piątek, 10 stycznia 2014

Wspomnienia przeszłości


Tym razem nikt mnie nie wyrywał z moje błogiego snu. Mogłem sobie smacznie spać, a śnił mi się dom. Moja rodzinna... Zerwałem się, byłem cały spocony. Znów ten koszmar, odgarnąłem spocone kosmyki z czoła. Siedziałem chwilę bez ruchu, aby uspokoić swoje serce i drżące dłonie. Niech to, nienawidzę tego snu, zawsze taki sam. Zapisany, zakodowany w mojej główce. Położyłem się z powrotem na plecy i zasyczałem, momentalnie przewróciłem się na brzuch. Rozejrzałem się w około. Czegoś, a raczej kogoś brakowało. Wyszedł? Spałem aż tak długo?
-Wreszcie się obudziłeś.- Misa weszła do sierotka i całkowicie odegnała ode mnie myśli o tym koszmarze. Jej ciepły uśmiech goił wszystkie moje rany.- Już lepiej, no wiesz o co mi chodzi...- lekko się zarumieniła i spojrzała mi w oczy. 
-Jasne, że tak- dźwignąłem się na rękach i usiadłem z mały grymasem na twarzy. Nadal mu do końca tego nie przebaczyłem. Nie chodziło o sama seks, tylko o to, że zrobił mi to już pierwszego dnia! Wielki baka i dziwak, zboczeniec! Zaświtało mi w cale go nie ochrzaniłem i okrzyczałem! Grr znów namącił mi w głowie, drań, drań, drań! Odpornie się, odpornie! Na te jego słodkie zagrywki, obiecuję! 
-To dobrze.- jej rumieniec jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Niesamowita dziewczyna... Ach gdybyśmy nie byli tylko w takim położeniu, ale nie nawet jeśli. Coś czuję, że nie pasowaliśmy do siebie. Do tego jest starsza i raczej traktował by mnie jak brata... Życie bywa okrutne nieprawdaż? -Ano...- w tym momencie okrył mnie ostry rumieniec. Mój brzuch sam zadał pytanie głośno burcząc. -Tak znajdzie się coś do jedzenia.- zachichotał, a ja po chwili dołączyłem do niej. Podeszła do biurka i przyniosła mi z niego tacę z jedzeniem.- Jeszcze ciepłe.- położyła mi tacę na kolana i usiadła w nogach łóżka.  
-Dzięki, smacznego.- pachniało pysznie, wziąłem pierwszy kawałek zupy do ust.- Pycha! Jesteś świetna- raz, dwa opróżniłem całą miseczkę i jeszcze zjadłem parę kanapek. Oparłem się w wygodnej pozycji i odetchnąłem. 
-Dzięki za pochwałę i cieszę się, że lubisz moją kuchnię, przez jakiś czas musisz ją znosić-  mrugnęła do mnie, po czym zaśmiała się i odłożyła tacę na biurko. Stanęła przy łóżku.- Czegoś jeszcze Ci trzeba? 
-Nie dzięki, tylko?- odwróciłem wzrok.
-Tak?- wlepiła we mnie swoje oczy.

-Gdzie jest pan?- miętoliłem powoli kołdrę w swoich palcach. Nie lubiłem tego mówić, a już nie przy kimś innym, niż przy Nim. To było zawstydzające.
-Ach pan...
-Jest tutaj.- obaj odwróciliśmy się nagle,a ja pokryłem się rumieńce. O ramę drzwi opierał się Ten chory zboczeniec. Misa automatycznie przybrała maskę obojętności.  
-Potrzebuje pan jeszcze czegoś ode mnie?- zapytała głosem jak na początku spotkania ze mną, takim... sztucznym.
-Nie dziękuje- po tych słowa zabrała tacę i wyszła bez słowa. 
-Hmm widzę, że się z nią dogadujesz.- uśmiechnął się zagadkowo i zamknął drzwi. Powoli podszedł do łóżka. Bałem się, że może coś jej za to zrobić. Do tego nie mogłem za nic dopuścić. Rzuciłem mu się na szyję i zawisłem na niej. Niestety całkiem o ,,czymś'' zapomniałem i na mojej twarzy ukazał się grymas bólu. 
-Proszę nie rób jej krzywdy, to nic takiego, naprawdę tylko się kolegujemy!- wtuliłem się w niego. Mój tyłek na powrót zaczął boleć. Wykręcałem się z bólu.
-Kotek- szepnął i położył mnie z powrotem do łóżka, oczywiście na brzuch.- Nic jej nie zrobię, nie zabroniłem Ci się z nią przyjaźnić. Wprost przeciwnie.- pogłaskał mnie uspokajająco po włosach i pocałował w rękę.- Wybrałem ją, bo jest tylko trzy lata starsza, chciałem żebyś mógł z kimś gadać.- uśmiechnął się do mnie czule. Czyli ON myślał o MNIE?! Tego też się nie spodziewałem, myślałem, a nawet on mnie przekonywał, że jestem tylko jego własnością, zwykłym niewolnikiem, więc dlaczego tak się poświęcał?

