a pod spodem DVD i inne tego typu sprzęty. Kanapa zaś, na której obecnie sobie wypoczywałem i czekałem na mojego właściciela, była naprawdę wielka. Z sześć osób spokojnie by się na niej zmieściło. Miękka i przyjemna w dotyku. W odcieniu głębokiej czerni z czerwonymi poduszkami. Całość prezentowała się niesamowicie gustownie i elegancko, a klimat był naprawdę cudowny i idealny. Nawet pogoda była odpowiednia. Wszystko przygotowane z myślą o tym dniu.

W końcu z do pokoju wszedł Pan. W lewej ręce trzymał butelkę Coca-coli, a w drugiej ogromną miskę popcornu. Uśmiechnąłem się na ten widok i pobiegłem mu pomóc. Położyliśmy napój na środku kanapy tak samo jak miskę. Po czym Pan spojrzał na mnie, włączył telewizor i DVD.
-Na twardym dysku mam wszystkie horrory, jakie powstały. Słabe, mocne, klasyki. Stare i najnowsze, które dopiero powychodziły w tym roku. Możesz wybrać, jaki zechcesz. Wybieramy na zmianę. Najpierw ja, potem ty. Reszta jest już ci dobrze znana  - uśmiechnął się do mnie, po czym wygodnie rozsiadł i zaczął przeglądać tytuły. Ja zrobiłem to samo. Siedzieliśmy dosyć blisko.
-To może na początek coś klasycznego - zatrzymał wzrok, a ja spojrzałem na nie, a kąciki moich ust nieznacznie poszły w górę.
-Wiesz, co dobre.- To będzie genialny seans.
-Jasne, że wiem, wątpiłeś we mnie Yuki?- Nacisnął przycisk play i obaj zaczęliśmy oglądać jeden z najlepszych horrorów, czyli ,,Lśnienie’’. – Kotek - Mruknął cicho w moją stronę. Nienawidziłem, gdy ktoś przeszkadzał mi w seansie. Co z tego, że widziałem ten film już z pięć razy? I tak był za każdym razem genialny.- Może przysuniesz się bliżej, co?- spojrzałem na niego jak na wariata. Przecież była umowa, co on odstawia?- Wiesz tak po prostu. Będzie nam wygodniej - westchnąłem, ale wiedziałem przez ten jego błagalny wzrok, że nie odpuści i nie da mi w spokoju obejrzeć. Dlatego podniosłem się i usadowiłem kilka centymetrów po jego prawej stronie. Położyłem bliżej nas butelkę, a na swoje kolana wziąłem miskę z popcornem.
-Lepiej? - zapytałem lekko zawstydzony. On zaś tylko uśmiechnął się, po czym przygarnął mnie ramieniem do siebie i już w całkowitej ciszy i skupieniu oglądaliśmy ten zacny klasyk.

Po pierwszy czterech filmach zrobiliśmy sobie w końcu małą przerwę. Na wizytę w toalecie, na odnowieniu zapasów oraz po to, żeby się przeciągnąć. Na razie oglądaliśmy dla samej przyjemności. Wybieraliśmy tytuły, które z chęcią i zainteresowaniem obaj widzieliśmy już nie raz. Niedługo jednak pora będzie na wyciąganie swoich ukrytych asów. W końcu pojedynek musi zostać stoczony.

- Już pora - zerknąłem w stronę wejścia do pokoju. W drzwiach stał Pan i głupkowato się uśmiechał. Spojrzałem na niego i wytknąłem język. On nadal tylko stał i dalej się szczerzył.
-Wiem, że już pora. Dalej, teraz twoja kolej na wybór filmu. Lepiej zacznij już próbować mnie przestraszyć, bo inaczej przegrasz.- Podszedł do mnie, po czym usadowił się z powrotem na swoim miejscu i zaczął wędrówkę po tytułach. Zatrzymał się na wybranym tytule, wziął miskę na kolana i przygarnął mnie do siebie.
-Panie ja też uwielbiam ten klasyk, ale naprawdę powinieneś zacząć szukać czegoś straszniejszego - zaśmiał się tylko i włączył film. Westchnąłem ze zrezygnowaniem. Przegra, pomyślałem i zacząłem oglądać kolejny dobry, stary film ,,Dracula’’. Król wampirów zawsze spoko.
Oglądaliśmy już jakieś pół godziny, kiedy nagle zauważyłem, że w pokoju zrobiło się jakoś dziwnie zimno. Wzdrygnąłem się i mocniej przysunąłem do swojego właściciela. Znałem dobrze przebieg akcji, ale mimo to film i tak wciągał mnie za każdym razem. Zawsze podobały mi się motywy wampirów. Wieczne, piękne i potworne stworzenia pijące krew. Kto by ich nie kochał?
- Jest świetny, prawda? Tym bardziej, że to dzieło jest najbliższe prawdzie - spojrzałem na swojego Pana zdziwiony. O czym on do mnie mówił? Jakiej niby prawdzie?
- Panie przeszkadzasz mi - znowu to nieprzyjemne zimno. Przecież ogień w kominku płonie.- Jakiej niby prawdzie?- Nie znosiłem przeszkadzanie w trakcie oglądania, ale muszę przyznać zaintrygował mnie.
- Prawdy o prawdziwych wampirach - spojrzał na mnie, a ja w jego oczach zobaczyłem mrok, którego nigdy dotąd nigdzie nie ujrzałem. Mimo to nerwowo się zaśmiałem i przełknąłem ślinę.
-Przecież wampiry to tylko bajki, znaczy mity. Stare, pradawne. Dobry materiał do dzieł sztuki.- Popatrzył na mnie i uśmiechnął się tajemniczo.

