piątek, 31 stycznia 2014

Ból życia


W śnie było przyjemnie, nie czułem bólu, żalu, smutku, rozpaczy, niczego. Była tylko błoga nieświadomość, nie mogła jednak trwać wiecznie, prawda? W końcu po wielkiej walce o mój ukochany sen otworzyłem pomału oczy. Czułem obrzydzenie, miałem ochotę wejść pod gorący prysznic i zdrapać z siebie całą skórę. Co za ohydne uczucie. Najgorsze w całym moim życiu. Poczucie ogromnego brudu. Byłem pewny, że tej skazy nigdy z siebie nie zmyję. Nie życzę nikomu przeżycia takiego upodlenia i poniżenia z jakim ja miałem wczoraj styczność. Wiedziałem to wszystko było zbyt piękne, by mogło trwać wieczność. Przecież jestem tylko niewolnikiem, zabawką, teraz już popsutą. Tak właśnie się czuję, jak rzecz która już nikomu nie jest potrzebna i powinna trafić do kosza na śmieci. Przecież nią jestem! Czy oszalałem? Możliwe... Czy chcę umrzeć? Tylko o tym teraz marzę. Mogłem go sprowokować, może łaskawie by zakończył moje męki w trakcie, ale tak naprawdę ból i upokorzenie po tym są o 100% gorsze od samego gwałtu.

Było zimno, spałem prawie, że na podłodze, nagi i okaleczony. Powoli opierając się o ścianę wstałem. Próbowałem nie zwracać uwagi na rzeczy które znajdywały się wszędzie dokoła mnie. Dobrze, że nie wykorzystał ich na mnie. Tego mógł bym już faktycznie nie przeżyć...
Powolutku przesuwałem się naprzód starając nie zadać sobie więcej bólu niż trzeba. W końcu dotarłem do miejsca gdzie wczoraj załamało się moje życie i zmieniło o 180 stopni. Zsunąłem się na dół i pozbierałem resztki swojego ubrania, na szczęście bokserki były całe. Jakimś cudem wciągnąłem je na swój obolały tyłek. Przynajmniej nie byłem już nagi. Chwilkę tam poleżałem, tak dokładnie poleżałem, bo w ogóle nie mogłem siedzieć... Następnie ruszyłem się z powrotem na swoje miejsce, ze strzępkami moich ubrań w ręce.

Kiedy w końcu wylądowałem w moim kącie, położyłem się i zwinąłem w kłębek jak przestraszony kotek. Okryłem się strzępami moich ubrań i czekałem. Na co? Sam nie wiem... On nie wróci przez dwa dni i raczej nikt, nawet Misa nie pofatyguje się tu do mnie z jedzeniem, ani piciem. Ktoś, a mianowicie mój pan przyjdzie dopiero za dwa dni. Czekam na niego? Nie wiem... Na wolność, jedzenie, wodę... Nie wiem, nic nie wiem...
Żałuję, że to wszystko się zdarzyło, boję się jestem przerażony, życie jest takie okrutne, takie przerażające...
Mam ochotę zniknąć, umrzeć, zamienić się w nicość, nikt by nie zatęsknił, nikt nie zapłakał... Pan kupił by sobie nową, lepszą zabawkę, posłuszną, a Misa zapomniała by... Nie mam nikogo, jestem sam... Przyjaciół, bliskich, rodziny, nie mam nikogo... Leże i użala się nad sobą, tylko to mi wychodzi...