-Dlaczego? Dlaczego to dla mnie zrobiłeś?!- w kącikach oczu miałem łzy. Dawno nikt czegoś takiego dla mnie, nie zrobił. W ogóle od dawna musiałem sobie praktycznie sam radzić i mimo tego, że jestem jego własnością, to dba o mnie. Rzuciłem się na niego i powaliłem na plecy. Przytuliłem go mocno i modliłem, żeby mnie nie odepchnął. 
-Yuki- wyszeptał moje imię i przytulił mocno do siebie, następnie lekko odchylił tak, że siedziałem między jego nogami i czule mnie pocałował.- Bo jesteś teraz mój. A ja dbam o swoje rzeczy. -uśmiechnął się, byłem szczęśliwy i to bardzo.
-Ciesze się, naprawdę, tak dawno nikt...- pan wytrzeszczył oczy i zamknął mi usta kolejnym pocałunkiem. Parę samotnych łez spłynęło po moich policzkach.
-Nie miałeś rodzinny.- odsunął mnie i wziął głęboki oddech, spojrzał mi prosto w oczy.- Nie mamy co robić, jeśli Ci to nie przeszkadza to chcę o tobie wiedzieć więcej.- naprawdę nie mieliśmy co robić. Wzruszyłem ramionami i wytarłem swoje łzy.
-Może.- odpowiedziałem przymilając się. Pchnąłem mojego pana na poduszki i ułożyłem się na jego torsie.- Mogę Ci troszku poopowiadać o sobie.- humor już mi wrócił i nawet jeśli te opowieści przyniosą złe wspomnienia to nieważne. Już jestem do tego przyzwyczajony...Znaczy tak mi się wydaje.

-Słucham kotku.- pan też się już uśmiechał.
-Od czego by tu zacząć...- zamyśliłem się, chyba od rodzinny nie? Dawno z nikim o takich rzeczach nie gadałem, dziwna sytuacja. I On też jest dziwny raz czuły, raz brutalny. Pokręciłem głową.
-Od czego chcesz kotek.- znów potargał mi włosy.
-Więc mieszkam w Tokio od urodzenia, nie miałem, ani nie mam rodzeństwa. Po wypadku rodziców...- zrobiłem przerwę, a łzy znów cisnęły mi się do oczu.- Zamieszkałem z wujkiem i ciocią, potem za ich zgodą wyprowadziłem się na małe mieszkanko. Przestałem utrzymywać z nimi kontakt pół roku temu.- zamilkłem w gardle miałem niewyobrażalną suchość, którą nie mogłem przełkną, ani przetrawić. Spojrzałem na niego z dołu, widać było, że był w lekkim szoku.
-Nie musisz mówić dalej, jeśli nie chcesz.- spojrzał na mnie czule i musnąłem moje czoło.
-Dziękuje, może opowiem dokładniej swoją historię kiedy indziej.- uśmiechnąłem się słodko.
-Oczywiście skarbie, jak chcesz.- widać było, że tego się nie spodziewał. Faktycznie moje życie nie należało do najweselszych, a teraz jeszcze jestem czyjąś własnością, ale... Spojrzałem na niego... Zawsze mogło być gorzej.






Rozdział dla mojej Kociary/Juli która została moją największą fanką. Tak mi się zdaję <3 Nie chce tu w razie co nikogo urazi, resztę moich czytelników też kocham <3 Fajnie by było gdybyście też komentowali, ale cóż :) I tak jestem zadowolona :3 Wasza Nana :* 

10 komentarzy:

  1. Woaa dla mnie *—* <3
    Rozdział jak zawsze wspaniały ;) ogólnie ja też mam dziwne opowiadania w głowie ( minn: opuszczone wariatkowo dla młodzierzy, o piratce której ojciec został schwytany przez 17 letniego króla który okazał się jej bratem (na koniec stała się królową demonów *—*) ) ale nie są tak dopracowane jak twoje :( chciałabym zostać mangarką. To jest trudna praca, ale się nie poddam, a osoby jak ty dają mi nadzieję <3
    Przewodnicząca fanklubu Nany <3
    Kociarra

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczełam czytać dzisiaj, i nie mogłam przestać. Tak strasznie mi sie to podoba, ja i moja dziwna wyobraźnia. ;______;
    Mam nadzieję ze następna notka będzie szybko, nie mogę się doczekać! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja dołączam się do czytelników :-) Na bezsenną noc i nie tylko idealne :-D Oczywiście czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie tylko jak dla mnie ich relacje są zbyt słodkie... Chociaż na początku Pan powinien dawać w kość swojemu zwierzaczkowi... Ale to tylko małe zastrzeżenie... A no i jeszcze Jedno.... Znowu była SIEROTKA

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam juz ignoruje te ''sierotki'' xD tyle ich na swiecie... Rozdzial fajny, w ogole dobre opowiadanie na noc.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wolałabym żeby był to blog bardziej ostry. Skoro on go kupił sobie to pytanie czemu tak slodko sie do niego odzywa. Trochę brutalność i byloby super:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcę coś ostrego!!! Uwielbiam Kawaii i te inne cukiereczki, ale czekam na coś meegaa xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Znowu kawaii! Cudownie!
    Kocham Cię <3 *^*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ułaaaaaa to było słodkie
    I też troche smutne
    Yuki ty biedaczku ;-; Bez eodziny i jeszcze niewolnik, do tego pana ma dziwnego, ale suodkiego
    Ide czytać dalej

    OdpowiedzUsuń