-Naprawdę tak myślisz? Przecież masz jednego przed sobą. - Na to wybuchnąłem śmiechem. Taka była jego taktyka? W ten sposób chciał mnie przestraszyć? Szczerze powiem zawiodłem się. Może był zimnym skurwysynem, ale na pewno nie tak zimnym. Dobry żart.

-Starałeś się. Niestety nie wyszło. Wampir, dobre sobie. Mogłeś spróbować udać demona. Nie. To też by nie pomogło. Przestań udawać i oglądajmy film,okej?- Wtedy przestał się uśmiechać. Wyłączył telewizor, a w pokoju zapanował mróz i poczułem się jakby była zima, a ja znajdowałbym się na dworze w jakiejś śnieżycy. Oczy przybrały barwę krwi, a zęby wysunęły się odrobinę z jego ust. Jakie zęby? To były kły i to długie, ostre kły. Patrzyłem na to i strach owładnął moim ciałem. Nie mogłem ani krzyczeć, ani nawet drgnąć. Płakałem.
Łzy spływały po moich policzkach jedna za drugą, a on patrzył na mnie i wiedziałem, że zaraz mnie zabije. Muszę biec, muszę uciekać. W jednej chwili poderwałem się z kanapy i wybiegłem z pokoju. Nawet się nie odwracałem, ale i tak wiedziałem, że za mną podąża. Wampir, wampir, wampir. Ten skurwysyn jest jebanym, pradawnym wampirem. Łzy zamazywały mi widok, więc często się potykałem. Mimo to, co sekundę przyspieszałem. Zacząłem dyszeć i sapać ze zmęczenia. Moja kondycja zawsze była słaba, a jeśli o bieganie chodzi to byłem najgorszy w klasie.

Nawet jednak, teraz wydawało mi się, że biegnę jeszcze wolniej niż zazwyczaj. Teraz wspinałem się po schodach. Chwilkę przystanąłem by odzyskać oddech, ale poczułem za sobą jego obecność. Mdlący zapach krwi dusił mnie jeszcze bardziej. Służba nagle jakby wyparowała z domu. Nawet Misy nigdzie po drodze nie widziałem. W czasie zaś, kiedy obejrzałem się za siebie zamarłem. Stał u dołu schodów. Cały we krwi. Pod jego nogami leżała cała reszta domowników, w tym także Misa. Silną wolną powstrzymałem wymioty i znowu zacząłem mknąć szybko w górę.

Dotarłem w końcu na ostatnie piętro. Ledwo oddychając, sapiąc głośno. Cały spocony i zapłakany. Obłąkanym wzrokiem ujrzałem na końcu korytarza najstarsze i najbardziej zniszczone drzwi. Podbiegłem do nich i nacisnąłem klamkę. Chłód ponownie się do mnie przytulił, a czarna otchłań wyłoniła po mnie ręce. Nie miałem jednak wyboru, więc pozwoliłem jej siebie pochłonąć. Szedłem niepewnie stawiając jeden krok za drugim. W rogu zrujnowanego i dawno opuszczonego pomieszczenia ujrzałem małe okienko, przez które dostawało się światło księżyca w pełni. Kiedy nadszedł wieczór?
Zapytałem sam siebie podchodząc bliżej i siadając na podłodze. Zakryłem usta by nie zwymiotować i niepotrzebnie zakłócać panującej wokoło ciszy. Modliłem się by mnie nie znalazł. W głowie huczała mi tylko jedna myśl. Nie chcę umierać. Nie chcę umierać. Nie chcę umierać.
Drzwi otworzyły się na całą oścież, a on stanął w ich progu. Oblizywał łakomie usta, z których wystawały długie kły pobrudzone krwią. To koniec.                                                                                         W jednej chwili znalazł się naprzeciw mnie. Koniec. Podniosłem się na ciężkich i drżących nogach i spojrzałem mu w oczy z największą pogardą, na jaką mnie w tamtej sekundzie było stać. On tylko uśmiechnął się, po czym przytulił do siebie i ciągnąc za włosy wyeksponował moją szyję. Nawet nie krzyknąłem, kiedy zatopił swoje kły w mojej szyi pomrukując cicho z aprobata.