Nagle słyszę dźwięk otwieranych drzwi i nieruchomieje. Jestem prawie pewien, że nie minął nawet jeden dzień, zastygam, niczego już nie jestem pewien. Nie myślałem, mój mózg odmówił posłuszeństwa. Nie jestem do końca pewien co się dzieję. Ktoś się nade mną nachyla, czuję czyiś oddech na moim policzku. Mam zamknięte oczy, a w ich kącikach łzy. Drżę i ciężko oddycham, błagam w myślach, aby ta osoba odeszła, zostawiła mnie. Czuję jak czyjeś mocne ramiona obejmują mnie delikatnie, otwieram gwałtownie oczy i widzę zmartwioną twarz mojego pana.
-Chyba trochę przesadziłem, ale musiałem, ty musiałeś zrozumieć kim jesteś.- ostrożnie i powoli siadam przed nim opierając się o ścianę, a on  wstaje.- Nie licz jednak na przeprosiny kotek, nie wyjdziesz też dzisiaj, dopiero jutro, chciałem jednak sprawdzić, czy żyjesz. Od teraz twoje życie tutaj zmieni się diametralnie, ale chyba już to wiesz prawda?- patrzy na mnie tymi oczami którymi mógłby zamienić człowieka w posąg. Zero współczucia, zrozumienia, jest jak lód, zimny i okrutny. Nie odpowiadam, jestem w zbyt wielkim szoku- Rozumiesz prawda!?- jego ton głosu coraz bardziej mnie przeraża. Moje oczy stają się wielkie ze strachu, co może jeszcze mi zrobić?! Patrzę mu prosto w oczy i  wymuszam uśmiech.
-Tak panie.- cały się trzęsę.- Oczywiście, ze rozumie, panie.- spuszczam wzrok. On nachyla się, jestem przygotowany na cios. Głaszcze mnie delikatnie i łagodnie po włosach.
-Dobry chłopiec, dobry.- wstaje i odchodzi już bez słowa.
Znów zostaje sam.

Zsuwam się po ścianie i ponownie zwijam w kłębek. Łzy na nowo napływają mi do oczu i płyną po policzkach. Jestem przerażony, jest, sam, nikt mi nie pomoże. Nawet Bóg! Nikt!
Sam, sam, sam, od zawsze i już na zawszę...
Czy tym jest życie?! Dlaczego muszę tak cierpieć zanim umrę, dlaczego!? W sobie krzyczę i drę się, ale w rzeczywistości jestem cicho i tylko cichutko łkam, pogrążając się coraz bardziej w śnie. Zapominając o tym okrutnym świecie i przenosząc się do swojego, w którym mam kogoś, kto mnie kocha...










Witam ludzie, wiecie co? Wreszcie mam ferie i rozdziałku będą bardzo często!! Cieszycie się? Ja tak ^^ Ten rozdział  jest dość smutny, przynajmniej ja tak uważam. Skupia się głównie na emocjach bohatera, a nie na rozwoju akcji, no, ale jakoś tak wyszło, jednak myślę, że przez to nie zlinczujecie mnie. Bądźcie łaskawi!!!
                                                   Wasza Nana^^


7 komentarzy:

  1. RYCZĘ! T_T
    Cudowny rozdział, ale smutny :C.
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny roz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też było mi smutno T^T
    Serio, rycze... Dlaczego? DLACZEGO FERIE MUSZĄ MI SIĘ KOŃCZYĆ?! XD
    W każdym razie zajebisty rozdział ^^ tylko ... na serio zrobiło mi się przykro bo to jak opisałaś gwałt było bardzo prawdziwe. Wiem co to za uczucie więc słuchaj się specjalisty ;)
    Tak. To śmiech przez łzy.
    /KOCIARRA

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodź do mnie Yuki, przytule Cię. ;_; <3
    Jak dla mnie rozdział dobry ale smutku nie lubie.
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tylko, że z niecierpliwością czekam co będzie dalej :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kc kc kc kc kc kc kc kc :*
    Od dzisiaj jesteś moim Bogiem ^^
    No ja nie wiem jak można pisać tak wspaniałe yaoi!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem nienormalna xD
    Wszyscy płaczą i wg, a ja się śmiałam. Yuki ma przechlapane. No cóż. Przeżyje jakoś xD *tak bardzo brak empatii*
    I jeszcze nie jestem po stronie żadnego z bohaterów. Żaden mnie nie kupił xD

    Triveen

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak przeczytalam twoje wszystkie wczesniejsze rozdzialy to bylam zachwycona i tak samo jest w tym jednak mam kilka zasfrzezen. Denerwuje mnie jak czasem dodajesz emotki i drazni mnie jeszcze kiedy piszesz tak dziwne bledy typu
    troszku
    sierotku zamiast srodku
    wyglada to wtedy jalbys robila tak specjalnie ;/
    w tym rozdziale podobal mi sie opis uczuc glownefo bohatera ;)

    OdpowiedzUsuń