Nie trwało to długo. Ból był nie do zniesienia, więc tylko tępo wpatrywałem się w sufit i postękiwałem cichutko. Robiłem się coraz słabszy i słabszy, słyszałem jak miarowo i powoli wysysa ze mnie całe życie. Potem była już tylko ciemność i niczym niezmącony spokój.

Obudziłem się w chwili, kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Zalany potem i zdyszany zacząłem w końcu krzyczeć głośno. Odzyskałem głos. Mogę krzyczeć!
-Wygrałem?!- Mój Pan wszedł do salonu, a ja krzyknąłem jeszcze głośniej.- Co jest? Jestem aż taki przerażający?- Roześmiał się, a ja dopiero po chwili wszystko zrozumiałem.
-Sen.- Wymamrotałem.- To tylko głupi sen.
-Zasnąłeś? Nie wierzę, wyszedłem na chwilkę, żeby porozmawiać przez telefon, a ty śpisz?- popatrzył na mnie. – Ido tego jeszcze nie zatrzymałeś filmu - jęknął zawiedzony.- Uwielbiam końcówkę ,,Draculii’’ - westchnął teatralnie.- Ale w sumie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
-O co ci niby chodzi? - spojrzałem na niego, a on w tym czasie zaczął się do mnie zbliżać.
-Możesz ściemniasz, że zasnąłeś, ale oglądałeś film i krzyknąłeś, wygrałem. - Wyszeptał, a ja uciekłem na drugi koniec kanapy.
-Bo miałem koszmar idioto - powiedziałem ze łzami oczach. A jednak ze mną koniec
-Liczy się, krzyknąłeś z przerażenia - uśmiechnął się i usiadł tuż koło mnie.- Wygrałem.- To był długi dzień i jeszcze dłuższa noc. A ja przekonałem się, że lepiej nie wchodzić z moim właścicielem w żadne ugody. NIGDY!






















Taka niespodzianka <3
Nana
PS: Betował Damian :3

11 komentarzy:

  1. Awww, biste *O* I udało ci się mnie nieźle przestraszyć. Ten opis snu był niezwykle realistyczny. Aż mi zaczęło szybciej serce bić. I do tego, jest prawie 2 w nocy, więc już kompletnie się zaczęłam bać XDD Wracając bardziej w temat tego "oneshota", który okazał się częścią opowiadania - niesamowicie! *^* W sumie to trochę zmyliłaś mnie tym początkiem. Myślałam, że to będzie zupełnie coś innego, oddzielnego. Ale nie mam ci za złe, a to nawet jeszcze lepiej! Fajny miałaś pomysł, ale ostatecznie sądzę, że to trochę niesprawiedliwe, że Yuki przegrał. I szkoda, że nie opisałaś seksów! T.T

    Pozdrawiam Cię cieplutko, życzę weny i wesołego Halloween (w sumie to już się skończyło, ale ciii...) <3

    ~Monia-chan

    P.S. Miło mi, Mika, że pozwalasz mi używać swojego pseudonimu, ale myślę, że nie będę ci go zabierać, bo to nie wypada ^^ Zostań tą oryginalną i jedyną Miką, a ja będę Monią-chan i równowaga świata będzie utrzymana XDD Ciebie też pozdrawiam ciepło, moja prawie-imienniczko! 8)

    OdpowiedzUsuń
  2. Urocze to, aż zastanawiam się czy za bardzo nie przesłodzias tego one-shota. Na początku myślałam, że to będzie jakieś zupełnie inne opowiadanie, a tu zaskoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. One shocik cudowny :3 ciekawy, tematyczny, chociaż trochę spodziewałam się takiego zakończenia, włącznie z tym, że to był sen.
    Fajny nowy szablon. Tylko jedno pytanie - nie chcę się czepiać w żadnym razie, tylko życzliwie pytam, żebyś nie miała potem problemów - jak z prawami autorskimi do obrazka? Ale domyślam się, że napis został dorobiony, a to powinno wystarczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrazek znalazłam na jakichś ruskich stronach, więc przerobiłam kolorki i dodałam ramkę z napisem... dogadać się bym nie umiała :v i dzięki za pochwałę :3
      Nano... one-shot zajebisty. Właśnie takie uwielbiam :3 BOSKI :D

      Usuń
  4. Geniusz! :3 Nana ty to masz pomysły^^ Takie one shoty są miłe :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka miła odskocznia po tamtym rozdziale ^^ Taka fajna zmiana klimatu.
    Ten shocik był lekki i odprężający, i przyjemnie się go czytało. Świetny pomysł na Halloween :) Lubię takie urocze rzeczy, a tutaj aż nie sposób było się nie uśmiechnąć w pewnym momencie :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne *_* Jestem fanką :*
    Czekam na kolejne części i więcej one-shotów :)
    Odair

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam, jeszcze mam lekki strach :{ Bardzo fajny One Shot :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! uwielbiam!

    http://lisekchytrusek-yaoi.blogspot.com/
    Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    no tak, nie wchodzić w żadne układy z panem, przegrał choć czy to nie było trochę zaplanowane...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń